Reklama

Waldemar Żurek: Nikt tym systemem nie odsuwa neosędziów od orzekania

Widzę już tę grę polityczną, która się rozpoczęła w Pałacu Prezydenckim. Nie dam się wciągnąć w te zabawy. Będę robił swoje – mówi „Rz” Waldemar Żurek, minister sprawiedliwości.

Publikacja: 07.10.2025 04:57

Minister sprawiedliwości Waldemar Żurek na briefingu prasowym, po spotkaniu z przedstawicielami Stow

Minister sprawiedliwości Waldemar Żurek na briefingu prasowym, po spotkaniu z przedstawicielami Stowarzyszenie Sędziów Polskich „Iustitia”

Foto: PAP/Paweł Supernak

Wprowadzony za czasów ministra Zbigniewa Ziobry system losowego przydziału spraw sędziom budził od początku wiele emocji. Ale żeby likwidować coś, co jest zapisane w ustawie, rozporządzeniem? To, jak już sam pan słyszy, rodzi duże wątpliwości. Jest spore grono prawników, którzy krytykują rozwiązania ostatniej nowelizacji regulaminu urzędowania sądów powszechnych.

Te rozwiązania są wnioskowane przez prawników. Strony mają mieć szybkie procesy – to jest główny cel tego rozporządzenia. I nie ma tu mowy o likwidowaniu czegoś, co jest określone w ustawie. Nowe przepisy są wykonaniem ustawy i co do zasady nadal losuje się trójkę sędziów. Wprowadziliśmy odstępstwo, że przewodniczący może, jeżeli ma przejrzystą procedurę ustaloną z kolegium i z prezesem sądu, zmienić te zasady i wylosować wyłącznie referenta. Tak było do tej pory, zanim powstał SLPS. W sądach był na przykład system alfabetyczno-numerkowy. Był on bardzo jasny i bardzo przejrzysty. Polegał na tym, że istniała alfabetyczna lista sędziów, a sprawy wpływały według kolejności na dziennik podawczy. Sprawy kolejno były przydzielane sędziom z listy. Każdy wiedział, jak funkcjonował ówczesny system. Dzisiaj, jeżeli pani zapyta kogokolwiek, jakiegokolwiek prawnika, który przychodzi do sądu, czy wie, jakie są algorytmy przy losowaniu spraw, wszyscy odpowiadają: nie wiem. Pojawiały się przypadki, jak np. pani Krystyny Pawłowicz, gdzie trzy razy wylosowano do prowadzenia jej sprawy tego samego sędziego – nota bene takiego, którego opiniowała, kiedy była członkiem Krajowej Rady Sądownictwa. SLPS wzbudzał poważne wątpliwości.

Pojawiały się przypadki, jak np. pani Krystyny Pawłowicz, gdzie trzy razy wylosowano do prowadzenia jej sprawy tego samego sędziego – nota bene takiego, którego opiniowała, kiedy była członkiem Krajowej Rady Sądownictwa. SLPS wzbudzał poważne wątpliwości.

Waldemar Żurek, minister sprawiedliwości

Dzięki temu rozporządzeniu nie będzie takiej sytuacji, że dany sędzia jednego dnia orzeka w kilku różnych składach. Nie chodzi o wygodę sędziego, ale o dobro każdego obywatela. Nie może być tak, że ktoś przyjeżdża na rozprawę – po tym, jak czekał trzy miesiące – i sprawa spada z wokandy. A potem czeka kolejne trzy miesiące na kolejny termin.

Czytaj więcej

Żurek zmienia składy trójkowe. Czy to droga do podważania orzeczeń?

Prezydentowi Karolowi Nawrockiemu nie podobają się te zmiany.

Dziwi mnie to, że akurat największy atak idzie z Kancelarii Prezydenta. Przecież to prezydent mocą rozporządzenia ustalił zasady przydzielania spraw w Sądzie Najwyższym. Tam te zasady mu nie przeszkadzają, a funkcjonują właśnie w taki sposób, jak my mówimy, i to obligatoryjnie. My wprowadziliśmy to rozwiązanie jako fakultatywne.

Reklama
Reklama

A może to ukryty sposób na odsunięcie neosędziów od orzekania?

To absurd. Nikt tym systemem nie odsuwa neosędziów od orzekania. Na razie w ogóle nie dotykamy zagadnienia neosędziów w sądach powszechnych. O tym, co zrobić z neosędziami, powiemy, gdy będziemy wkrótce pokazywać ustawę praworządnościową.

Czytaj więcej

Ewa Szadkowska: Gdy nie wiadomo o co (Żurkowi) chodzi, chodzi o neosędziów

A likwidacja składów jednoosobowych w drugiej instancji czemu ma służyć?

