Z art. 51 kodeksu wykroczeń wynika, że zakłócanie spokoju nie musi mieć wyłącznie charakteru zakłócania ciszy w porze nocnej. Może to być również głośne zachowywanie się wieczorem lub nawet w dzień.
Burmistrz, który odebrał koncesję na alkohol jednemu z barów w mieście, uznał, że doszło do zakłócenia porządku publicznego wywołanego głośną rozmową. Według burmistrza bełkotliwa mowa mężczyzn stojących przed barem jednego dnia o godz. 19.22 i drugiego o godz. 20.01 potwierdza, że takie głośne rozmowy zakłócające spokój mają związek ze sprzedażą napojów alkoholowych w lokalu. Podkreślił przy tym, że „choć nie była to jeszcze pora spoczynku nocnego, to jednak w październiku o godz. 19 jest już ciemno, nie ma ruchu na ulicach, dlatego każda głośniejsza rozmowa w przestrzeni otoczonej budynkami jest wyraźnie słyszalna i przez to bardziej dolegliwa" (III SA/Gl 1690/13).
Zwyczajowo przyjmuje się, że cisza nocna obowiązuje od godz. 22 do 6 rano. Wynika to choćby z regulaminów wewnętrznych spółdzielni mieszkaniowych. Znamy je także z napisów informujących o pracy aptek w porze nocnej. Być może takie określanie ciszy nocnej wzięło się również z kodeksu postępowania karnego. Zapisano w nim, że pora nocna to czas od godz. 22 do 6. Wtedy policja raczej nie powinna prowadzić przeszukań w domach i mieszkaniach (art. 221 § 1 k.p.k.).
Liczne gminy w kraju starają się jednak w swoich uchwałach normować życie nocne w miastach. Reagują na skargi mieszkańców, że lokale są hałaśliwe, a biesiadnicy nie dają spać.
Jednocześnie niemal natychmiast aktywizują się zwolennicy nocnego życia, którzy argumentują, że szczególnie centra powinny tętnić życiem także po zmierzchu. Twierdzą, że tzw. życie nocne wpływa na rozwój miast.