Choć motyw podróży odmieniającej człowieka znany jest od wieków, w filmie Cédrica Klapischa zostaje ukazany z nieco innej perspektywy. Reżyser przypomina, że nie sama podróż zmienia, lecz ludzie, których się spotyka. Dzięki wyrwaniu się ze znanego otoczenia i skonfrontowaniu z innymi spojrzeniami zyskujemy nową perspektywę. Możemy później wrócić do domu i „wejść w stare buty”, ale już jako ktoś inny. Mądrzejszy. Bogatszy o doświadczenia.
Adèle spotyka Moneta, zdjęcia robi jej Nadar. A w tle Victor Hugo i Sarah Bernhardt
Akcja filmu toczy się w dwóch planach czasowych. We współczesności poznajemy czwórkę spośród 30 obcych sobie ludzi, którzy dowiadują się, że są potomkami niejakiej Adèle Meunier. Kobieta żyła na przełomie XIX i XX w. i pozostawiła po sobie chałupinkę z ogrodem na prowincji. Od wojny nikt tam nie zaglądał i gmach podupadł. Dziś nadaje się pewnie tylko do wyburzenia. Miasto chce go wykupić i wybudować na jego miejscu parking, jednak potrzebuje na to zgody spadkobierców. Wspomniana czwórka ma w imieniu całej grupy zobaczyć to miejsce, dokonać inwentaryzacji, a następnie wszystko wycenić.
Czytaj więcej
Wkrótce będziemy świadkami takiego samego ogromnego przyspieszenia i zmiany cywilizacyjnej, jaka...
Gdzieś przy okazji pojawia się drugi plan czasowy. To tu poznajemy losy Adèle, wówczas młodej dziewczyny, która po śmierci wychowującej ją babki postanawia odwiedzić Paryż. Chce odnaleźć matkę, która porzuciła ją wkrótce po narodzinach. Podróż jest dla bohaterki wyzwaniem, ale też okazją do zobaczenia kawałka świata. No i poznania dwóch niezwykłych chłopaków – młodego, zdolnego malarza oraz pasjonata raczkującej dopiero fotografii. Zderzenie hiperrealistycznych zdjęć ze szkicami czy impresjonistycznymi pejzażami budzi pytania o nasze postrzeganie rzeczywistości. O to, co buduje nasze wspomnienia.