Składy jednoosobowe w drugiej instancji były krytykowane przez wszystkich: przez strony, przez prawników, przez świat nauki. Sąd odwoławczy to sąd, który ma sprawdzić to, co zrobiła pierwsza instancja. Zawsze chodziło o to, by trzech mądrych prawników, którzy nie słuchają świadków, nie przeprowadzają dowodów, wyłącznie zapoznają się z aktami, przeprowadziło realną kontrolę orzeczenia. Strony dostawały wyrok w pierwszej instancji, w drugiej instancji wyrok zapadał w składzie jednoosobowym na posiedzeniu niejawnym – w ten sposób właściwie dwuinstancyjność zapewniona w konstytucji stawała się fikcją. Mieliśmy szereg wniosków, żeby to zmienić. I tak się stało.

Czytaj więcej

Prof. Andrzej Olaś o ruchu ministra Żurka: Prawnicy muszą bić na alarm

Ostatnimi zmianami idzie pan na ostre zwarcie z prezydentem Nawrockim, a to może mieć późniejsze konsekwencje przy podpisywaniu ustaw czy nowelizacji przygotowanych przez Ministerstwo Sprawiedliwości.

Widzę już tę grę polityczną, która się rozpoczęła w Pałacu Prezydenckim. Nie dam się wciągnąć w te zabawy. Będę robił swoje, a społeczeństwo samo oceni, kto ma rację: czy Kancelaria Prezydenta, która wetuje wszystko, co się da, chcąc doprowadzić do zerwania koalicji i zmiany rządu, czy też ja, przywracając praworządność.

W tzw. ustawie praworządnościowej też pan szykuje rewolucyjne rozwiązania?

Wszystkie rozwiązania w ustawie praworządnościowej biorą pod uwagę opinie Komisji Weneckiej. Co więcej, uważam że są elementem pewnego kompromisu. Gdyby to ode mnie i tylko ode mnie zależało, treść tej ustawy byłaby o wiele ostrzejsza.

Reklama
Reklama

Wprowadzony za czasów ministra Zbigniewa Ziobry system losowego przydziału spraw sędziom budził od początku wiele emocji. Ale żeby likwidować coś, co jest zapisane w ustawie, rozporządzeniem? To, jak już sam pan słyszy, rodzi duże wątpliwości. Jest spore grono prawników, którzy krytykują rozwiązania ostatniej nowelizacji regulaminu urzędowania sądów powszechnych.

Te rozwiązania są wnioskowane przez prawników. Strony mają mieć szybkie procesy – to jest główny cel tego rozporządzenia. I nie ma tu mowy o likwidowaniu czegoś, co jest określone w ustawie. Nowe przepisy są wykonaniem ustawy i co do zasady nadal losuje się trójkę sędziów. Wprowadziliśmy odstępstwo, że przewodniczący może, jeżeli ma przejrzystą procedurę ustaloną z kolegium i z prezesem sądu, zmienić te zasady i wylosować wyłącznie referenta. Tak było do tej pory, zanim powstał SLPS. W sądach był na przykład system alfabetyczno-numerkowy. Był on bardzo jasny i bardzo przejrzysty. Polegał na tym, że istniała alfabetyczna lista sędziów, a sprawy wpływały według kolejności na dziennik podawczy. Sprawy kolejno były przydzielane sędziom z listy. Każdy wiedział, jak funkcjonował ówczesny system. Dzisiaj, jeżeli pani zapyta kogokolwiek, jakiegokolwiek prawnika, który przychodzi do sądu, czy wie, jakie są algorytmy przy losowaniu spraw, wszyscy odpowiadają: nie wiem. Pojawiały się przypadki, jak np. pani Krystyny Pawłowicz, gdzie trzy razy wylosowano do prowadzenia jej sprawy tego samego sędziego – nota bene takiego, którego opiniowała, kiedy była członkiem Krajowej Rady Sądownictwa. SLPS wzbudzał poważne wątpliwości.

/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Gdy nie wiadomo o co (Żurkowi) chodzi, chodzi o neosędziów
Prawo rodzinne
Czy matka musi zapłacić ojcu, gdy dziecko nie chce go widywać? Ważna uchwała SN
Sądy i trybunały
Burza wokół nowego rozporządzenia. Waldemar Żurek odpowiada na zarzuty
Prawo w Polsce
Kto ma obowiązek sprzątnąć liście z chodnika? Można zapłacić wysoki mandat
Spadki i darowizny
Ten rodzaj testamentu jest niebezpieczny. Pokazują to wyroki Sądu Najwyższego
Reklama
Reklama