Reklama

Eksperci: Polska nie jest gotowa na walkę z imigranckimi grupami przestępczymi

Państwa Europy, a zwłaszcza Polska, powinny wnikliwiej kontrolować przeszłość migrantów. Dla krajów spoza Schengen, które nie chcą dzielić się informacjami z kryminalnych baz danych o swoich obywatelach, nie powinno być ułatwień wjazdu – mówią Paulina Polko i Tomasz Safjański, naukowcy badający przestępczość cudzoziemską.

Publikacja: 14.09.2025 13:16

Eksperci: Polska nie jest gotowa na walkę z imigranckimi grupami przestępczymi

Foto: policja.pl

Dlaczego zajęli się państwo analizą przestępczości cudzoziemskiej?

Dr hab. Paulina Polko: Powód był prosty: przestępczość imigrantów jest takim hasłem używanym w debatach migracyjnych, o którym wszyscy mówią, ale bez głębszej analizy danych statystycznych. Postanowiliśmy więc sprawdzić, jak jest naprawdę. Czy przestępczość cudzoziemska ma jakąś specyfikę, czy wielkość diaspory narodowościowej migrantów determinuje konkretne kategorie przestępstw. Czyli rzetelnie, bez emocji zbadać zjawisko, wskazać, gdzie państwo sobie nie radzi i jakich potrzeba z zmian.

Reklama
Reklama

Dr hab. Tomasz Safjanski: Zjawisko tym bardziej wymaga rzetelnej analizy, że zagrożenia związane z cudzoziemcami to temat o potencjale politycznym, który jest i będzie wykorzystywany przez polityków. Nasze badania objęły dekadę lat 2013–2023, a skupiliśmy się głównie na przestępczości obywateli Ukrainy i Gruzji, których diaspora – obok Białorusinów – jest w Polsce największa. Początkowy zakres wynikał z faktu, że dopiero od 2013 r. do systemu przestępczości Temida obowiązkowo wpisywane jest obywatelstwo – odtąd wiemy, czy to był cudzoziemiec i jakiej narodowości.

Dekadę temu mieliśmy w Polsce garstkę cudzoziemców, obecnie, jak podaje MSWiA, prawa pobytowe ma ich 2,3–2,5 miliona. To kolosalna różnica. Jakie są główne wnioski z badań?

TS: Na początek chcę podkreślić, że przestępczość naszych rodaków nadal jest dominująca. Jednak w ciągu analizowanej przez nas dekady to właśnie cudzoziemska – i chodzi o zdarzenia stricte kryminalne – wzrastała z dynamiką wielokrotnie większą niż przestępczość rodzima, co powinno dawno zwrócić uwagę decydentów. Liczba przestępstw popełnionych przez obywateli Ukrainy zwiększyła się w tym czasie o ponad 1000 proc. – z 416 w 2013 r. do 4764 w 2023 r. W odniesieniu do obywateli Gruzji to wzrost rzędu 2400 proc. – z 82 czynów kryminalnych do 2052. A w przypadku przestępstw rozbójniczych, z którymi są utożsamiani Gruzini, nastąpił skok o 4000 proc. Mówiąc obrazowo, dekadę temu mieliśmy 40 razy mniej dokonywanych przez nich rozbojów niż obecnie.

Czytaj więcej

Nadchodzi nowa fala cudzoziemskiej przestępczości w Polsce

PP: Tak zwany wskaźnik zagrożenia przestępstwami, wyliczony w relacji liczby cudzoziemców podejrzanych o przestępstwa kryminalne do liczby mieszkańców Polski, w 2013 r. wynosił w przypadku obywateli Gruzji 0,21 proc., a w 2023 r. już 5,45 proc. W odniesieniu do obywateli Ukrainy odpowiednio: 1,08 proc. i 12,65 proc. To pokazuje wzrost skali i dotyczy wszystkich kategorii przestępstw kryminalnych, w tym zabójstw, rozbojów, kradzieży. Do 2016 r. nie odnotowano żadnego zabójstwa, w którym podejrzanym był Gruzin, a tylko w 2023 r. było ich osiem. Jeszcze w 2018 r. Ukraińcy byli podejrzani o mniej niż 1 proc. z ogółu zabójstw popełnionych w Polsce, w 2023 r. ten odsetek wyniósł już 3,9 proc. A zaznaczę, że nasze badania dotyczą przestępczości typowo kryminalnej, wymagającej zorganizowania, a nie np. kierowców prowadzących pod wpływem alkoholu, którzy są odrębnym problemem.

