Duże miasta zamykają głównie gimnazja i szkoły ponadgimnazjalne, mniejsze gminy likwidują szkoły podstawowe.
Antoni Jeżowski z Instytutu Badań w Oświacie zauważa, że do szkół gimnazjalnych dotarł niż demograficzny i będzie trwał przez najbliższe dziesięć lat, a w ponadgimnazjalnych w ciągu najbliższych 25 lat nigdy nie będzie tylu uczniów, ilu w tym roku szkolnym. Gdyby jednak rząd nie przesunął reformy obniżającej wiek obowiązku szkolnego, to szkoły podstawowe miałyby przez sześć lat jeden rocznik więcej i gminom łatwiej byłoby je utrzymać.
W minionym tygodniu poznańscy radni poparli zamknięcie siedmiu placówek, m.in. trzech gimnazjów oraz Zespołu Szkół Chemicznych. Zdaniem prezydenta Poznania Ryszarda Grobelnego miasta nie stać już na dokładanie do ich funkcjonowania. Grobelny dodaje, że obwód powinien liczyć od 150 do 300 uczniów w roczniku. Tymczasem w jednej z poznańskich dzielnic, Winogradach, jest ich 60 - 70. Do tamtejszego gimnazjum nr 10 oprócz 900 tys. zł subwencji oświatowej z budżetu państwa miasto dokłada ok. 1 mln zł rocznie.
Kraków chce przeorganizować ponad 100 placówek. W większości istniejące na papierze lub licea profilowane, które trzeba formalnie zlikwidować, bo wymaga tego znowelizowana ustawa o systemie oświaty.