Wprowadzony za czasów ministra Zbigniewa Ziobry system losowego przydziału spraw sędziom budził od początku wiele emocji. Ale żeby likwidować coś, co jest zapisane w ustawie, rozporządzeniem? To, jak już sam pan słyszy, rodzi duże wątpliwości. Jest spore grono prawników, którzy krytykują rozwiązania ostatniej nowelizacji regulaminu urzędowania sądów powszechnych.
Te rozwiązania są wnioskowane przez prawników. Strony mają mieć szybkie procesy – to jest główny cel tego rozporządzenia. I nie ma tu mowy o likwidowaniu czegoś, co jest określone w ustawie. Nowe przepisy są wykonaniem ustawy i co do zasady nadal losuje się trójkę sędziów. Wprowadziliśmy odstępstwo, że przewodniczący może, jeżeli ma przejrzystą procedurę ustaloną z kolegium i z prezesem sądu, zmienić te zasady i wylosować wyłącznie referenta. Tak było do tej pory, zanim powstał SLPS. W sądach był na przykład system alfabetyczno-numerkowy. Był on bardzo jasny i bardzo przejrzysty. Polegał na tym, że istniała alfabetyczna lista sędziów, a sprawy wpływały według kolejności na dziennik podawczy. Sprawy kolejno były przydzielane sędziom z listy. Każdy wiedział, jak funkcjonował ówczesny system. Dzisiaj, jeżeli pani zapyta kogokolwiek, jakiegokolwiek prawnika, który przychodzi do sądu, czy wie, jakie są algorytmy przy losowaniu spraw, wszyscy odpowiadają: nie wiem. Pojawiały się przypadki, jak np. pani Krystyny Pawłowicz, gdzie trzy razy wylosowano do prowadzenia jej sprawy tego samego sędziego – nota bene takiego, którego opiniowała, kiedy była członkiem Krajowej Rady Sądownictwa. SLPS wzbudzał poważne wątpliwości.
Pojawiały się przypadki, jak np. pani Krystyny Pawłowicz, gdzie trzy razy wylosowano do prowadzenia jej sprawy tego samego sędziego – nota bene takiego, którego opiniowała, kiedy była członkiem Krajowej Rady Sądownictwa. SLPS wzbudzał poważne wątpliwości.
Dzięki temu rozporządzeniu nie będzie takiej sytuacji, że dany sędzia jednego dnia orzeka w kilku różnych składach. Nie chodzi o wygodę sędziego, ale o dobro każdego obywatela. Nie może być tak, że ktoś przyjeżdża na rozprawę – po tym, jak czekał trzy miesiące – i sprawa spada z wokandy. A potem czeka kolejne trzy miesiące na kolejny termin.
Czytaj więcej
„W wyjątkowych przypadkach” będzie można poprzestać na wylosowaniu tylko sędziego referenta, a po...
Prezydentowi Karolowi Nawrockiemu nie podobają się te zmiany.
Dziwi mnie to, że akurat największy atak idzie z Kancelarii Prezydenta. Przecież to prezydent mocą rozporządzenia ustalił zasady przydzielania spraw w Sądzie Najwyższym. Tam te zasady mu nie przeszkadzają, a funkcjonują właśnie w taki sposób, jak my mówimy, i to obligatoryjnie. My wprowadziliśmy to rozwiązanie jako fakultatywne.