Reklama

Hubert A. Janiszewski: Obiecanki cacanki, a naród się cieszy…

Pakiet gospodarczych propozycji Karola Nawrockiego wygląda na atrakcyjny, ale jest nierealny. Nie dość, że ich realizacja należy do prerogatyw rządu, to ze względu na sytuację finansów publicznych i konieczność finansowania zbrojeń, nie może zostać szybko zrealizowany.

Publikacja: 15.08.2025 13:16

Prezydent Karol Nawrocki

Prezydent Karol Nawrocki

Foto: PAP/Leszek Szymański

W trakcie swojej zwycięskiej – jak się okazało – kampanii obecny prezydent RP zgłosił 71 obietnic, jakie jego zdaniem mają uzdrowić sytuację kraju i uszczęśliwić obywateli. Z owych obietnic 21 znalazło się w swego rodzaju „mowie tronowej”, czyli orędziu wygłoszonym po zaprzysiężeniu 6 sierpnia 2025 r. Warto przyjrzeć się bliżej tym obietnicom, tak z punktu realności wdrożenia w życie, wpływu na sytuację finansów publicznych, jak i konstytucyjnych prerogatyw prezydenta RP.

Policzmy wartość obietnic

Tak obietnice wyborcze, jak i tzw. Plan 21 zawierają pogrupowane propozycje dotyczące gospodarki, opodatkowania obywateli, szkolnictwa, inwestycji państwowych, wzmacniania armii i obronności, gospodarki leśnej, sytuacji związków zawodowych, poprawy jakości życia obywateli, migracji, itp. Są wyraźną próbą dotarcia do jak najszerszego grona potencjalnych wyborców, zakończoną zwycięstwem w wyścigu do prezydenckiego fotela. Skupię się na tych propozycjach, które mogą mieć znaczenie dla gospodarki.

Zacznę od postulatu podniesienia najniższego progu podatkowego (PIT) ze 120 tys. do 140 tys. zł (już jest prezydencki projekt ustawy). Wydawałoby się, że taka niewielka zmiana nie wpłynie istotnie na stan finansów publicznych. Jednak według różnych szacunków spadek dochodów budżetowych wyniósłby od 13 mld do nawet 29 mld zł! To bardzo poważne uszczuplenie dochodów państwa!

Kolejna propozycja to tzw. zerowy PIT dla rodziców posiadających minimum dwójkę dzieci (do osiągnięcia przez nie 25. roku życia). Uprawnieni rodzice nie powinni zarabiać więcej niż 140 tys. zł rocznie każdy. Taki postulat powoduje spadek dochodów budżetowych o kolejne miliardy złotych (a nie zapominajmy, że program 800+ pozostaje w mocy – jego koszt to ponad 60 mld zł rocznie)! Jak się oblicza, zagregowany spadek dochodów budżetowych przy realizacji tylko tych dwóch postulatów wyniesie 30-35 mld zł.

Czy budżet uniesie obietnice

Na tym nie koniec, jest bowiem obietnica obniżenia stawki VAT z obecnych 23 do 22 proc., co będzie kosztować budżet minimum 15 mld zł. O proponowanej przez Karola Nawrockiego likwidacji podatku Belki nie wspomnę (koszt ok. 10 mld zł). Podniesienie kwoty wolnej od podatku z 30 tys. do 60 tys. zł będzie kosztować kolejne kilkanaście miliardów. W sumie można się liczyć ze zmniejszeniem dochodów budżetowych o 65-75 mld zł.

Reklama
Reklama

Gdy porównać przychody budżetowe i wydatki w 2024 r., to jest tam dziura ok. 230 mld zł (deficyt budżetu państwa 211 mld zł, reszta to sektor samorządowy). Dalsze zwiększanie deficytu groziłoby wręcz bankructwem państwa, bo dług publiczny urósł już do 55,3 proc. PKB, co oznacza, że zadłużanie staje się coraz bardziej kosztowne.

Ten krótki przegląd najbardziej „nośnych” obietnic wyraźnie pokazuje, że ich autor lub jego współpracownicy ignorują sytuację gospodarczą oraz stan finansów publicznych. Albo – co gorsza – zupełnie się na tej materii nie znają i nie potrafią przewidzieć fatalnych skutków wdrożenia propozycji.

Czytaj więcej

Marek Kutarba: Czy prezydent kupuje głosy na koszt naszych dzieci

Dla pełnego obrazu warto dodać obietnicę „sztywnych” podwyżek emerytur o co najmniej 150 zł, corocznej waloryzacji płac w budżetówce, utrzymania 13. i 14. emerytury, utrzymania wieku emerytalnego na poziomie 60 i 65 lat, utrzymania programu 800+ dla wszystkich, a także „nie” dla podatku katastralnego. Inne obietnice to powrót do „oryginalnych założeń” budowy CPK, przedłużenie o 10 lat zakazu sprzedaży ziemi rolnej cudzoziemcom, dofinansowanie budów schronów w gminach, utrzymanie zakazu handlu w niedziele i obniżka kosztów energii elektrycznej o 33 proc.

Na marginesie tych obietnic warto podkreślić tworzenie wrażenia ich natychmiastowej realizacji, czego dowodem może być złożony już projekt ustawy podnoszącej próg podatkowy do 140 tys. zł oraz wprowadzającej zerowy podatek PIT dla rodzin posiadających co najmniej dwoje dzieci. Specjaliści znający stan finansów publicznych oraz mechanizmy dochodów i wydatków budżetowych doskonale wiedzą, że te propozycje nie zyskają akceptacji Sejmu, nie tyle z powodów politycznych, co świadomości zagrożenia stabilności finansowej państwa, włącznie z zagrożeniem dla podstawowych wydatków w dziedzinie obronności, opieki zdrowotnej itd.

Jeśli intencje prezydenta są naprawdę szczere, aż prosiłoby się o rozłożenie wprowadzania niektórych propozycji na pięć lat, co mogłoby spotkać się z akceptacją organów ustawodawczych.

Reklama
Reklama

Podsumujmy: pakiet propozycji Karola Nawrockiego jest atrakcyjny, ale często bardzo nierealny. Nie dość, że ich realizacja należy do prerogatyw rządu, to ze względu na obecną sytuację finansów publicznych i konieczność finansowania zbrojeń, nie może szybko zostać zrealizowany. Czyżby obietnice były złożone wyłącznie dla celów kampanii wyborczej?

O autorze

Dr Hubert A. Janiszewski

Ekonomista, członek Polskiej Rady Biznesu, członek rad nadzorczych spółek notowanych na GPW. W przeszłości szef bankowości inwestycyjnej w Polsce w HSBC, Bankers Trust i Deutsche Bank Polska.



W trakcie swojej zwycięskiej – jak się okazało – kampanii obecny prezydent RP zgłosił 71 obietnic, jakie jego zdaniem mają uzdrowić sytuację kraju i uszczęśliwić obywateli. Z owych obietnic 21 znalazło się w swego rodzaju „mowie tronowej”, czyli orędziu wygłoszonym po zaprzysiężeniu 6 sierpnia 2025 r. Warto przyjrzeć się bliżej tym obietnicom, tak z punktu realności wdrożenia w życie, wpływu na sytuację finansów publicznych, jak i konstytucyjnych prerogatyw prezydenta RP.

Pozostało jeszcze 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Afera na sierpień
Opinie Ekonomiczne
Marcin Zieliński: Ukryte pułapki nowego budżetu UE dla Polski
Opinie Ekonomiczne
Przemysław Tychmanowicz: Likwidacji podatku Belki nie ma, ale też jest OKI
Opinie Ekonomiczne
Polska wciąż importuje rosyjskie węglowodory
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Szkodliwe skutki pseudoafery z KPO
Reklama
Reklama