„Musimy jak najszybciej całkowicie wstrzymać import stali z Rosji” – podkreślił Klinkbeil w wypowiedzi dla agencji prasowej DPA przed szczytem stalowym, który odbędzie się w Berlinie 6 listopada. Polityk wyraził oburzenie faktem, że rosyjska stal i wyroby z niej nadal nie podlegają sankcjom Unii Europejskiej. „Nie da się wytłumaczyć żadnemu pracownikowi naszego przemysłu stalowego, że Europa nadal utrzymuje rynek otwarty dla Putina” – stwierdził wicekanclerz.
Rosyjskie stalownie w kryzysie
Klinkbeil wezwał również do „większego patriotyzmu europejskiego” w odpowiedzi na globalną nadwyżkę mocy produkcyjnych i ceny dumpingowe, proponując zwiększenie produkcji krajowej i położenie nacisku na wysokiej jakości, przyjazną dla środowiska stal z Niemiec i innych krajów Unii.
Czytaj więcej
Zaciska się surowcowa pętla na gardle Kremla. Największy sojusznik – Chiny – gwałtownie ogranicza...
Tymczasem, jak zauważa „The Moscow Times”, rosyjski przemysł stalowy nawet bez unijnego embarga przeżywa głęboki kryzys. Jak donosiła w październiku agencja Reuters, powołując się na źródła branżowe, prawie wszystkie rosyjskie huty rozpoczęły zwolnienia pracowników z powodu spadającego popytu, wysokich kosztów kredytów i pogarszających się wyników finansowych.
Według Aleksandra Szewieliewa, prezesa Siewierstali (koncernu objętego sankcjami oligarchy Aleksieja Mordaszowa), przemysł, który stracił rynki zachodnie z powodu sankcji i jedną trzecią swojego eksportu, przeżywa kryzys porównywalny z latami 90. XX wieku.