Bruksela do ostatniej chwili czeka z użyciem nowego instrumentu w nadziei, że dostanie sygnał z Warszawy o ustępstwach. Ale takiego sygnału nie ma. Wręcz przeciwnie.
– Polska chce dialogu z Komisją Europejską, ale nie podda się jej dyktatowi – mówił premier Mateusz Morawiecki w piątek na szczycie UE.
W Warszawie przyśpieszyły za to ruchy władzy wokół SN. W piątek opublikowano obwieszczenie prezydenta o 44 wolnych stanowiskach sędziowskich w SN. Większość w nowych izbach – Kontroli Nadzwyczajnej oraz Dyscyplinarnej, w których nie ma żadnych sędziów. Nie wiadomo, ilu kandydatów się zgłosi, mają na to miesiąc.
Jak powiedział „Rzeczpospolitej" Leszek Mazur, szef Krajowej Rady Sądownictwa, która ocenia kandydatury i kieruje je do prezydenta, przed jesienią procedura się nie skończy. W połowie lipca KRS ma rozpatrzyć wnioski obecnych sędziów SN w wieku powyżej 65 lat o przedłużenie im orzekania.
W tej chwili zaledwie 47 sędziów SN ma pewny status, 16 ma niewyjaśniony, a 11 zgodnie z nową ustawą miałoby 4 lipca opuścić urząd. W tym gronie jest I prezes Małgorzata Gersdorf, choć konstytucja mówi o sześcioletniej kadencji, którą kończy w 2020 r. Tego dnia jej obowiązki może przejąć wskazany przez prezydenta sędzia. Jedno jest pewne: sędziowie którzy 4 lipca mają wyznaczone czynności stawią się w SN. Ale czy dojdzie do dwuwładzy?
Czytaj także: Sędziowie jednogłośnie za pierwszą prezes