Ministerstwo Sprawiedliwości zamierza przeprowadzić radykalny lifting Rejestru Dłużników Niewypłacalnych (RDN). Obecnie figurują w nim do dziesięciu lat, nawet jak spłacą należności. Nie ma możliwości wykreślenia się z czarnej listy. Sama procedura wpisu jest czasochłonna i nieproporcjonalnie kosztowana w stosunku do rezultatów. To ma się zmienić. Jak? Resort w projekcie założeń noweli ustawy o Krajowym Rejestrze Sądowym proponuje m.in. zrezygnować z rejestracji dłużników alimentacyjnych, umożliwić wykreślenie dłużnika, gdy spłaci dług, wprowadzić minimalny próg zadłużenia kwalifikujący do wpisu.
Przedsiębiorcy mają jednak wątpliwości.
– Obecnie w wyszukiwarce RDN można znaleźć dłużnika tylko znając jego numer RDN, ale otrzymuje się go na pisemny wniosek i za opłatą. Dlaczego nie pozwolić wyszukiwać go po PESEL lub NIP – pyta Bartosz Wyżykowski, ekspert Konfederacji Lewiatan. – Wtedy użyteczność rejestru by wzrosła. Taki sposób wyszukiwania nie powinien budzić wątpliwości, podstawą wpisu w RDN są przecież najczęściej orzeczenia sądów – dodaje.
Alimenciarze odetchną
Na pewno zyskają alimenciarze. Teraz komornik, w razie powstania zaległości alimentacyjnych powyżej sześciu miesięcy, składa wniosek o wpis do RDN. Ma to zwiększyć ściągalność alimentów.
– Zagrożenie wpisem praktycznie nie motywuje do zapłaty długu, a dane pokazują, że w ciągu dziewięciu lat stosowania tego rygoru skuteczność egzekucji alimentów wzrosła zaledwie o półtora procent – mówi Aneta Komenda z Departamentu Prawa Cywilnego Ministerstwa Sprawiedliwości. – Czynności te znacznie obciążają sądy rejestrowe jak też komorników. Chcemy więc z nich zrezygnować, aby sądy skoncentrowały się na sprawach przedsiębiorców. Wierzyciele alimentacyjni będą mogli nadal, ale „prywatnie" wystąpić o wpis dłużnika do rejestru – dodaje.