Życie zmusza spadkodawców, ale też ich najbliższych, do sięgania po ustne testamenty. Sądy, a zwłaszcza pominięci w testamencie krewni pilnują jednak, czy nie doszło w takim wypadku do nadużycia. A to się zdarza, kiedy spadkodawcy zostały jedynie dni czy godziny życia.
Czytaj także: Testament ustny musi być wypowiedziany
Ostatnie orzeczenie Sądu Najwyższego pokazuje, że obecność krewnych i obdarowanych przy sporządzaniu ustnego testamentu nie musi go unieważniać z automatu, jeśli spełnione są inne warunki.
Beneficjent przy łożu
Kwestia ta wynikła w sprawie Bogumiła K. przeciwko trojgu krewnym, w której domagał się stwierdzenia nabycia spadku po swym ojcu na mocy testamentu ustnego na jego rzecz oraz jego siostry w równych częściach. Testament ojciec sporządził w szpitalu na sześć dni przed śmiercią.
I ten testament zakwestionował wnuk spadkodawcy, a bratanek Bogumiła K., wnosząc o stwierdzenie dziedziczenia według ustawy, tj. na rzecz żony zmarłego, córki, syna – owego Bogumiła – oraz dwóch wnuków, jako zstępnych zmarłego wcześniej drugiego syna spadkodawcy. Zarzucił, że testament ustny jest nieważny, bo oświadczenie spadkodawcy zostało spisane przez Bogumiła K., który jest zainteresowany w sprawie. Ponadto swoją ostatnią wolę spadkodawca złożył w obecności żony i dzieci wskazane jako świadkowie i w tym charakterze złożyły podpisy pod protokołem. Na wyraźną prośbę spadkodawcy świadkami były jeszcze inne osoby, które nic w testamencie nie otrzymywały.