Reklama

Krzysztof Bosak: Konfederacja może pozyskać jeszcze znacznie więcej wyborców, niż mamy w tej chwili

Ataki, które przypuszcza w naszym kierunku kierownictwo PiS, są rodzajem komplementu, bo to znaczy, że oni widzą duże możliwości rozwoju politycznego przed Konfederacją. Możemy zmniejszyć dystans, a nawet zmienić proporcje w polskiej polityce. To jest coś, z zaakceptowaniem czego oni mają poważny problem – mówi Krzysztof Bosak, wicemarszałek Sejmu, szef Ruchu Narodowego, Konfederacja.

Publikacja: 21.09.2025 06:37

Krzysztof Bosak: Konfederacja może pozyskać jeszcze znacznie więcej wyborców, niż mamy w tej chwili

Foto: PAP/Tomasz Gzell

Konfederacji przybywa, są już cztery. Janusz Korwin-Mikke założył teraz nową partię o takiej nazwie.

Spokojnie, zaczekajmy do dnia wyborów. Zobaczymy, kto w nich wystartuje.

Reklama
Reklama

Dlaczego mnożą się Konfederacje?

Polskie prawo jest niedoskonałe i pozwala na rejestrowanie partii o podobnie brzmiących nazwach. Gdyby o losach naszej demokracji miało zdecydować, że zarejestrują się dwie czy trzy partie o bliźniaczo podobnych nazwach i to by miało zdecydować o składzie parlamentu, byłby to wyjątkowy absurd. W tej chwili prawo wyborcze wprost tego nie wyklucza. Wystarczy dodać przedrostek czy dodatkowe słówko i można mieć nawet dziesięć konfederacji.

Czytaj więcej

Sprytny ruch Janusza Korwin-Mikkego. Założył partię o zaskakującej nazwie

Janusz Korwin-Mikke odbierze wam część wyborców?

Pożyjemy, zobaczymy. My patrzymy z optymizmem w przyszłość, ale wiadomo, że jak ktoś chce robić zamieszanie, to czasem się uda.

PiS nie patrzy optymistycznie na Konfederację, atakuje was Jarosław Kaczyński. Sławomir Mentzen nazywa zaś prezesa PiS politycznym gangsterem. Pana z kolei politycy PiS chwalą. Czy jest próba wbicia klina między Krzysztofa Bosaka a Sławomira Mentzena?

Cytuje pan wypowiedzi sprzed wielu tygodni. Wczoraj Sławomir Mentzen udzielił wywiadu, w którym zaprezentował podejście dużo bardziej umiarkowane. Ataki, które przypuszcza w naszym kierunku kierownictwo PiS, są rodzajem komplementu, bo to znaczy, że oni widzą duże możliwości rozwoju politycznego przed Konfederacją. My możemy pozyskać jeszcze znacznie więcej wyborców, niż w tej chwili mamy, i zmniejszyć dystans, a nawet zmienić proporcje w polskiej polityce. To jest coś, z zaakceptowaniem czego oni mają poważny problem. Wyobrażają sobie, że Konfederacja w koalicji mogłaby być większościowym partnerem dla innych partii.

Reklama
Reklama

A może być?

Proszę popatrzeć, co mówili dziesięć czy piętnaście lat temu komentatorzy we Francji. Czy ktoś sugerował, że Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen może być partią numer jeden? Proszę popatrzeć, co mówiono dziesięć lat temu we Włoszech. Czy ktoś sądził, że Bracia Włosi i Giorgia Meloni mogą stać na czele włoskiej polityki? Zmiany w demokracji dojrzewają w swoim spokojnym rytmie.

Foto: Paweł Krupecki

Konfederacja będzie decydowała o kształcie przyszłego rządu?

Myślę, że tak.

Macie zdolność koalicyjną? Moglibyście współrządzić z PiS czy z Koalicją Obywatelską?

