Takie deklaracje padły z ust Pawła Szrota, zastępcy szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w czasie poniedziałkowego spotkania w Radzie Dialogu Społecznego ze związkowcami działającymi w budżetówce.
To ważna deklaracja, bo wskazuje, że „na razie" zapowiedziane przez premiera Mateusza Morawieckiego zwolnienia w administracji będą miały bardzo ograniczony charakter. Prawdopodobnie wynika to z trwającej właśnie rekonstrukcji rządu i ma ułatwić dostosowanie zatrudnienia w administracji do nowej struktury i liczby ministerstw.
Czytaj także: Nawet 9 tys. urzędników rządowych straci pracę
Z deklaracji wiceszefa KPRM wynika, że wszędzie tam, gdzie to możliwe, redukowane będą wakaty. Jeśli w urzędzie zostaną zaplanowane zwolnienia, to wypowiedzenia otrzymają w pierwszej kolejności osoby, które nabyły już prawo do emerytury. Z opinii prawnych zamówionych przez KPRM jednak wynika, że osoby odchodzące na emeryturę będą miały prawo zarówno do odprawy z przepisów antykryzysowych w wysokości trzech pensji, jak i sześciokrotności wynagrodzenia na podstawie dotychczasowych przepisów (pod warunkiem 20 lat stażu w administracji). W ocenie KPRM może się więc okazać, że osoby spełniające warunki do przyznania im emerytury z ZUS same zgłoszą chęć odejścia z pracy i skorzystania z tak obfitej odprawy. Świadczenia należne zwalnianym wpłyną jednak na wysokość zarobków urzędników, którzy pozostaną na stanowiskach. Będą one finansowane z funduszu płac danego urzędu. Już teraz w KPRM zostały zamrożone wypłaty nagród kwartalnych.
Choć ciągle trwają prace nad ostateczną wersją rozporządzenia o zwolnieniach w administracji, wiadomo już, że ma być ono gotowe najpóźniej w październiku 2020 r., tak by do końca stycznia 2021 r. upłynęły okresy wypowiedzenia umów o pracę zwolnionych urzędników.