Uczestnicy Marszu Dumy są przekonani, że prawo wprowadzone przez rząd Orbana, zakazujące  używania w szkołach materiałów postrzeganych jako promujące homoseksualizm i zmianę płci, dzieli społeczeństwo, dyskryminuje mniejszości i narusza europejskie wartości tolerancji i wolności jednostki.

Twierdzą też, że zamiast chronić mniejszości, rząd używa prawa, aby uczynić członków społeczności LGBTQ wyrzutkami we własnym kraju.

Budapeszteński Marsz Dumy poparło w oświadczeniu ponad 40 ambasad i zagranicznych instytucji kulturalnych działających na Węgrzech.

Ostatnie badania wykazały, że 46 proc. Węgrów popiera możliwość zawarcia małżeństwa przez osoby tej samej płci.

Wprowadzone przez rząd Orbana przepisy spotkały się ze stanowczą reakcją Unii Europejskiej. Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen podkreśliła, że UE nie pójdzie na kompromis w kwestii zasad takich jak godność ludzka, równość i poszanowanie praw człowieka.

W związku z wprowadzonymi przez Węgry przepisami UE może wstrzymać finanse dla Budapesztu.

Premier Wiktor Orban twierdzi, że Bruksela zaatakowała Węgry w związku "z ich ustawą o ochronie dzieci" i zapowiedział referendum, którego celem miałoby być zmniejszenie presji UE.

Węgrzy mieliby w nim odpowiedzieć na 5 pytań, m.in. o to, czy "popierają prowadzenie warsztatów na temat orientacji seksualnej w szkołach bez ich zgody, czy uważają, że należy promować wśród dzieci zabiegi zmiany płci".