- Jeśli Grzegorz Braun zanegował istnienie komór gazowych, to należy uznać jego wypowiedź za klasyczne „twarde kłamstwo oświęcimskie”, czyli jednoznaczne zaprzeczanie zbrodni, za które grozi odpowiedzialność przewidziana w przepisach ustawy o IPN. Za takie uznaje się wypowiedzi każdego, kto — publicznie i wbrew faktom — zaprzecza opisanym w niej zbrodniom — ocenia dr Rafał Guzik z Kancelarii Adwokackiej G&G w Oświęcimiu.
Czytaj więcej
Negowanie istnienia komór gazowych jest nie tylko przejawem antysemityzmu i ideologii nienawiści,...
Będzie pozew o zniesławienie za słowa o rzekomym utrudnianiu badań komór gazowych przez Muzeum Auschwitz. Dyrektor: wypowiedź Grzegorza Brauna to wprowadzenie do debaty manipulacji opartej na antysemityzmie
Błyskawicznie zareagował też dyrektor placówki. W obszernym oświadczeniu dr Piotr M. A. Cywiński pisał o „skandalicznej i zakłamanej wypowiedzi”, stanowiącej nie tylko „akt negacjonizmu”, ściganego na mocy przepisów polskiego prawa. „To także akt znieważenia pamięci ofiar niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego i zagłady oraz wyraz pogardy dla ocalałych i ich rodzin” — ocenił. „Wypowiedź Grzegorza Brauna stanowi jawne zanegowanie prawdy historycznej i wprowadzenie do debaty publicznej manipulacji opartej na antysemityzmie, fałszu i nienawiści” — dodał.
Dyrektor — w imieniu kierowanej przez siebie placówki — zaprzeczył, jakoby uniemożliwiała ona badania i uznał to twierdzenie za pomówienie. A także zapowiedział złożenie do sądu pozwu o zniesławienie. Sprawą już zajęła się stołeczna prokuratura. Przepisy ustawy o IPN dotyczące „kłamstwa oświęcimskiego” mówią bowiem, że za zaprzeczanie takim zbrodniom grozi kara nawet trzech lat pozbawienia wolności. W Polsce jedyną znaną osobą sądowo uznaną za „kłamcę oświęcimskiego” był dr Dariusz Ratajczak, który również negował zabijanie Żydów w komorach gazowych.