Reklama
Rozwiń

Muzeum Auschwitz i prawnicy potępiają upiększanie krążących w sieci "zdjęć" ofiar Holokaustu

Generowanie za pomocą sztucznej inteligencji "wygładzonych" i estetyzowanych obrazów, teoretycznie przedstawiających ofiary Holokaustu - zdaniem Muzeum Auschwitz i prawników - to w rzeczywistości zakłamywanie historycznej prawdy, a nie działanie edukacyjne.

Publikacja: 10.07.2025 17:48

Wystawa makiet, przedstawiających życie więźniów obozów koncentracyjnych, w Muzeum Armii Krajowej w

Wystawa makiet, przedstawiających życie więźniów obozów koncentracyjnych, w Muzeum Armii Krajowej w Krakowie

Foto: PAP/Łukasz Gągulski

O sprawie jako pierwsza napisała krakowska „Gazeta Wyborcza”. Oświęcimskie Muzeum jednoznacznie zaś zareagowało na zjawisko generowania fikcyjnych wizerunków ofiar byłego niemieckiego nazistowskiego obozu. – To głęboki akt braku szacunku dla pamięci tych, którzy cierpieli i zostali zamordowani w Auschwitz. Podważa to integralność prawdy historycznej – podkreśliła placówka we wpisie w mediach społecznościowych.

Jako szczególnie niepokojący uznała fakt, że w postach ilustrowanych „fotografiami” znajdują się prawdziwe informacje: nazwiska, daty i fakty biograficzne, pozyskane z tych publikowanych przez samo Muzeum. Zostały one jednak zestawione ze „sfabrykowanymi, wygenerowanymi przez sztuczną inteligencję obrazami, które wprowadzają odbiorców w błąd”. – To nie są prawdziwe zdjęcia ofiar – podkreśliła placówka i dodała, że są to „cyfrowe wynalazki”, które „grożą przekształceniem pamięci w sfabularyzowany spektakl”.

– Te posty są szeroko udostępniane przez osoby z dobrymi intencjami, które nie zdają sobie sprawy, że szerzą dezinformację. Może to prowadzić do mylenia autentycznej historii z wizualną fikcją – napisało Muzeum.

Placówka przypomniała przy tym, że autentyczne fotografie to często jedyne ślady po ofiarach Auschwitz, a zastępowanie ich sztucznymi obrazami „zamienia pamięć w manipulację”, co nie ma nic wspólnego z edukacją. – Zdecydowanie potępiamy tę praktykę i wzywamy wszystkich zaangażowanych w zachowanie pamięci o Auschwitz do weryfikacji źródeł i stanowczego sprzeciwu wobec rozpowszechniania zmanipulowanych lub wprowadzających w błąd treści historycznych – zaapelowała.

Czytaj więcej

Za zbrodnie rozliczono co dziesiątego członka załogi SS w Auschwitz
Reklama
Reklama

Prawnik: potrzeba skutecznych działań ustawowych, inaczej ciągle będzie dochodziło do bezkarnych wypaczeń historii 

Kwestie te podobnie postrzegają eksperci. Dr Rafał Guzik z Kancelarii Adwokackiej G&G w Oświęcimiu przypomina, że krytykowana praktyka polega na publikowaniu np. zdjęć rzekomo przedstawiających ewakuację więźniów z KL Auschwitz, więźniów obozu KL Dachau czy funkcjonariuszy SS. – Uważna osoba, znająca historię, od razu wychwyci ten fałsz historyczny, ale laik niestety już nie – podkreśla ekspert. – Zgodzić się należy więc całkowicie z odpowiedzią Muzeum na tego rodzaju posty – że zmienianie wizualnego zapisu za pomocą AI wprowadza tylko i wyłącznie niebezpieczne zniekształcanie faktów – wskazuje mecenas.

Dr Guzik przypomina, że Muzeum zwracało już uwagę na inne zjawisko, polegające na przekształcaniu historii związanej z Auschwitz w publikacje beletrystyczne. – Często zalążkiem historii były prawdziwe wydarzenia, które autor „rozwijał” w sobie tylko znanym kierunku, często absolutnie sprzecznym z historią – tłumaczy mecenas. Jego zdaniem alarmowanie o takiej praktyce jest ważne ze względu na tematykę. – Tu nie może być mowy o „biznesie” i „rozrywce”, czy nawet błędnie rozumianym „współczuciu”, ale wyłącznie o prawdzie historycznej i szacunku do ofiar zbrodni niemieckich okresu II wojny światowej – podkreśla.

Jakie instytucje powinny zatem reagować w przypadku tego typu praktyk? Według mecenasa, zarówno na gruncie polskim, jak i międzynarodowym, działania podjąć mógłby Instytut Pamięci Narodowej. – Szczególnie, jeżeli na tym tle pojawią się materiały mogące godzić w dobre imię Rzeczypospolitej Polskiej i narodu polskiego, ustawa o IPN wręcz obliguje tę instytucję do ochrony dobrego imienia czy prowadzenia działań w zakresie edukacji publicznej – argumentuje adwokat. Zauważa, że ustawa ta gwarantuje bowiem możliwość wytoczenia m.in. samemu Instytutowi powództwa o ochronę dobrego imienia RP i narodu, a przepisy mają zastosowanie niezależnie od tego, jakie prawo jest właściwe.

