W tym tygodniu w Poznaniu odbywa się XI Kongres Ekonomistów Polskich. Kilkuset ekonomistów, podczas kilkudziesięciu paneli, prezentuje wyniki swoich badań, ale też zastanawia się nad fundamentalnymi wyzwaniami, z którymi mierzy się polska gospodarka. Wielu z nich przez wszystkie przypadki odmienia słowo „niepewność”, zresztą Kongres odbywa się pod hasłem „Ekonomia i gospodarka w czasach niepewności”.
Pomocna ekonomia
Dzisiejsza debata publiczna dotycząca gospodarki często pełna jest emocji, niesprawdzonych tez, ideologii, ignorancji i wrogości wobec tych, którzy myślą inaczej. Debata ta pada ofiarą polaryzacji poglądów. Jej uczestnicy już nawet nie tyle dążą do zdobycia narracyjnej przewagi, absolutnie nie bacząc na to, czy mówią prawdę, ale często ich celem jest poniżenie oponentów.
Przykładów jest wiele: zwolennikom wejścia do strefy euro zarzuca się brak patriotyzmu, z kolei tych, którzy chcą zachować polskiego złotego określa się mianem niedouczonych nacjonalistów. Opowiadającym się za podniesieniem wieku emerytalnego przykleja się łatkę bezdusznych liberałów, przeciwników tego rozwiązania traktuje się jako ekonomicznych analfabetów. Nie postulujemy, aby w każdym z tych sporów szukać mitycznego złotego środka, ale aby szanować dyskutantów, spierać się na argumenty i być w stanie przyznać się do błędu. Wreszcie, aby uznać, że choć często trudno dostępna, to jednak prawda o naturze procesów gospodarczych istnieje.
Przychodzi tutaj z pomocą ekonomia. Jedną z tradycyjnych funkcji nauki, w tym ekonomii, jest wyjaśnianie złożonych zjawisk. Gdy wiemy więcej, to łatwiej nam sobie z niepewnością poradzić. Rację ma Nassim Nicholas Taleb, gdy pisze, że „czarne łabędzie wynikają przede wszystkim z luk na naszej mapie świata”. Bo choć dostrzeżenie niedostrzegalnego nie jest łatwe (unknown unknowns), to nie jest niemożliwe, ale wymaga spojrzenia na świat nowymi oczami – metoda naukowa daje taką perspektywę.