– Nie zgadzam się, żeby umorzyć postępowanie wobec instytucji. Było ich zbyt wiele, by nie reagować. Mam nadzieję, że sprawiedliwości stanie się zadość i ktoś jednak zostanie pociągnięty do odpowiedzialności – mówiła siostra zabitego chłopca Magdalena Mazurek, podczas konferencji prasowej zorganizowanej w środę przed Sądem Rejonowym w Kielcach.
Zażalenie złożone przez rodzinę Kamila dotyczyło wcześniejszej decyzji prokuratury, która umorzyła śledztwo ws. ewentualnych zaniedbań instytucji, mających czuwać nad bezpieczeństwem chłopca. Ogłoszenie decyzji w tej sprawie zostało odroczone do 15 stycznia przyszłego roku.
Magdalena Mazurek krytycznie wypowiadała się na temat odpowiedzialnych – jej zdaniem – za zaniedbania wobec Kamila. – Nie pozwolimy na to, żeby zostali bez kary, bo oni mieli obowiązek go chronić. To, że był niepełnosprawny, pochodził z takiego domu, z jakiego pochodził, nie znaczy, że mieli nie reagować. Bo liczne ślady i sygnały przemocy wobec Kamila były – były ucieczki, chodził poobijany i posiniaczony. Chodził do szkoły ze złamaną ręką i nikt nie reagował – przypominała. I dodała, że jej brat został potraktowany „jak śmieć”, ignorowany zarówno za życia, jak i teraz.
Czytaj więcej
Ojciec i siostra ośmioletniego zakatowanego Kamila z Częstochowy nie zgadzają się z decyzją proku...
Rzeczniczka praw dziecka: jeśli sprawa Kamila nie zostanie wyjaśniona, skierujemy ją do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka
O ponowne przeanalizowanie tzw. wątku urzędniczego w sprawie zabitego chłopca, za pośrednictwem mediów do sądu zwracał się też prezes Fundacji To ja – Dziecko im. Kamilka Mrozka z Częstochowy Piotr Kucharczyk. – Wierzę, że w kraju praworządnym możemy liczyć na takie wyjaśnienie wszystkich wątków, by nie budziło to pytań i nie pozostawiało marginesu na jakiekolwiek wątpliwości. Wszak mówimy tutaj o śmierci niewinnego dziecka, otoczonego szeregiem różnych instytucji – przypominał.