Reklama

Jakub Sewerynik: Małżeństwo, czyli umowa, instytucja, przymierze, sakrament

Nie da się tu wyróżnić świadczeń głównych stron, czyli małżonków. Nie można zastrzec gwarancji ani rękojmi, a przepisów o odpowiedzialności za produkt niebezpieczny – choć wydają się adekwatne – nie stosuje się.

Publikacja: 17.08.2025 11:46

Katolicy uważają małżeństwo za przymierze zawierane przed Bogiem.

Katolicy uważają małżeństwo za przymierze zawierane przed Bogiem.

Foto: Adobe Stock

„Dlatego opuści człowiek ojca i matkę, a połączy się z żoną swoją, i będą dwoje jednym ciałem” (Ef 5,30), czyli o przymierzu małżeńskim

Prawnicy zajmują się instytucją małżeństwa w dość specyficznym i ograniczonym zakresie. Co do zasady mecenas potrzebny jest do przeprowadzenia rozwodu, podziału majątku i ewentualnego ustalenia alimentów. Prawnika kanonisty poszukuje się z kolei wobec wątpliwości, czy małżeństwo wyznaniowe zostało ważnie zawarte.

Powyższe ma oczywiste konsekwencje w programie nauczania prawa rodzinnego, który koncentruje się na patologiach, a nie pozytywach związku dwóch osób. Zresztą ja również pisałem już o rozwodach i o stwierdzeniu nieważności sakramentu małżeństwa. Od pewnego czasu jednak czułem ponaglenie, żeby pochylić się nad fenomenem jednej z najstarszych instytucji prawnych.

Skąd wywodzi się instytucja małżeństwa?

Małżeństwo niewątpliwie wywodzi się z prawa naturalnego – dążenie do łączenia się w pary towarzyszy ludzkości od tysiącleci, choć monogamiczny charakter związku wcale nie jest oczywisty. Najstarszy spisany zbiór praw, Kodeks Ur-Nammu ze starożytnej Mezopotamii (ok. 2050 r. p.n.e.) zawierał już postanowienia dotyczące małżeństwa. Podobnie późniejszy Kodeks Hammurabiego.

Najstarsze księgi Biblii opisują małżeństwo jako Boży zamysł: „Stworzył mężczyznę i niewiastę. Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną” (Rdz 1,27-28). Zawierają też liczne regulacje tej instytucji. Geniusz Biblii polega jednak nie tylko na tym, że przedstawia przepiękne historie związków Abrahama i Sary, Izaaka i Rebeki, Jakuba i Racheli oraz Lei, ale też bez cenzury opowiada choćby o zbrodniach króla Dawida dokonanych wobec Uriasza i Batszeby. Opisanie biblijnych małżeństw wymagałoby pewnie grubej monografii. Wróćmy zatem do współczesności.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Jakub Sewerynik: Rozwód, czyli o woli Boga i człowieka, i religijnych ograniczeniach

Z art. 18 Konstytucji RP wynika, że małżeństwem jest związek mężczyzny i kobiety. Również kodeks rodzinny i opiekuńczy wskazuje, że małżeństwo zostaje zawarte, gdy mężczyzna i kobieta złożą przed kierownikiem urzędu stanu cywilnego albo uprawnionym duchownym oświadczenia, że wstępują ze sobą w związek małżeński. Na tym tle trwa spór dotyczący formalizacji prawnej związków par jednopłciowych i transkrypcji aktów stanu cywilnego wystawionych w innych jurysdykcjach.

Odnotowując jednak tę kwestię, nie będę jej rozwijał, pozostawiając na inną okazję - z pewnością zasługuje na oddzielny felieton.

Kodeks rodzinny w art. 7 § 3 zawiera treść przysięgi małżeńskiej

Kodeks rodzinny w art. 7 § 3 zawiera treść przysięgi małżeńskiej: „Świadomy/Świadoma praw i obowiązków wynikających z zawarcia małżeństwa, uroczyście oświadczam, że wstępuję w związek małżeński z (N) i przyrzekam, że uczynię wszystko, aby nasze małżeństwo było zgodne, szczęśliwe i trwałe”. Łatwo powiedzieć… Tym bardziej że owej świadomości praw i obowiązków nikt nie weryfikuje. Każdy ma pewne wyobrażenia o przysługujących mu/jej prawach, ale czy rzeczywiście nupturienci są świadomi obowiązków wynikających z małżeństwa?

Wszak obowiązek wspólnego pożycia, wzajemnej pomocy, wierności oraz współdziałania dla dobra rodziny to ogólniki, które każdy może rozumieć inaczej. Przez wspólne pożycie rozumie się więź duchową, fizyczną oraz gospodarczą. Więź duchowa oznacza szacunek, zaufanie i lojalność wobec małżonka. A przecież o samym szacunku można by napisać długi esej. Od uświadomienia sobie treści obowiązku okazywania szacunku do jego trwałego urzeczywistnienia droga nie jest ani krótka, ani łatwa.

