Jak będzie wyglądał Sejm w przyszłej kadencji

Posłowie już się martwią o kształt list wyborczych do Sejmu. O swoją przyszłość niepokoją się m.in. „liberałowie” z PiS

Publikacja: 11.10.2010 03:59

Jak będzie wyglądał Sejm w przyszłej kadencji

Foto: Fotorzepa, Mac Maciej Kaczanowski

Następny Sejm nie zaskoczy nas pewnie zmianą międzypartyjnych proporcji. Być może wejdzie doń ugrupowanie Janusza Palikota i jest też jakieś prawdopodobieństwo wypadnięcia PSL. Ale proporcje między PO, PiS i SLD – patrząc na dynamikę zmian poparcia – będą raczej podobne do dzisiejszych. Rewolucja będzie dotyczyła personaliów. W przyszłym Sejmie nie będzie miejsca dla wielu polityków. W tym znanych i cenionych.

Stąd napięcie we wszystkich partiach. Ich parlamentarzyści już teraz z podekscytowaniem debatują o układaniu list wyborczych do przyszłego parlamentu. Właśnie przeszli trudne i często zażarte targi o kształt list w wyborach samorządowych. Poczuli przedsmak tego, co ich czeka już za kilka miesięcy.

Stosunkowo najłagodniej odbędzie się to w PO. Tam zmienił się główny układający. Nie jest nim już Grzegorz Schetyna. W poprzednich wyborach to on jako sekretarz generalny miał decydujący wpływ na kształt list.

Szef partii, czyli Donald Tusk, interesował się tym w ograniczony sposób. Interweniował tylko w pojedynczych przypadkach, gdy zależało mu na dopisaniu któregoś z kandydatów. To tamten system umożliwił w 2005 r. „wycięcie” z list ludzi Jana Rokity.

Dziś Schetyna nie jest już sekretarzem generalnym, a listy formalnie ułoży zarząd partii. Pierwsze propozycje sporządzi 16 baronów regionalnych, a Tusk co najwyżej będzie je twórczo recenzował. I zapewne stanie się rozjemcą w wewnątrzregionalnych sporach, bo tam dojdzie do najostrzejszych konfliktów o kształt list.

Rewolucja za to czeka PiS. Z niepokojem myślą o swojej przyszłości „liberałowie”. Są przekonani, że nie będzie dla nich miejsc. Lub spadną na pozycje „niebiorące”.

W ostatnim wywiadzie dla „Rz” prezes Jarosław Kaczyński drwił, że prawie wszyscy „liberałowie” mają słabą pozycję w swoich okręgach i całkowicie zależą od jego woli. Był to sygnał dla tej grupy, od razu przez nią zauważony.

Za kolejną zapowiedź personalnej rewolucji uznane zostało wystawienie byłego wiceszefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego Witolda Waszczykowskiego jako kandydata PiS w wyborach na prezydenta Łodzi.

Nie ma szans na wygraną, ale kampania pozwoli mu na wypromowanie nazwiska pod kątem przyszłorocznych wyborów parlamentarnych. A do tej pory pisowską jedynką w Łodzi była Joanna Kluzik-Rostkowska.

Nie tylko jej może zabraknąć w przyszłym Sejmie. To samo grozi Elżbiecie Jakubiak, Pawłowi Poncyljuszowi, Lenie Dąbkowskiej-Cichockiej. Czarna lista powstała, gdy kilkanaścioro posłów PiS wstrzymało się od głosu w czasie wyboru Grzegorza Schetyny na marszałka Sejmu. Ich postawa w sposób nadzwyczajny rozwścieczyła prezesa partii. Jarosław Kaczyński już w pierwszym momencie zapowiedział, że mogą zapomnieć o szansie na reelekcję z list PiS.

Na sekowanych posłów PiS „czyha” PSL. Pierwszy hasło ich przeciągnięcia rzucił Janusz Piechociński, władze partii przejęły jego pomysł. Liderzy PSL sondowali już kilkoro polityków PiS. M.in. Elżbieta Jakubiak usłyszała sugestię, że w jej okręgu wyborczym PSL nie ma dobrego kandydata do obsadzenia jedynki. Bo dotychczasowy, czyli Jarosław Kalinowski, jest posłem do europarlamentu. Sugestie, że i dla niej znajdzie się jedynka, usłyszała też Kluzik-Rostkowska.

Również w SLD są politycy, którzy boją się o swoje miejsca – to zwłaszcza Ryszard Kalisz i Wacław Martyniuk. Zmroziła ich zapowiedź lidera Sojuszu, że czas odmłodzić partię. Grzegorz Napieralski zapowiedział, że w tym celu na listy zostanie wpisanych 60 młodych SLD-owskich samorządowców.

Kalisz już w sobotę stracił miejsce w zarządzie SLD. Jak donosi „Wprost”, będzie też musiał ograniczyć swoje medialne wypowiedzi – wymusi to nowy regulamin partii.

W przyszłorocznych wyborach Napieralski oferuje Kaliszowi kandydowanie do Senatu. A tam od kilku lat poza jednym Włodzimierzem Cimoszewiczem lewica nic nie zdobywała. I wygląda na to, że za rok będzie podobnie.

Następny Sejm nie zaskoczy nas pewnie zmianą międzypartyjnych proporcji. Być może wejdzie doń ugrupowanie Janusza Palikota i jest też jakieś prawdopodobieństwo wypadnięcia PSL. Ale proporcje między PO, PiS i SLD – patrząc na dynamikę zmian poparcia – będą raczej podobne do dzisiejszych. Rewolucja będzie dotyczyła personaliów. W przyszłym Sejmie nie będzie miejsca dla wielu polityków. W tym znanych i cenionych.

Stąd napięcie we wszystkich partiach. Ich parlamentarzyści już teraz z podekscytowaniem debatują o układaniu list wyborczych do przyszłego parlamentu. Właśnie przeszli trudne i często zażarte targi o kształt list w wyborach samorządowych. Poczuli przedsmak tego, co ich czeka już za kilka miesięcy.

Pozostało 81% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości