Węgierski parlament, w którym prawicowa partia Orbána, Fidesz, ma znaczną większość, przyjął w marcu ustawę, która stworzyła podstawę prawną dla policji do zakazywania marszów LGBTQ, argumentując, że ochrona dzieci ma pierwszeństwo nad prawem do zgromadzeń. Umożliwia ona również policji wykorzystywanie kamer do rozpoznawania twarzy w celu identyfikacji uczestników i nakładania grzywien.
Marcowa decyzja parlamentu spotkała się z protestem w Budapeszcie. Kilka tysięcy demonstrantów skandowało „Zgromadzenia są podstawowym prawem”, stojąc twarzą do policyjnego kordonu. Wiele międzynarodowych organizacji zajmujących się prawami człowieka, w tym Amnesty International, uznało tę ustawę za dyskryminującą.
– To prawo tworzy chmurę strachu i ogranicza dostęp do informacji, zwłaszcza dla młodych ludzi. Strach uniemożliwia ludziom poszukiwanie i otrzymywanie informacji na temat orientacji seksualnej i tożsamości płciowej. Przyczynia się również do tworzenia negatywnych stereotypów i dyskryminacji osób LGBT – powiedziała Eszter Mihaly, węgierska przedstawicielka Amnesty International ds. praw LGBT+.
Czytaj więcej
Budapeszt jako ostatni wyraził zgodę na wstąpienie Szwecji do sojuszu. Nie wiadomo, dlaczego zwle...
Krytycy rozwiązań wprowadzonych przez węgierski rząd postrzegają zakaz organizacji parad równości jako część szerszych represji wobec swobód demokratycznych przed przyszłorocznymi wyborami parlamentarnymi, w których Orbán zmierzy się z partią Tisza Pétera Magyara. W przeprowadzonym w czerwcu sondażu opozycyjna partia miała 15 pkt. proc. przewagi nad rządzącym Fideszem.