Jeśli prezydent tego nie wie, to pora, żeby się dowiedział. Polska stoi dziś przed prostym wyborem. Silna armia, a co za tym idzie, silna i bezpieczna wobec rosyjskiego zagrożenia Polska. Albo kolejny wzrost świadczeń socjalnych i ulg podatkowych, motywowany wyłącznie interesem politycznym. Każdy polski patriota nie powinien mieć problemu z wyborem.
Nawet wybitnie utalentowanemu politykowi nie uda się zbudować 300-tysięcznej, dobrze wyposażonej i zaopatrzonej w odpowiednie zapasy amunicji armii i jednocześnie obniżyć podatki. Szczególnie, że w przypadku PIT warte rozważenia jest, czy dalsze jego obniżenie ma sens. Już dziś z 25 milionów podatników tego podatku blisko 10 milionów najmniej zarabiających i tak go nie płaci. A 2 miliony spośród nich nie tylko nic nie oddaje do wspólnej kasy, ale otrzymuje dodatkowe wypłaty z tytułu „zwrotu” ulgi na dzieci. I to zwrotu niezależnego od pobieranego 800+.
Czytaj więcej
Zwolnienie z PIT dla rodziców z dwójką i więcej dzieci to pierwsza propozycji podatkowych nowego...
Komu mają służyć propozycje zmian przedstawione przez prezydenta Nawrockiego?
Składając swoje obietnice, prezydent musiał mieć też świadomość prostego faktu. W istniejącym porządku konstytucyjnym i obecnym układzie politycznym, szanse na realizację tych obietnic są zerowe. Nie łudźmy się. Prezydenckie obietnice nie mają służyć Polakom. Są potrzebne jako pożyteczne socjotechnicznie narzędzie walki z rządem. Mają służyć cynicznemu pozyskiwaniu społecznej sympatii i politycznego poparcia. A w konsekwencji odzyskania, najpóźniej w 2027 roku, władzy przez związany z prezydentem obóz polityczny. Władzy, a zatem i dostępu do publicznych pieniędzy.
Jestem przekonany, że jako społeczeństwo jesteśmy już na tyle dorośli, aby zdać sobie sprawę z jeszcze jednej kwestii. Czegoś, o czym nie powiedzą nam politycy żadnej ze stron sceny politycznej. To, co obecnie wydajemy – i to nie tylko na zapewnienie Polsce bezpieczeństwa i rozwój infrastruktury państwa, ale także na sfinansowanie różnych przywilejów podatkowych i socjalnych, w tym także programów takich jak 800+ – to pieniądze z kieszeni naszych dzieci. Z kieszeni, z których czerpiemy dziś pełnymi garściami, po to, by to nam żyło się wygodniej. Tak. Nie ma się co łudzić. To właśnie za ich pieniądze politycy kupują nasze głosy.