– Sędziowie, których kandydatury odrzuciła KRS, znaleźli się w próżni prawnej. Po pierwsze, nie mieli dostępu do postępowania konkursowego prowadzonego przez niezależną KRS. Po drugie, zignorowano zabezpieczenie NSA w ich sprawie. Po trzecie, Trybunał Konstytucyjny domknął to swym orzeczeniem. Proces nominowania sędziów do SN został więc całkowicie wyłączony spod kontroli sądowej, choć taką kontrolę utrzymano dla postępowań nominacyjnych do innych sądów – tłumaczył na łamach Deutsche Welle mec. Gajdus.
Z kolei Marcjanna Dębska, również pełnomocniczka jednego z nierekomendowanych do awansu sędziów, pytała w TSUE, jakie gwarancje niezależności daje przykładowo ten sędzia, który był konkursowym konkurentem jej klienta, a potem zajął „jego" miejsce w SN pomimo zabezpieczenia NSA i po późniejszej decyzji władz o wyłączeniu decyzji KRS spod kontroli sądowej. – W zasadzie każdy obywatel Polski będzie mógł kontestować wyroki sędziów SN nominowanych w taki sposób – ostrzegała Dębska.
Czytaj także: Awanse sędziów pod lupą Luksemburga
– Brak sądowej kontroli uchwał takiej KRS to także po prostu pozbawianie prawa do sądu, które powinno przysługiwać wszystkim – podkreślał wadliwość składu nowej KRS sędzia Piotr Gąciarek.
Luksemburski trybunał zajął się w poniedziałek pytaniami prejudycjalnymi polskiego Naczelnego Sądu Administracyjnego ws. wyborów sędziów do Sądu Najwyższego. Przypomnijmy, że NSA zwrócił się 21 listopada 2018 r. do TSUE ws. odwołań do NSA sędziów, których kandydatury do SN nie zostały przez KRS przedstawione prezydentowi RP.