Pytanie o zdolność koalicyjną to pytanie o to, czy mamy szklaną kulę i jesteśmy w stanie w nią zajrzeć i zobaczyć przyszłość. Praktyka życia parlamentarnego pokazuje, że wszyscy chcą z nami rozmawiać i jeżeli trzeba rozwiązać jakiś  problem w polityce parlamentarnej, to jesteśmy traktowani jako normalny partner do dyskusji. Na tej podstawie można stwierdzić, że mamy zdolność koalicyjną. Mamy szerokie pole do prowadzenia rozmów o sprawach programowych, które są ważne dla nas i dla Polski.

Czytaj więcej

Czarnek nie wyklucza koalicji z Mentzenem, ale stawia warunek
Reklama
Reklama

Zgodzilibyście się na premiera Mateusza Morawieckiego?

Nie będę spekulował o żadnych nazwiskach. Natomiast to, które pan wymienił, jest raczej negatywnym punktem odniesienia w naszych wypowiedziach. Sformułowaliśmy tysiące krytycznych komentarzy przez ostatnie lata na temat konkretnych decyzji rządu, na czele którego stał Mateusz Morawiecki. Wolałbym, żeby już nie był premierem.

Jak atak dronów zmienia sytuację polityczną w Polsce i wpływa na poczucie bezpieczeństwa Polaków?

Poczucie bezpieczeństwa Polaków powinno trochę spaść. To jest sytuacja, której jeszcze miesiąc temu nie mogliśmy sobie wyobrazić, chociaż oczywiście mieliśmy jej zwiastuny – pojedyncze drony znajdowane i wylatujące w naszą przestrzeń. Potrzebujemy urealnienia naszych wyobrażeń o zdolnościach obronnych Polski i o jej bezpieczeństwie. Mamy rozgrzebaną modernizację sił zbrojnych prowadzoną wyspowo, gdzie kluczowymi zdolnościami, sprzętem, systemami wojsko nie dysponuje. Polacy mają prawo do tej wiedzy. Mamy już wyspę nowoczesności czy dużych kompetencji w siłach zbrojnych. Politycy i generałowie lubią się tym chwalić, ale lubią też przemilczeć to wszystko, co nie działa i czego brakuje. A odpowiedzialny polityk opozycji, odpowiedzialny obywatel, odpowiedzialny dziennikarz czy ekspert musi widzieć całość, rozumieć, że wojsko czy prowadzenie operacji obronnych to jest system. To nie jest zbiór komponentów, to nie jest półka w sklepie, na której leżą doskonałe produkty, tylko to jest system oparty na bardzo zaawansowanej współpracy w bardzo trudnych warunkach, gdzie współczesne pole walki staje się polem starcia technologicznego. Musimy mieć realistyczne spojrzenie po to, żeby doskonalić nasze możliwości. I nie, żeby narzekać, demotywować, ale żeby świadomie je doskonalić. Wydajemy ponadprzeciętnie duże pieniądze, a tempo doskonalenia mamy poniżej średniej.

Z czego to wynika?

Z niekompetencji, błędnych decyzji, niekonsekwencji, że coś jest zapowiadane, ale później jest nierealizowane. System antydronowy jest tego doskonałym przykładem. Poprzedni rząd zakupił nieduże ilości zestawów kontenerów systemu antydronowego. Następny rząd popadł w wątpliwości trwające kolejny rok i w ramach tych wątpliwości nie robi nic – ani nie kupuje innego systemu, ani tego nie modernizuje. Nie podejmuje decyzji. To jest działanie przeciwko obronności Rzeczypospolitej.

Jedni i drudzy się chwalą, że wydajemy 4,7 proc. PKB na obronność.

Wydać jest najłatwiej. Obronności nie mierzy się pieniędzmi. Obronność mierzy się zdolnościami, jakie uzyskały siły zbrojne. Do takiego testu właśnie doszło. Gdyby nie sojusznicy, gdyby nie ich myśliwce, gdyby nie ich rakiety, gdyby nie samoloty radarowe, mogłoby być krucho. Nie mówię, że nie mamy zupełnie nic, bo mamy F-16, które zakupiliśmy od Szwedów. Tutaj plus dla poprzedniego rządu. Wsparcie sojuszników było kluczowe. Druga rzecz: poza tym, że zdolności są ważniejsze niż wydatki, liczy się tempo konwersji wydatków na zdolności. Nad tym nie ma żadnej refleksji w parlamencie. Proszę popatrzeć na debaty na komisji sejmowej, na debaty plenarne. Nikt się nad tym nie zastanawia.

Reklama
Reklama

Czy mamy właściwe tempo konwersji pieniędzy na nowe zdolności?

Ludzie utożsamiają, że jak się wyda pieniądze i poszedł komunikat medialny, że coś tam zostało dostarczone, to że mamy zdolności. Tak nie jest. Jeżeli przyjechał nowy sprzęt, to potrzebne są warsztaty, potrzebni są technicy, potrzebne są części zamienne, jeżeli nie są produkowane w Polsce. Nieoficjalnie mogę powiedzieć, że w tej chwili żołnierze na bardzo różnym szczeblu, od najniższego do najwyższego, podnoszą, że nie mamy ciągłości zaopatrywania w części zamienne dla tego sprzętu, który posiadamy. Część tego sprzętu jest niesprawna. Nie wiemy, jak duża. Jest doktryna parlamentarnej kontroli nad siłami zbrojnymi, nad służbami specjalnymi, ale ona w praktyce nie działa, dlatego, że nie ma żadnego aktu prawnego, który by zobowiązywał Sztab Generalny MON do dostarczenia parlamentarzystom rzetelnej wiedzy. Część wiedzy powinniśmy mieć dostarczoną w trybie tajnym. Nawet nie wszystkim posłom z komisji obrony, ale nic takiego się nie dzieje. Byłem na tajnych posiedzeniach Komisji Obrony. Żadnej nadzwyczajnej wiedzy tam nikt nam nie dostarczył.

Wracając do poczucia bezpieczeństwa Polaków, co ze schronami?

Schronów prawie nie ma, więc cała ta dyskusja o schronach jest dyskusją zastępczą. Powinniśmy wprowadzić natychmiast normę budowlaną powodującą, że w nowo powstających budynkach parkingi podziemne mogą stać się miejscami ukrycia ludności. Są takie parametry techniczne, dające gwarancję, że przy użyciu rakiet, bomb to się wszystko nie zawali. Ludzie mogą bezpiecznie zejść do garaży podziemnych. Takich przepisów wedle mojej wiedzy jeszcze nie ma. Służby mają niewystarczające kadry, żeby nas zabezpieczyć przed zagrożeniami. Polski system bezpieczeństwa w wymiarze cywilnym, czyli policja, Straż Graniczna, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego i inne odpowiedzialne za sytuację w państwie służby, nie był budowany i kadrowo projektowany na sytuację, że obok toczy się wojna. Mamy masowe migracje, otwieramy się na ruch bezwizowy z państwami o bardzo wysokiej przestępczości. Jeżeli chcemy utrzymać otwarte granice, jak w tej chwili, to trzeba zatrudnić dużo nowych funkcjonariuszy w wielu oddziałach.

Czytaj więcej

Eksperci: Polska nie jest gotowa na walkę z imigranckimi grupami przestępczymi

A jeżeli chodzi o kierunek wschodni?

Wymagają wzmocnienia placówki Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Straży Granicznej. Jeżeli chodzi o Warszawę, potrzeba więcej funkcjonariuszy Straży Granicznej, policji. Straż Graniczna została w dużej mierze przesunięta na wschodnią granicę. Teraz nagle się okazuje, że mamy problem na zachodniej granicy, ale tam już nie ma posterunków ani granicznych zabudowań. Zostały w Świecku, ale w wielu miejscach, gdzie pobudowano nowe drogi, trzeba było postawić namioty. Nie wszystkie państwa tak zrobiły. Wiele państw Unii Europejskiej, które mają ruch w ramach Schengen, bez kontroli granicznej, podniosły szlabany, bo zabudowania graniczne tam ciągle stoją. Są budyneczki, do których mogą wejść funkcjonariusze i, jak trzeba, granice zamknąć, wprowadzić kontrole. Infrastruktura stoi gotowa i czeka. 

My zamknęliśmy granicę z Białorusią. Słusznie?

Nie wiem, jakie są tego kulisy dyplomatyczne. Transport lądowy, kolejowy i polskie firmy logistyczne będą na tym tracić. Jesteśmy państwem tranzytowym. Mam nadzieję, że ta sytuacja potrwa jak najkrócej. Im bardziej zamykamy swoje granice ze Wschodem, niezależnie od toczących się wojen, napięć politycznych, tym bardziej przesuwamy zyski z logistyki do innych państw. Chcąc korzystać ze swojego położenia, powinniśmy korzystać z tej logistyki i powinniśmy też lewarować swoją pozycję polityczną w ten sposób. Mam nadzieję, że ta sytuacja będzie tymczasowa.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Polskie ciężarówki w białoruskim potrzasku

Czy Polska powinna finansowo jeszcze bardziej wspierać Ukrainę?

Nie, nie jesteśmy tak bogatym państwem, żebyśmy byli w stanie jeszcze bardziej. Przeciwnie, poprzedni i obecny rząd poszły w tym trendzie zbyt daleko. Zawarte w tajemnicy przed polskim Sejmem i polskim społeczeństwem umowy, w ramach których polskie Ministerstwo Finansów spłaca jakieś odsetki za ukraińskie pożyczki czy kredyty, dla mnie są nieakceptowalne. To nie powinno nigdy mieć miejsca. Jeżeli jesteśmy tak bogatym państwem, żeby udzielać Ukrainie  pożyczek, to powinien rząd ich udzielić i oczekiwać ich spłaty w przyszłości. Natomiast nie powinniśmy stosować darowizn, szczególnie że Ukraina nie uwzględnia naszych oczekiwań na poziomie politycznym w stopniu często żadnym lub po prostu w stopniu zadowalającym.

Czy ograniczanie wsparcia dla Ukrainy, która potrzebuje teraz finansowej pomocy, nie jest wzmacnianiem Rosji?

Rozgraniczyłbym analizę możliwości Ukrainy i analizę możliwości Rosji, bo to nie jest system naczyń połączonych. To nawet nie jest osłabianie Ukrainy, dlatego że nasza pomoc w relacji do całości zasobów, które w tej chwili dostaje Ukraina, nie ma strategicznego znaczenia. Gdybyśmy my w tej chwili odcięli koncesje finansowe, które poprzedni rząd zrobił, a obecny utrzymał na rzecz Ukrainy, to na poziomie strategicznym nie zrobiłoby różnicy, ale wprowadziłoby nasze relacje na nieco zdrowszy poziom. Nasze relacje powinny być bardziej transakcyjne. Elita ukraińska to są twardzi gracze, dla których takie pojęcia jak wdzięczność nie mają istotnego znaczenia. Polscy politycy mają bardzo mało doświadczenia z politykami ze Wschodu. Słabo ich znają, słabo ich rozumieją. Mieli dużo złudzeń, dużo dobrego serca. A polityka międzynarodowa to nie jest konkurs na to, kto ma dobre serce.

Rozmówca

Krzysztof Bosak

Wicemarszałek Sejmu, szef Ruchu Narodowego, jeden z liderów Konfederacji

Konfederacji przybywa, są już cztery. Janusz Korwin-Mikke założył teraz nową partię o takiej nazwie.

Spokojnie, zaczekajmy do dnia wyborów. Zobaczymy, kto w nich wystartuje.

Pozostało jeszcze 99% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Polityka
Minister kultury: Jeśli Izrael będzie na Eurowizji, Polska powinna się wycofać
Polityka
„Katastrofa pod każdym względem”. Cenckiewicz ocenia sprawę domu w Wyrykach
Polityka
Wipler: Ukraińcy szkoleni przez Polaków mają szkolić polskie wojsko?
Polityka
„Skandal”. Prezes PiS krytykuje PAP i Szłapkę za słowa na temat Trumpa
Reklama
Reklama