Pozornie nic strasznego się nie stało. Warszawy nie zdemolowano, a Stadion Narodowy nie spłonął podczas koncertu Maksa Korża. Było trochę zamieszania, śmieci i trochę młodzieżowego „dymu”. Nikt nie został pobity, a szkody materialne są niewielkie. Pozornie więc wszystko to powinno się spotkać ze spokojną, rutynową reakcją służb. Tyle tylko że te niekoniecznie ekstremalne wydarzenia wpisują się w bardzo niebezpieczny kontekst, jakim jest polska polityka.
Reakcja na koncert Maksa Korża, czyli polska polityka idzie na prawo
Od dawna świetnie wiemy, a kampania prezydencka tylko z całą mocą to potwierdziła, że tematyka migrancka, a coraz częściej także kwestia relacji polsko–ukraińskich, to tygiel wypełniony niezwykle gorącymi emocjami. Ogień pod nim płonie z coraz mocniejszą siłą i może wywołać dla jednych niechciane, dla innych pożądane skutki.
Czytaj więcej
Białoruski raper Maks Korż, który musiał opuścić Białoruś po gestach solidarności z Ukrainą i kry...
Ostatnie polskie wybory pokazały nie tylko banał, że na tematyce antyimigranckiej można robić dużą politykę, ale też coś więcej: systematycznie nakręcany mechanizm radykalizmu, w którym jest sporo miejsca na skrajne formy nacjonalizmu czy nawet antysemityzm à la poseł Braun. Nie jesteśmy tu zresztą oryginalni. To trend światowy, którego osią jest Trumpowski ruch MAGA. Świat przesuwa się na prawo. I dotyczy to nie tylko populistycznej międzynarodówki, w którą wpisuje się w Polsce PiS, ale również partii dotąd liberalnych, które z wolna przechodzą na pozycje nowych suwerenistów i obrońców godności narodowej. To naturalna reakcja na ofensywę populistów.