Z jego projektu wynika, że znacznie wydłuży się lista inwestycji wymagających decyzji środowiskowej.
– Pojawią się na niej wszystkie utwardzone drogi, które mają więcej niż 1 km. Chodzi nie tylko o drogi publiczne, ale i prywatne, osiedlowe, prowadzące do zakładów etc. – wyjaśnia Piotr Otawski, zastępca dyrektora Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska.
W tej chwili postępowanie oceniające przeprowadza się tylko wobec dróg publicznych. A dyrektywa mówi jedynie o drogach, nie rozróżnia ich kategorii, stąd zmiana. [b]Decyzja środowiskowa będzie także niezbędna dla budowy szpitali, placówek edukacyjnych, kin, teatrów, obiektów sportowych wraz z towarzyszącą im infrastrukturą.[/b] Chodzi o te, które zajmują 2 ha. Podobnie będzie z zabudową mieszkaniową zajmującej powyżej pół hektara na terenach objętych ochroną – od rezerwatów po obszary Natura 2000 (ochrona m.in. siedlisk ptaków, roślin). W tej chwili nie wymaga ona decyzji środowiskowej. Kanalizacji zmiana wyjdzie na korzyść. Decyzji środowiskowej ma bowiem wymagać odcinek nie krótszy niż kilometr. Dziś nie ma ograniczeń.
[srodtytul]Spór o kumulacje [/srodtytul]
Najwięcej emocji przedsiębiorców budzi propozycja, by każda inwestycja, która może powodować „negatywne skutki w środowisku” i „kumulować oddziaływania”, wymagała decyzji środowiskowej (mają to badać sami przedsiębiorcy). Protestowali pracodawcy RP i BCC.
– Przyjęcie tego projektu przyniesie wiele szkody i znacznie wydłuży procedury administracyjne, na wiele miesięcy blokując inwestycje infrastrukturalne – uważa Adam Kwaśnik, ekspert Pracodawców RP. Według dyrektora Otawskiego będzie nieco inaczej.