To jeden z najważniejszych spektakli tego roku. Kontynuuje nurt teatru społeczno-politycznego dyrektora Łaźni, czyli „Hamleta”, „Wałęsę w Kolonos” z Jerzym Stuhrem, „Konformistę 2029” (to już niedługo!), „Śniegiem” i tegorocznym „Czerwonym i czarnym”. Spektakli rozpiętych między portretowaniem kościelno-dworskich kamaryl, elit sprawujących przemocą władzę polityczno-ekonomiczną – a dramatem jednostki wyznającej wolność i fanatyzmem ekstremistów.
Pointa należy do Andrzeja Seweryna, który w wideo nagranym w Zachęcie przypomina wiersz Juliana Tuwima „Pogrzeb prezydenta Narutowicza” z frazami „Krzyż mieliście na piersi,/ a browninga w kieszeni./ Z Bogiem byli w sojuszu, a z mordercą w pakcie”.
Ta ostatnia kwestia podjęta była już w „Śniegu” wg Pamuka, gdzie ofiarą fanatyka padał liberał. Podobnie jest w „Procesie Eligiusza Niewiadomskiego”, dramacie sądowym, opartym na „Procesie Eligjusza Niewiadomskiego o zamach na życie Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Gabryela Narutowicza w dniu 16 grudnia 1922 r. odbytym w Sądzie Okręgowym w Warszawie dnia 30 grudnia 1922 roku”, który opracował w 1923 r. Stanisław Kijeński. Teraz adaptacji dokonał Łukasz Drewniak.
Proces Eligiusza Niewiadomskiego
W strefę spektaklu wchodzimy przez małą salę Łaźni Nowej, przechodząc przez scenografię sądowego dramatu, przeciskając się przez grupki aktorów i statystów, mijając sądowe ławy dla publiczności, świadków, oskarżonego i obrońcy, prokuratora, pełnomocnika rodziny oraz prezydium z sędziami (scenografia i kostiumy Jerzy Basiura).
Rekonstrukcję procesu oglądać będziemy jednak w dużej sali na ekranie w formie transmisji z towarzyszeniem muzyki na żywo Dominika Strycharskiego, tworzącego napięcie i aurę maligny Eligiusza Niewiadomskiego. Obraz jest monochromatyczny, czarno-biały. Daje efekt rekonstrukcji, filmu z przeszłości, ale też żałoby, a wyostrza też racje, by białe było białe, a czarne – czarne, bez mieszania dobra i zła.