To wniosek z prawomocnego wyroku Sądu Rejonowego w Rybniku, który oddalił powództwo mężczyzny żądającego od firmy odszkodowania za niezgodne z prawem rozwiązanie umowy o pracę.
Notoryczne spóźnienia do pracy
Pracownik biurowy argumentował, że spółka zwolniła go z powodu notorycznych spóźnień, wskazując przy tym konkretne osiem dni, gdy do tego doszło, co naruszało regulamin pracy. Na stanowisku pojawiał się najwyżej kilka minut po czasie. Przez pół roku przed zwolnieniem pracował zaś ponad miarę, a jego spóźnienia nie spowodowały przestojów.
Inaczej patrzyła na to firma, która wcześniej trzy razy ukarała spóźnialskiego upomnieniami. Bez skutku. W zakładzie pracuje 1000 osób, a obowiązek punktualnego przychodzenia jest rygorystycznie przestrzegany.
Sąd ustalił, że we wskazanych dniach zatrudniony rzeczywiście spóźniał się o minutę, dwie, trzy i dziewięć, ani razu nie stawiając się na wyznaczoną 7.30, jednak w pracy zostawał wówczas dłużej. Nie dojeżdżał do firmy samodzielnie, spóźniając się czasem również z powodu warunków atmosferycznych.
Kary porządkowe nie przyniosły skutku, firma miała prawo rozwiązać umowę o pracę
Sąd potwierdził, że godzinę rozpoczęcia pracy w firmie ustalono w porozumieniu z pracownikami. Spóźnialski zignorował jednak sugestię kadr, by ustalił sobie, na którą będzie w stanie dojechać. Próbował rozwiązać problem, zgłaszając tzw. wyjścia prywatne na czas swych porannych spóźnień. Sąd nie uznał ich za sporadyczne. Dodał, że skoro kary porządkowe nie przyniosły skutku, firma miała prawo rozwiązać umowę o pracę.