Reklama

Orbán jeszcze nie przegrał. Choć w sondażach traci

Popularność rządów Viktora Orbána stale spada. Płaci on cenę za drożyznę, korupcję i zastój gospodarczy. Pół roku przed wyborami przegrywa w sondażach z partią Petera Magyara. Nie znaczy to wcale, że straci władzę.

Publikacja: 25.10.2025 08:54

Orbán jeszcze nie przegrał. Choć w sondażach traci

Foto: REUTERS/Bernadett Szabo

Z tego artykułu dowiesz się:

  • Jakie skutki gospodarcze są widoczne na Węgrzech pół roku przed wyborami?
  • Dlaczego Węgrzy odczuwają pogorszenie poziomu życia w porównaniu z innymi krajami?
  • Jakie strategiczne błędy popełnił Viktor Orban podczas swoich rządów?
  • W jaki sposób Peter Magyar i jego ugrupowanie zyskują popularność wśród wyborców?
  • Jakie działania podejmuje Viktor Orban, aby utrzymać władzę w nadchodzących wyborach?
  • Jakie są różnice w podejściu do polityki międzynarodowej między Orbanem a Magyar?

Już pierwszy kontakt z dzisiejszymi Węgrami nie jest zachęcający. Autobus z lotniska Ferenca Liszta telepie się po dziurawej, wąskiej drodze, zanim dotrze do centrum miasta. Deak Ferenc, główna stacja metra, zdaje się pamiętać czasy Gierka czy raczej Kadara. I choć ścisłe centrum miasta, maszynka do robienia pieniędzy na zagranicznych turystach z cenami hoteli i restauracji nieodbiegającymi od paryskich czy londyńskich, jest wypucowana, to przecież wystarczy oddalić się od niej o kilometr czy dwa, aby natknąć się na sypiące się fasady i zaniedbane podwórka. 

Węgrzy ostatnio przeżyli szok, gdy okazało się, że liczony przez MFW z uwzględnieniem realnej mocy nabywczej walut narodowych poziom życia spadł w ich kraju poniżej Rumunii: tradycyjnie pogardzanego sąsiada. W tym roku kraj będzie rozwijał się w tempie ledwie 0,6 proc.: przynajmniej pięć razy wolniej niż Polska. 

Czytaj więcej

Péter Magyar: Warszawa w Budapeszcie? Chcemy robić to po swojemu

Bo też Viktor Orbán postawił na złego konia. Gdy powrócił w 2010 r. do władzy (i od tej pory nigdy już jej nie oddał) radykalnie obniżył podatki od zysków firm (do 9 proc.), utrzymując na wyraźnie wyższym poziomie (16 proc.) te od dochodów osobistych. Przede wszystkim jednak wywindował (do 27 proc.) podatek VAT. Ale dziś ten ostatni szwankuje. Powód: drożyzna.

Reklama
Reklama

Od pandemii Covidu pięć lat temu ceny nad Dunajem skoczyły o 50 proc. Kino czy restauracja stały się dla wielu Węgrów nieosiągalnym luksusem, a państwo z braku przypływów z VAT nie ma jak utrzymać na przyzwoitym poziomie infrastruktury. Tym bardziej, że Komisja Europejska w oczekiwaniu na przywrócenie rządów prawa wstrzymała wypłatę 19 mld euro z Funduszu Odbudowy.

Orbán postawił na przyciągnięcie producentów aut elektrycznych i baterii

Orbán liczył, że przekształci kraj w czołowy ośrodek produkcji aut elektrycznych i baterii. W Debreczynie na wschodzie kraju pojawiła się chińska fabryka tych ostatnich koncernu CATL, w Szegedzie zakłady uruchomił wywodzący się także z Chin potentat BYD. Ale sprzedaż elektryków w całej Unii szwankuje, więc zamiast rosnąć, także produkcja baterii elektrycznych na Węgrzech z roku na rok spada w tempie 20 proc. To doprowadziło do paradoksalnej sytuacji, w której Fidesz i jego sojusznicy w Parlamencie Europejskim z jednej strony zwalczają Zielony Ład, ale z drugiej obawiają się, że szefowa unijnej egzekutywy Ursula von der Leyen przesunie planowany do tej pory na 2035 r. moment zakazu sprzedaży nowych aut spalinowych. 

Na fali tej gospodarczej mizerii szybuje w sondażach Peter Magyar i jego ugrupowanie Tisza. Zdaniem Politico ma 45 proc. poparcia wobec 41 proc. dla Fideszu Orbána. Magyar ma szczególnie wysokie poparcie wśród osób poniżej 40. roku życia, tych z wykształceniem wyższym i mieszkańców Budapesztu.

– Nic jeszcze nie jest rozstrzygnięte, trzeba zachować ostrożność – ostrzega jednak w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Morton Gergely, redaktor naczelny HVG, ostatniego znaczącego tygodnika kraju, który zachował niezależność od władz. – Orbán może uruchomić ogromne środki finansowe, sięgnąć po nacisk administracyjny, byle utrzymać władzę. Tak zrobił w 2023 r. Recep Erdogan w Turcji i wbrew oczekiwaniom wygrał wybory. Nasza sytuacja jest podobna. To nie będą uczciwe wybory, choć nie spodziewam się, aby przy samym liczeniu głosów doszło do fałszerstw – dodaje. 

21 października węgierski parlament przedłużył na kolejne pół roku stan nadzwyczajny wprowadzony jeszcze w czasach Covidu. To oznacza, że będzie on obowiązywał w trakcie wyborów, bo premier zapowiedział, że odbędą się w pierwszym możliwym terminie. To daje Orbánowi możliwość dalszego rządzenia w drodze dekretów, ale także wprowadzenia choćby zakazu zgromadzeń. Dużo wcześniej przywódca Fideszu tak zmienił podział na okręgi wyborcze, aby mieć i tu przewagę. Jego ugrupowanie jest szczególnie silne na wsi. 

Poglądy Magyara wpisują się częściowo w politykę prowadzoną przez obecnego szefa rządu, jak choćby w sprawie migracji. Zapowiada jednak, że przywróci poprawne relacje z Brukselą i doprowadzi do odblokowania 19 mld euro dotacji. Obiecuje, że dzięki wielkim inwestycjom i przewidywalnej polityce przywróci przyzwoite tempo wzrostu gospodarczego. Przede wszystkim jednak Tisza zapowiada rozliczenie afer korupcyjnych w kręgach władzy. Orbán zbudował system, w którym około 1/3 mieszkańców może liczyć na korzystne dotacje czy ulgi podatkowe. Reszta ludności żyje jednak w trudnych warunkach. Klan wokół premiera zbił ogromne majątki na zamówieniach rządowych czy przejęciu własności publicznej. 

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Viktor Orbán kontra Donald Tusk. Spór o to, kto jest na wojnie

Trump dotkliwie uderzył w Orbána, rezygnując ze szczytu z Putinem w Budapeszcie

W czwartek, w rocznicę utopionego przez Związek Radziecki we krwi powstania z 1956 r., Orbán zorganizował manifestację patriotyczną. Zgromadziła ona kilkadziesiąt tysięcy osób. Można było przeczytać na banerach: „nie pozwolimy, aby Bruksela zmusiła nas do włączenia się do wojny w obronie Ukrainy!”. Bo też propaganda Fideszu maluje Magyara jako ukraińskiego agenta i popychadło von der Leyen. Ale nawet zwolennicy Orbána tego nie kupują.

– Rosjanie powinni wycofać się z Krymu, Donbasu. Ale czy za cenę dalszej wojny? To oznaczałoby setki tysięcy kolejnych ofiar. Ameryka, Europa, Chiny, Turcja powinny znaleźć z Rosją jakieś rozwiązanie. Podejście Orbána jest tu zupełnie inne od pozostałych państw Unii. Ale w pewnym sensie ma rację, bo to nie Węgry zdecydują o kształcie pokoju. Jesteśmy małym krajem… – mówił w maju zeszłego roku w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” Magyar. 

Czytaj więcej

Jędrzej Bielecki: Czy czas wyrzucić Węgry z Unii?

W czwartek i on zorganizował w Budapeszcie manifestację, która zgromadziła przynajmniej tyle samo osób. Bo też strach przestaje rządzić Węgrami. W czerwcu w Paradzie Równości w Budapeszcie wzięło między 100 a 200 tys. manifestantów, choć Orbán zagroził, że każdemu uczestnikowi grozi 500 euro kary i do roku więzienia.

Dotkliwy cios w Fidesz wymierzył też Donald Trump. Do środy wydawało się, że amerykański prezydent przyleci na spotkanie z Władimirem Putinem do Budapesztu. Biały Dom nagle odwołał jednak spotkanie. I zapowiedział sankcje na Łukoil i Rosnieft: kolejny problem dla węgierskiego premiera, którego kraj jest bardzo zależny od importu rosyjskich nośników energii.  

Reklama
Reklama

Mimo wszystko reżim bardzo mocno się okopał. Korzystając z większości 2/3 w parlamencie, jaką wciąż ma Fidesz i jego sojusznicy, ludzie związani z władzą kontrolują media, wymiar sprawiedliwości, szereg niezależnych agencji rządowych. To powoduje, że nawet, gdyby Tisza wygrała wybory, ale nie uzyskała konstytucyjnej większości, nie przejmie władzy całkowicie. 

Z tego artykułu dowiesz się:

  • Jakie skutki gospodarcze są widoczne na Węgrzech pół roku przed wyborami?
  • Dlaczego Węgrzy odczuwają pogorszenie poziomu życia w porównaniu z innymi krajami?
  • Jakie strategiczne błędy popełnił Viktor Orban podczas swoich rządów?
  • W jaki sposób Peter Magyar i jego ugrupowanie zyskują popularność wśród wyborców?
  • Jakie działania podejmuje Viktor Orban, aby utrzymać władzę w nadchodzących wyborach?
  • Jakie są różnice w podejściu do polityki międzynarodowej między Orbanem a Magyar?
Pozostało jeszcze 93% artykułu

Już pierwszy kontakt z dzisiejszymi Węgrami nie jest zachęcający. Autobus z lotniska Ferenca Liszta telepie się po dziurawej, wąskiej drodze, zanim dotrze do centrum miasta. Deak Ferenc, główna stacja metra, zdaje się pamiętać czasy Gierka czy raczej Kadara. I choć ścisłe centrum miasta, maszynka do robienia pieniędzy na zagranicznych turystach z cenami hoteli i restauracji nieodbiegającymi od paryskich czy londyńskich, jest wypucowana, to przecież wystarczy oddalić się od niej o kilometr czy dwa, aby natknąć się na sypiące się fasady i zaniedbane podwórka. 

Pozostało jeszcze 93% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Polityka
Prezydent Ekwadoru twierdzi, że próbowano go otruć czekoladą i dżemem
Materiał Promocyjny
W poszukiwaniu nowego pokolenia prezesów: dlaczego warto dbać o MŚP
Polityka
Francja: Rząd upadnie w przyszłym tygodniu? Socjaliści stawiają warunki
Polityka
Trump rzuca wyzwanie Putinowi w sprawie sankcji. „Zobaczymy za sześć miesięcy”
Polityka
Dwa bombowce strategiczne USA u wybrzeży Wenezueli
Materiał Promocyjny
Stacje ładowania dla ciężarówek pilnie potrzebne
Polityka
Amerykanie będą mieć problem z lataniem? Biały Dom ostrzega
Materiał Promocyjny
Prawnik 4.0 – AI, LegalTech, dane w codziennej praktyce
Reklama
Reklama