Ile i komu sprzedaliśmy? Komu daliśmy rabaty? Na których towarach mamy największą marżę? To zwykle najcenniejsza firmowa wiedza, do której w większych przedsiębiorstwach mają dostęp tylko nieliczni pracownicy. Gdyby przyszło im do głowy podzielić się tym z konkurencją, choćby nieświadomie – mogą się żegnać z posadą. Mało tego – można ich ścigać na podstawie przepisów o czynach nieuczciwej konkurencji.

Zdążyliśmy się już przyzwyczaić do tego, że do firmowych sieci wchodzimy z użyciem haseł, PIN-ów czy innych zabezpieczeń. Mamy świadomość, jak pożytecznym urządzeniem jest niszczarka do firmowych dokumentów. A jednak wciąż nie wszyscy zdają sobie sprawę, jak łatwo dopuścić do wycieku firmowych tajemnic korzystając ze sztucznej inteligencji. I to nawet w formie pozornie niezbyt wyszukanych jej form, np. korekty ortograficznej. Bo wrzucając do niej plik z poufnymi danymi, wypuszczamy go na szerokie wody. Karmimy wirtualnego „mędrca” wiedzą, która nie powinna do niego dotrzeć. A ów mędrzec, niestety, najczęściej nie umie trzymać języka za zębami.

Pracowałem kiedyś w firmie, której prezes miał zwyczaj nagrywać na dyktafon swoje biznesowe pomysły. Potem oddawał taśmę sekretarce, a ta wszystkie te prezesowskie złote myśli spisywała i drukowała na papierze. Kiedyś przypadkiem odkryłem taki spis, gdy przez pomyłkę wyrzuciłem coś do biurowego kosza na śmieci i w tymże koszu grzebałem. Niektóre z pomysłów pana prezesa były błahe, inne naiwne, jeszcze inne zabawne. Ale były też takie, które mogły być dobrym scenariuszem na lukratywne interesy i zyskanie przewagi nad konkurencją. Szkoda, że pan prezes nie poinstruował swojej sekretarki, co robić z zapisem jego złotych myśli. Czyż nie była to karygodna nieostrożność ze strony szefa? Wtedy powinien był pomyśleć o niszczarce.

Obawiam się, że i dziś podobnie nieostrożni szefowie czy pracownicy otwierają się przed czatem GPT czy innymi narzędziami. Ci ostrożniejsi prawdopodobnie już pracują nad firmowymi politykami korzystania z takich narzędzi. I to jest priorytetowe dzisiaj zadanie dla prezesów i ich ludzi od spraw kadrowych. Bo niestety, sztuczna inteligencja może tę ludzką wspomagać, ale może też... okradać. Ważne, by zrozumieć, jak duże jest ryzyko utraty jednego z najcenniejszych firmowych zasobów – informacji.