Przychody osób pobierających świadczenia przedemerytalne nie będą już sumowane ze świadczeniami po to, by sprawdzić, czy Zakład Ubezpieczeń Społecznych powinien obniżyć ich wypłatę. Do świadczeń będzie można dorobić do 25 proc. średniej pensji, czyli ok. 850 zł brutto. Dopiero gdy zarobek przekroczy ten pułap, świadczenie będzie zmniejszane, ale nie więcej niż o połowę.
Takie zmiany przewiduje uchwalona 3 grudnia 2010 r. przez Sejm nowelizacja [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=F49BC8B2DEBD537C6B74D28C9C1E4BB7?id=173726]ustawy o świadczeniach przedemerytalnych[/link].
[srodtytul]Obecne regulacje[/srodtytul]
O świadczenie przedemerytalne mogą występować osoby, które nie ze swej winy straciły pracę, mają długi staż ubezpieczeniowy, ale nie spełniają warunków do uzyskania wcześniejszej emerytury. Przyznawane jest ono na wniosek. Kwoty otrzymywane z ZUS są niewysokie: można liczyć na 841 zł miesięcznie.
Obecnie do świadczenia także można dorobić. Przy rozliczaniu z ZUS wysokość świadczenia przedemerytalnego oraz przychody z pracy są jednak sumowane, co nie zawsze okazuje się korzystne dla świadczeniobiorców. Świadczenie jest zmniejszane, jeśli łączna kwota przychodów przekracza miesięcznie 50 proc. średniej pensji – nie więcej jednak niż o połowę. Jeśli natomiast zostaje przekroczona tzw. graniczna kwota przychodu (70 proc. średniej płacy), świadczenie jest zawieszane.