Zmianę przyniosła pandemia. Gdy po cofnięciu obostrzeń kina wznowiły działalność, przez pewien czas funkcjonowały w ograniczonym zakresie, udostępniając widzom jedynie część miejsc na salach. A że brakowało im repertuaru (wytwórnie wstrzymywały się z blockbusterami), chętnie sięgały po stare przeboje i produkcje nieoczywiste. A ludzie je oglądali.
    Ta moda – istniejąca na Zachodzie od lat, ale nigdy aż na taką skalę – trwa do dziś. Nie ma miesiąca, by do polskich kin nie trafiło kilka wiekowych produkcji. Rocznica powstania, retrospektywa dzieł zmarłego twórcy, premiera kolejnej odsłony: każdy powód jest dobry, by wprowadzić na ekrany jakiś stary film. Tylko ostatnio mieliśmy przegląd twórczości Davida Lyncha, kultową „Teksańską masakrę piłą mechaniczną”, słynną „Amelię”, a także „28 dni później”. Teraz zaś debiutują „Szopy w natarciu”, pochodząca z 1994 roku animacja zasłużonego Studia Ghibli z Japonii.