– To dobry moment, aby wrócić do dyskusji o wprowadzeniu do polskiego prawa gwarancji ochrony praw osób zatrzymanych – twierdzą karniści. Jakich? Wymieniają prawo dostępu do adwokata od momentu zatrzymania czy objęcie zatrzymanych badaniami lekarskimi stwierdzającymi ich stan zdrowia w chwili zatrzymania.
O tym, że jest o co walczyć świadczy raport rpo o torturach stosowanych przez policję. Wymienia w nim: zakładanie worka foliowego na głowę i duszenie; rozbieranie; grożenie zgwałceniem czy i zolowanie od najbliższych.
Tracą stołki po roku
O konieczności zmiany przepisów najlepiej jednak świadczy sprawa Stachowiaka. Posłowie PO już rok temu, w 9 czerwca 2016 r. na posiedzeniu sejmowej Komisji Spraw Wewnętrznych i Administracji domagali się informacji na temat okoliczności tragedii. Obecny na sali wiceszef MSWiA Jarosław Zieliński przyznał wówczas, że „Drugie użycie paralizatora w stosunku do osoby mającej już założone kajdanki było niewłaściwe" i niezgodne z przepisami ustawy o środkach przymusu bezpośredniego.
– Wiceminister pominął jednak szereg różnych okoliczności, o których powinien wiedzieć. Jak to, że zatrzymano świadków zdarzenia, którzy filmowali interwencję policjantów wobec Igora, oraz to ze były wątpliwości, czy policjanci zatrzymali właściwą osobę. Te okoliczności w świetle teraz ujawnionego filmu pokazują, że minister miał niepełną wiedzę o sprawie, albo jeśli ją miał to zataił okoliczności, które są dla policji kompromitujące – mówi poseł Marek Wójcik z PO., który uczestniczył w tym posiedzeniu.
We wtorek jednak szef MSWiA odwołał ze stanowisk komendanta dolnośląskiej policji, jego zastępcę do spraw prewencji, oraz komendanta miejskiego we Wrocławiu. Zapłacili za to, że nie dopilnowali wyciągnięcia konsekwencji wobec funkcjonariuszy, którzy dopuścili się nadużyć podczas przesłuchania Stachowiaka.
25-letni mężczyzna został zatrzymany 15 maja 2016 r. na wrocławskim rynku. Sytuacja stała się nerwowa, kiedy przyjechał drugi patrol. Pięciu policjantów siłą wsadziło go do radiowozu. Przewieziony na komisariat Wrocław-Stare Miasto mężczyzna zmarł pięć godzin później. Nieznane dotąd okoliczności świadczące o tym jak Stachowiak był traktowany pokazuje nagranie ujawnione przez „Superwizjer" TVN. Policjanci „przesłuchiwali" 25-latka w łazience, razili paralizatorem nawet gdy skuty kajdankami leżał na podłodze. Stosowali wobec niego tortury także, kiedy nie był agresywny i stosował się do zaleceń policjantów, m.in. ściągnął spodnie.