Jeśli jednak wezwanie zostanie pozostawione bez reakcji sprawa ma zostać skierowana do sądu.
Jak informuje Gazeta Wyborcza zarówno "SE" jak i TVP Info miały wykorzystać w swoich materiałach wiadomości pochodzące ze skrzynki mailowej adwokata, które w żaden sposób nie zostały ujawnione do wiadomości osób trzecich.
Czytaj więcej
- Podsłuchiwanie, śledzenie innych to jest coś obrzydliwego moralnie. Niezależnie od tego to jest poważne przestępstwo, jak to się robi bezprawnie, a już bardzo poważne, jak to robi władza publiczna - powiedział w TVN24 prof. Włodzimierz Wróbel, sędzia Izby Karnej Sądu Najwyższego.
Sprawa rozchodzi się o artykuł z 1 czerwca 2020 roku, który dotyczył Łukasza G., który miał sprzedać Ministerstwu Zdrowia maseczki ochronne. Te jednak miały nie spełniać wymagań, a instytycja miała żądać zwrotu w kwocie pięciu milionów złotych. To wtedy "SE" miał ujawnić, że przedsiębiorca zwrócił się do mecenasa Giertycha z prośbą o udzielenie pomocy prawnej i zawarł z nim umowę. Dzień później, niespodziewanie Łukasz G. ją wypowiedział.
Wydawnictwo przytoczyło wtedy fragment wypowiedzenia pełnomocnictwa, "proszę o zachowanie tajemnicy przez pana mecenasa oraz wszystkie osoby obecne na spotkaniu, w tym pana Wojciecha Cz. I nie przekazywania do publicznych wiadomości treści rozmów i materiałów zdjęciowych i rozmów". Po tych wydarzeń przedsiębiorca miał oskarżyć o Giertycha o naruszenie tajemnicy adwokackiej. Ze względu na powagę zarzutów do akcji wkroczył rzecznik dyscyplinarny adwokatury, który oczyścił mecenasa z zarzucanych mu czynów.