Tak mówi najnowsza uchwała Sądu Najwyższego.
Henryk B. zażądał od Sądu Okręgowego w Świdnicy kilkunastu tysięcy złotych odszkodowania za nieprawidłowości w prowadzeniu sprawy wywołanej odwołaniem od decyzji ZUS.
Mężczyzna uważa się za „ofiarę reżimu totalitarnego panującego w SO w Świdnicy".Podejmował próby wyłączenia sędziów tego sądu od orzekania i przekazania sprawy do sądu w Opolu, ale nieskutecznie. SO oddalił to powództwo, a gdy sprawa trafiła do wrocławskiego Sądu Apelacyjnego, ten powziął wątpliwości, czy wniesienie powództwa o odszkodowanie z tytułu czynów niedozwolonych sądu może być potraktowane jako przeszkoda do rozpoznania sprawy przez ten sąd w rozumieniu art. 44 kodeksu postępowania cywilnego.
Przepis ten mówi, że jeżeli sąd właściwy nie może z powodu przeszkody rozpoznać sprawy, sąd nad nim przełożony wyznaczy inny. Nie ma wątpliwości, że przeszkodą taką jest siła wyższa, np. śnieżyce, zasypane drogi lub epidemia wśród sędziów. Procedura cywilna nie zna jednak wyłączenia całego sądu, możliwe jest tylko wyłączenie ściśle oznaczonych sędziów.
Występująca w imieniu SO (Skarbu Państwa) Małgorzata Sieńko, radca Prokuratorii Generalnej, mówiła, że zgłaszający zastrzeżenia do pracy sądu może występować o wyłączenie konkretnych osób, a gdy zostaną wyłączone wszystkie, będzie musiał być wyznaczony inny sąd, nie ma natomiast podstaw, by wyłączyć sąd za jednym zamachem. Chodzi o to, by nie manipulowano, który ma sprawę rozpatrzyć.