– Niestety nie ma mechanizmów prawa karnego mogących zabezpieczyć przed tego rodzaju dezinformacją, gdyż jak to często bywa – prawo nie nadąża za rzeczywistością, w tym przypadku za rozwojem technologii AI – zauważa jednak dr Guzik. I konkluduje, że „ochrona prawdy historycznej wymaga podjęcia przez ustawodawcę zdecydowanych i skutecznych działań, gdyż w przeciwnym wypadku będzie dochodziło stale do bezkarnych wypaczeń historii”.

Czytaj więcej

Likwidacja Instytutu Pamięci Narodowej: gdzie trafiłyby śledztwa

Pełnomocnicy byłego więźnia Auschwitz Karola Tendery: zakaz wykorzystywania AI do prezentacji historii to ryzyko nadużyć przeciwko wolności nauki 

Sprawę podobnie oceniają mecenasi Lech Obara i Szymon Topa z Kancelarii Radców Prawnych i Adwokatów, w przeszłości reprezentujący byłego więźnia Auschwitz Karola Tenderę w sądowej walce z określeniem „polskie obozy". Zdaniem ekspertów tworzenie imitacji takich zdjęć może przede wszystkim wpływać na świadomość pokolenia, które wiedzę czerpie już właśnie z internetowych publikacji. – Jest to też wątpliwa moralnie praktyka, w szczególności, jeśli sprowadza się do roli clickbaita – uważają prawnicy.

Reklama
Reklama

Według ekspertów trudno jednak szukać winnych, póki wpisy nie godzą w cudze dobra osobiste, np. przysługujące bliskim prawo do kultu zmarłych. – Próba ujęcia w przepisach prawa ograniczeń, które miałyby przeciwdziałać wykorzystywaniu narzędzi AI do prezentacji historii, zawsze rodzi ryzyko, że takie przepisy będą instrumentalizowane i nadużywane przeciwko wolności nauki – ostrzegają. Ich zdaniem należy więc postawić na edukację i uświadamianie w kwestii ograniczeń w wykorzystywaniu narzędzi AI oraz wywierać presję na administratorów stron internetowych, aby ci przestrzegali standardów.

Czytaj więcej

Szymon Topa, Lech Obara: Niech Niemcy nie decydują o krzywdzie byłych więźniów Auschwitz

Współtwórca projektu ustawy o IPN: za pomocą współczesnych technik nie powinno się próbować przybliżać nieznanego wcześniej w historii dramatu 

Ostrożny w kwestii formułowania ocen prawnokarnych jest też prof. Witold Kulesza, były dyrektor Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu i współtwórca projektu ustawy o IPN.

– Prawo karne – w przepisie, którego autorem jestem – stanowi bowiem, że czynem zabronionym jest publiczne i wbrew faktom, zaprzeczenie zbrodniom popełnianym podczas II wojny światowej, to jest zbrodniom nazistowskim i komunistycznym – przypomina ekspert. – Publikacji zmodyfikowanych wizerunków ofiar nie da się zakwalifikować jako „kłamstwa oświęcimskiego”. To po prostu moralnie naganna i niestosowna praktyka, mająca na celu „oswojenie” i przybliżenie tego, co działo się w Auschwitz – komentuje.

Profesor uważa jednak „zakaz wykorzystywania symboliki ludobójstwa dla zyskania publiczności” za mieszczący się w katalogu reguł „historycznej moralności”. – Nie wątpię w dobre intencje autorów takich publikacji. Ale w praktyce nie odpowiadają oni na potrzebę poszanowania uczuć tych, czerpiących informacje o zbrodni z dokumentacji, do której zaliczają się zarówno fotografie z polskiego i niemieckiego – przeprowadzonego we Frankfurcie nad Menem – procesu członków załogi Auschwitz, jak i zdjęcia samych ofiar – mówi ekspert.

Prof. Kulesza konkluduje, że za pomocą współczesnych technik nie powinno się próbować przybliżać tego dramatu, nieznanego wcześniej w historii – bo do tamtego czasu nie znano jeszcze „fabryk śmierci”, czyli zjawiska przemysłowego zabijania ludzi.

Reklama
Reklama

O sprawie jako pierwsza napisała krakowska „Gazeta Wyborcza”. Oświęcimskie Muzeum jednoznacznie zaś zareagowało na zjawisko generowania fikcyjnych wizerunków ofiar byłego niemieckiego nazistowskiego obozu. – To głęboki akt braku szacunku dla pamięci tych, którzy cierpieli i zostali zamordowani w Auschwitz. Podważa to integralność prawdy historycznej – podkreśliła placówka we wpisie w mediach społecznościowych.

Jako szczególnie niepokojący uznała fakt, że w postach ilustrowanych „fotografiami” znajdują się prawdziwe informacje: nazwiska, daty i fakty biograficzne, pozyskane z tych publikowanych przez samo Muzeum. Zostały one jednak zestawione ze „sfabrykowanymi, wygenerowanymi przez sztuczną inteligencję obrazami, które wprowadzają odbiorców w błąd”. – To nie są prawdziwe zdjęcia ofiar – podkreśliła placówka i dodała, że są to „cyfrowe wynalazki”, które „grożą przekształceniem pamięci w sfabularyzowany spektakl”.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Spadki i darowizny
Jak długo można żądać zachowku? Prawo jasno wskazuje termin przedawnienia
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Prawnicy
Prof. Marcin Matczak: Dla mnie to podważalny prezydent
Prawo karne
Andrzej Duda zmienia zdanie w sprawie przepisów o mowie nienawiści
Matura i egzamin ósmoklasisty
Uwaga na świadectwa. MEN przypomina szkołom zasady: nieaktualne druki do wymiany
Prawo karne
Ziobrowe prawo trzyma się mocno. Dlaczego resort Bodnara wstrzymuje zmiany
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama