Przewodniczący SLD Leszek Miller został w piątek zaatakowany w Sieradzu cuchnącą substancją. Po ataku SLD chciało rozmawiać z szefem MSW o systemowych uregulowaniach ws. ochrony dla byłych szefów rządu. Premier Donald Tusk zadeklarował wcześniej, że MSW rozważy ewentualny wniosek o ochronę Millera. Jednak jak zaznacza SLD ostatecznie partia nie wystąpiła o ochronę dla niego. - Nigdy nie było takich planów - zapewnia Tomasz Kalita, dyrektor Centrum Medialnego SLD.
Jednak informacji o możliwości zastosowania takiego rozwiązania, nie spodobały się pozaparlamentarnym partiom, które mają zamiar wspólnie wystartować w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Czytaj więcej
"Uważamy za skandaliczne i niezgodne z prawem faworyzowanie lidera jednej z partii politycznych za pieniądze podatników" - napisali we wspólnym oświadczeniu szefowie Polskiej Partii Piratów, Demokracji Bezpośredniej i Partii Libertariańskiej. Przywołują w tym kontekście ustawę o partiach politycznych, w której zapisane jest, że wszystkie partie są równe.
"W przypadku przydzielenia ochrony Biura Ochrony Rządu Leszkowi Millerowi, przewodniczącemu Sojuszu Lewicy Demokratycznej, wnosimy o przydzielenie nam, a także przedstawicielom innych partii oraz działaczom społecznym takiej samej ochrony, zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa" - wskazują.
Ich zdaniem SLD stać jest na wynajęcie ochrony samodzielnie. "Ponosimy konsekwencje tych działań na własny rachunek. Jeśli Leszek Miller boi się o swoje bezpieczeństwo, powinien zapewnić sobie ochronę z pieniędzy własnych lub - za decyzją odpowiedniego organu - pieniędzy składkowych partii, którą reprezentuje. Partia ta, przypominamy, otrzymuje subwencje z budżetu państwowego, której inne pozaparlamentarne ugrupowania nie posiadają" - argumentują.