W ciągu ostatnich pięciu lat liczba rencistów spadła o prawie 200 tys. osób. Powodem są między innymi bardzo wysokie wymagania stażowe, jakie musi spełnić osoba starająca się o to świadczenie. Najlepiej pokazuje to sprawa, którą zajął się ostatnio Sąd Najwyższy. Dotyczyła mężczyzny z 30-letnim stażem ubezpieczenia, który został uznany przez lekarza orzecznika ZUS za całkowicie niezdolnego do pracy.
Okazało się jednak, że ZUS odmówił mu przyznania świadczenia ze względu na zbyt krótki staż. Od mężczyzn w wieku powyżej 30 lat przepisy wymagają bowiem, aby w ciągu dziesięciu lat przed złożeniem wniosku o rentę mieli przepracowane co najmniej pięć lat. W tej sprawie niedoszły rencista miał tylko trzy lata pracy. Powołał się jednak na art. 58 ust 4 ustawy o emeryturach i rentach, który mówi, że to świadczenie może dostać także mężczyzna, który ma łącznie ponad 30 lat stażu, i on ten warunek spełniał. Okazało się jednak, iż przeszło 21 lat z tego stażu to okres ubezpieczenia rolniczego, a tego zgodnie z art. 58 ust 4 ustawy do stażu, który daje prawo do renty, się nie wlicza.
Celowy zabieg?
Sąd Najwyższy w wyroku z 5 kwietnia 2016 r., który zapadł na posiedzeniu niejawnym, potwierdził wykładnię przepisu zastosowaną przez ZUS.
Z wyroku wynika, że możliwość starania się o rentę przez tego, kto ostatnio niewiele pracował, mają wyłącznie osoby, które do 30-letniego stażu mogą wliczyć okresy składkowe określone w art. 6 ustawy, czyli m.in: staż ubezpieczenia w ZUS, okresy służby w wojsku, ubezpieczenia jako duchowny czy niewykonywania pracy przed 4 czerwca 1989 r. na skutek represji politycznych.
Wątpliwy wyjątek
– Wobec wyraźnego pominięcia przez ustawodawcę okresów nieskładkowych, które należą do powszechnego systemu ubezpieczeń, nie jest też możliwe odwoływanie się do okresów uzupełniających, m.in. ubezpieczenia społecznego rolników, o których mówi art. 10 ustawy o emeryturach i rentach – powiedziała Jolanta Frańczak, sędzia SN.