Podobnie można długo rozprawiać, czym jest zaufanie i lojalność, szczególnie w poszczególnych fazach małżeństwa (także gdy początkowy entuzjazm w naturalny sposób wygaśnie). Z kolei więź fizyczna, przez którą rozumie się co do zasady intymne pożycie małżonków, to z jednej strony sfera pozwalająca nie tylko spłodzić potomstwo i zaspokoić naturalny popęd, ale także wyrazić największą bliskość małżonków, a z drugiej – istne pole minowe, stanowiące źródło mniejszych lub większych kryzysów, czasem nadużyć, a niekiedy przestępstw.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Jakub Sewerynik: Rozwód i kościelna ewolucja

Również o rozumieniu wzajemnej pomocy czy współdziałania dla dobra rodziny można toczyć długie debaty, a każda para musi przełożyć teorię na swoją unikalną codzienność, stan majątkowy, rodzinny i zdrowotny. W zasadzie można by podsumować, że słusznie prawo nie nakazuje weryfikacji świadomości nupturientów, gdyż zbyt wnikliwe rozważanie powyższych kwestii mogłoby skutecznie zniechęcać do zawarcia związku.

Warunki zawarcia małżeństwa w Kościele katolickim

Trochę inaczej jest w Kościele katolickim. Warunkiem zawarcia małżeństwa jest odbycie kursu przygotowawczego, który obejmuje ok. dziesięciu półtoragodzinnych spotkań rozłożonych na dwa – trzy miesiące. Należy również uzyskać zaświadczenie z poradni małżeńskiej i przystąpić do spowiedzi. Liczba godzin kursu wydaje się znaczna, ale jest dużo niższa niż choćby w przypadku dwuletniego przygotowania do bierzmowania, a konsekwencje zawarcia małżeństwa są przecież znacznie dalej idące. Można oczywiście taki kurs potraktować poważnie, jako okazję do pogłębionego dialogu narzeczonych, a można go przesiedzieć – egzaminu nie ma.

Inna też jest rota przysięgi: „Ja, (N), biorę Ciebie, (N), za mężą/żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże wszechmogący, w Trójcy jedyny i wszyscy święci”. Jak łatwo zauważyć, nupturienci nie deklarują świadomości praw i obowiązków, a przyrzeczenia są znacznie dalej idące. Ślubowanie dozgonnej miłości rodzi wiele nieporozumień. Czy można zobowiązać się do kochania kogoś do śmierci? Nie chodzi tu oczywiście o uczucie czy stan zakochania, ale o akt woli, na mocy którego małżonek chce dobra drugiej osoby.

Prawnik zauważy też, że w przysiędze pojawia się termin rozwiązujący. Małżeństwo katolickie trwa do śmierci jednego z małżonków i przed tą chwilą rozwiązane być nie może. Oczywiście, jeżeli małżeństwo zawierane jest w formie konkordatowej, to w sferze prawa cywilnego wywiera jedynie skutki tam przewidziane. Tym samym może być rozwiązane przez rozwód, pozostając wiążące według prawa kanonicznego.

Ślubowanie dozgonnej miłości rodzi wiele nieporozumień. Czy można zobowiązać się do kochania kogoś do śmierci? Nie chodzi tu oczywiście o uczucie czy stan zakochania, ale o akt woli, na mocy którego małżonek chce dobra drugiej osoby.

Reklama
Reklama

Potocznie mówi się, że małżeństwo cywilne to nic innego niż umowa. Ot, nupturienci przyjmują na siebie obowiązki wynikające z przepisów, gwarantują sobie pewne prawa oraz zobowiązują się do dbania o trwałość związku. Małżeństwo nie jest jednak umową, ale instytucją prawa rodzinnego. Zawiązanie małżeństwa wywołuje wiele specyficznych skutków, w tym prawa i obowiązki osobiste.

Nie da się wyróżnić świadczeń głównych stron (jeśli ktoś ma tu pewne pomysły, to powinien zastanowić się, czy świadczeń tych można dochodzić przed sądem). Ograniczenie odpowiedzialności, choć dopuszczalne, wymaga osobnej umowy. Nie można zastrzec gwarancji ani rękojmi, a przepisów o odpowiedzialności za produkt niebezpieczny – choć wydają się adekwatne – nie stosuje się. Zerwanie węzła małżeńskiego wymaga trwałego rozpadu więzi małżeńskiej w sferze duchowej, fizycznej i gospodarczej, a nie niewykonania czy nienależytego wykonania świadczeń.

