Codziennie wychodzą na jaw nowe informacje, które podważają sposób oddania przesyłek sądowych Polskiej Grupie Pocztowej. Teraz pojawił się kolejny problem. Sądy boją się o akta spraw wysyłanych za pośrednictwem PGP. Spółka przekonuje zaś, że ich wysyłka nie jest objęta kontraktem.
Dowody ?w monopolowym
Prezesi sądów obawiają się o bezpieczeństwo przesyłanych za pośrednictwem nowego operatora akt sprawy, w których są dane wrażliwe, dane świadków, dokumentacje fotograficzne, płyty, czyli materiał dowodowy niezbędny do wydania opinii. Zastrzeżenia budzą miejsca, w których biegli mają takie przesyłki odbierać. Punkty awiza to przeróżne kioski, hurtownie, sklepy, w tym rybne, spożywcze, monopolowe, czy biura pośrednictwa finansowego. Na bezpieczeństwo zwraca uwagę Rada Główna Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury. Ocenia, że takie punkty nie są odpowiednie do wydawania przesyłek sadowych – „gołym okiem zauważalne jest ryzyko włamania do takiego miejsca".
– Strach je będzie wysyłać, mając świadomość, że zostaną odebrane w jakimś sklepie lub innym dziwnym miejscu, który na dodatek może być przez tydzień zamknięty. To jest jedno wielkie nieporozumienie – mówi Barbara Chrobak, wiceprzewodnicząca ZZPiPP. – O ile do sądów akta dowozimy sami, o tyle do biegłych wysyłamy je na razie za pośrednictwem Poczty Polskiej – mówi. W tym wypadku kontrakt z pocztą wygasa bowiem pod koniec stycznia.
Wstrzemięźliwy w wysyłaniu akt jest Sąd Okręgowy w Łodzi. Zaleca biegłym, aby w miarę możliwości odbierali je osobiście w sądzie.
– Jeden biegły już oświadczył, że w takich warunkach nie będzie pracować. Inna biegła zadzwoniła i żaliła się, że pracownik hurtowni, do której przyszła po odbiór przesyłek, kazał jej wziąć drabinę i samej ściągnąć akta z półki – opowiada sędzia Ewa Chałubińska z SO w Łodzi.