Nie milkną echa uchwały powiększonego składu 7 sędziów Sądu Najwyższego z 24 września 2025 r. III PZP 1/25 „delegalizującej” zdaniem najbardziej wzmożonych obrońców (nie)praworządności, Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN, Krajową Radę Sądownictwa, wszystkich sędziów powołanych do pełnienia urzędu na podstawie uchwał KRS ukształtowanej w trybie określonym przepisami ustawy z 8 grudnia 2017 r., a także – jak już szaleć to szaleć – prezydenta Karola Nawrockiego.
Czytaj więcej
Uchwała Izby Pracy z 24 września to publicystyka prawnicza marnej jakości. Przykro tylko, że ujęt...
Nie doczekaliśmy się jeszcze (po 3 tygodniach!) publikacji pisemnego uzasadnienia tej „wiekopomnej” uchwały, więc nie wiem jak skład orzekający odniesie się do uchwały powiększonego składu Sądu Najwyższego z 2 czerwca 2022 r. (I KZP 2/22). Co prawda w uchwale tej SN powołał się na poglądy (polityczne) Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, a to Biura Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka OBWE, Komisji Weneckiej, Rady Konsultacyjnej Sędziów Europejskich, Specjalnego Sprawozdawcy ONZ do spraw Niezawisłości Sędziów i Prawników, Komisarza Praw Człowieka Rady Europy, Grupy Państw Przeciwko Korupcji czy Europejskiej Sieci Rad Sądownictwa, którzy zwrócili między innymi uwagę, że reforma wymiaru sprawiedliwości przez PiS podjęta została „przez większość rządową w pośpiechu i bez odpowiednich konsultacji z opozycją”, ale stwierdził jednak, że „brak jest podstaw do przyjęcia a priori, że każdy sędzia sądu powszechnego, który uzyskał nominację w następstwie brania udziału w konkursie przed KRS po 17 stycznia 2018 r. nie spełnia minimalnego standardu bezstronności i każdorazowo sąd z jego udziałem jest nienależycie obsadzony.”
Jak ocenić, która uchwała Sądu Najwyższego jest ważniejsza?
No i teraz pytanie, która uchwała ważniejsza? Czy na pewno ta późniejsza – bo skoro „lex posteriori derogat legi priori” to „iudicium” („sententia”) takowoż?
Osobiście uważam, że wyłączenie sędziego jest jedną z ważnych gwarancji praworządności. I to bardziej ze względu na bezstronność niż jakąś „niezawisłość” czy tym bardziej „niezależność”. Bo jak nikt do sędziego nie dzwoni i nie mówi jaki wyrok ma wydać, to jak dowieść, że nie jest niezależny i niezawisły? A brak bezstronności kłuje w oczy. Skoro jednak niezależni i niezawiśli sędziowie Sądu Najwyższego nie wyłączyli się onegdaj ze sprawy dotyczącej nieważności umowy frankowego kredytu hipotecznego choć sami takie umowy mieli, a jeden to nawet z tym samym bankiem, którego skargę kasacyjną rozpoznawał, czyli orzekali ewidentnie in causa sua, to lepszym przykładem braku bezstronności w różnych sprawach politycznych mogą być jedynie wypowiedzi różnych sędziów w sprawach politycznych. A do spraw politycznych zaliczam strukturę sądów i zasady powoływania sędziów w danym kraju członkowskim Unii Europejskiej. Dlatego nie wytykam Niemcom jak powołują swoich sędziów.