Duchowy wymiar małżeństwa

Z kolei katolicy uważają małżeństwo za przymierze zawierane przed Bogiem. To uroczyste, wiążące i bezwarunkowe zobowiązanie o charakterze wykraczającym poza stosunki osobiste i majątkowe, o głębokim wymiarze duchowym. Przymierze tworzy wyjątkową i wyłączną więź, której naruszenie stanowi zdradę, ale nie niweczy samego przymierza. Zobowiązania mają charakter przede wszystkim moralny i wiążą małżonków nawet w przypadku faktycznego rozejścia się pary.

Małżeństwo katolickie jest również sakramentem, czyli świętym znakiem, przez który Bóg działa w życiu małżonków. Katolicy wierzą, że dzięki łasce sakramentu wzmacniani są w trudach wiernej miłości, dążeniu do świętości i szczęścia.

Czytaj więcej

Papież Franciszek o rozbitych małżeństwach
Reklama
Reklama

Biblia i teologia przedstawia przymierze małżeńskie jako doskonałe zjednoczenie osób: „Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwoje, lecz jedno ciało. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela” (Mt 19,5-6). Zjednoczenie to nie powoduje jednak utraty tożsamości każdego z małżonków. Małżonkowie obdarowują się na wzór daru, jakim Chrystus obdarował Kościół. Tym samym związek powinien być ikoną Trójcy świętej i drogą do świętości.

Jednak przeglądając poczet świętych Kościoła, trudno zauważyć świętych małżonków. Dominują tu duchowni i osoby konsekrowane, a także męczennicy. Okazuje się, że wystarczy dobrze poszukać. Zbigniew Nosowski zidentyfikował w 2004 roku aż 83 pary świętych małżonków, począwszy od Anny i Joachima (rodziców Maryi, matki Jezusa), a kończąc na Marii i Alojzym Beltrame Quattrocchi, którzy w 2001 r. jako pierwsi zostali beatyfikowani razem, właśnie jako małżeństwo. Do tego grona w zeszłym roku dołączyli polscy męczennicy – Józef i Wiktoria Ulmowie.

Zdaje się, że Kościół powoli koryguje swój stosunek do małżeństwa jako drogi do świętości. Wymaga to jednak zmiany sposobu myślenia samych świeckich, którzy często uważają związek sakramentalny za gorszy rodzaj powołania.

Mistyka codzienności

Tymczasem Katechizm Kościoła Katolickiego (KKK) docenia małżeństwo – droga ta pomaga przezwyciężyć zamknięcie się w sobie, egoizm, szukanie własnych przyjemności, a także pomaga otworzyć się na drugiego człowieka, na wzajemną pomoc i dar z siebie (por. KKK 1609).

Zbigniew Nosowski zwraca uwagę na ascetyczny wymiar małżeństwa, polegający nie tyle na podejmowaniu rygorystycznych praktyk, ile na nieustannym stwarzaniu miejsca dla małżonka, wymuszającym pewną rezygnację z siebie. Autor „Parami do nieba” przedstawia również inspirujący opis mistyki codzienności – esencji każdego związku, która może, przy pewnej uważności, przemienić choćby picie herbaty w akt zbliżający do małżonka i do Boga.

Reklama
Reklama

Choć bliższa jest mi transcendencja porannej kawy, to czy nazwiemy dążeniem do świętości poszukiwanie zupełnie laickiego szczęścia? Uważne i umiejętne dzielenie zwykłych, codziennych czynności z ukochaną osobą jest ciekawą receptą na dobry związek, który nie wymaga angażowania prawników.

Autor jest radcą prawnym, mediatorem

„Dlatego opuści człowiek ojca i matkę, a połączy się z żoną swoją, i będą dwoje jednym ciałem” (Ef 5,30), czyli o przymierzu małżeńskim

Prawnicy zajmują się instytucją małżeństwa w dość specyficznym i ograniczonym zakresie. Co do zasady mecenas potrzebny jest do przeprowadzenia rozwodu, podziału majątku i ewentualnego ustalenia alimentów. Prawnika kanonisty poszukuje się z kolei wobec wątpliwości, czy małżeństwo wyznaniowe zostało ważnie zawarte.

Pozostało jeszcze 96% artykułu
1 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Dobry rodzic jak wzorzec z Sèvres, czyli sprawa dziecka na torach
Rzecz o prawie
Ewa Szadkowska: Minister Żurek usłyszał "nie". To porażka, przeszkoda czy test?
Rzecz o prawie
Tomasz T. Koncewicz: W kwestii praworządności potrzebne są chirurgiczne cięcia
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Podróż literacka
Rzecz o prawie
Robert Damski: Tabele niezgody
Reklama
Reklama