Reklama
Reklama

Mamy znacznie większą diasporę z Ukrainy, jednak głośniej jest o ostentacyjnie łamiących prawo Gruzinach, którzy np. w Warszawie wsławili się zuchwałymi rozbojami i kradzieżami diamentów i dużej gotówki. Na ile dane to potwierdzają?

TS: Np. w 2022 r. liczba Gruzinów podejrzanych o kradzieże przewyższyła liczbę Ukraińców z zarzutami za to przestępstwo. Tymczasem wtedy w Polsce przebywało ich prawie 190 razy mniej niż Ukraińców. Przestępczość rosła stopniowo, aż eksplodowała po napaści Rosji na Ukrainę – wybuch wojny był akceleratorem, takim gamechangerem. W latach 2022-2023 dynamika przyrostu zdarzeń kryminalnych, zwłaszcza z obu tych grup narodowościowych, była największa. Inny graniczny moment to wprowadzenie ruchu bezwizowego.

Czy jest jakaś specjalizacja cudzoziemskiej przestępczości uwarunkowana tym, skąd pochodzą sprawcy? 

TS: Generalnie przestępczość gruzińska to twarda bandyterka, podobna do naszej rodzimej z lat 90., czyli rozboje, włamania, napady np. na sklepy jubilerskie – o czym zresztą pisała „Rzeczpospolita” – porwania dla okupu. Z kolei Ukraińcy mocno wchodzą w oszustwa online, są sprawniejsi technologicznie, angażują się w przemyt migrantów. Obszarem wspólnym jest handel ludźmi – do sekcji biznesu, do pracy niewolniczej, żebractwa. Ostatnio coraz głośniej o wykorzystywaniu cudzoziemców w wojnie hybrydowej do działań dywersyjno-sabotażowych i tutaj jest dominacja Ukraińców. Gruzinów za to się nie zatrzymuje, więc albo są wierni zasadzie „worów w zakonie”, że nie współpracuje się z przedstawicielami państwa, albo są tak profesjonalni.

Migracji, zwłaszcza zarobkowej, nie powstrzymamy. Czy możemy się bronić przed jej negatywnymi skutkami?

PP: Migracje są nieuniknione, ludzie będą emigrować do Europy, a Polska jest dla cudzoziemców coraz atrakcyjniejsza, niezależnie od tego, co my sami sądzimy o swoim kraju. Jednak dzisiaj jesteśmy mądrzejsi o doświadczenia Europy Zachodniej z 2015 r., że nie można powiedzieć „herzlich willkommen” i przyjąć tylko perspektywę humanitarną, bo to się szybko mści. Musimy migrację kontrolować, zwłaszcza że jesteśmy krajem tranzytowym. Ja z przerażeniem słuchałam opinii typu „i tak wszyscy migranci pójdą sobie do Niemiec”. Dziś wiemy, że ktoś ich może na granicy niemieckiej zatrzymać i stają się naszym problemem.

Ruch bezwizowy dla migrantów przyjeżdżających do pracy wykorzystały m.in. gruzińskie gangi. Na ile migracja, w tym zarobkowa, niesie ze sobą wzrost przestępczości?

PP: Od zniesienia w 2017 r. wymogu posiadania wiz w Unii Europejskiej gruzińscy przestępcy niewątpliwie wykorzystują tę furtkę dotarcia do Polski. To dlatego w przypadku przestępczości gruzińskiej praktycznie w ogóle nie mamy do czynienia z nielegalną migracją – i z tego państwo powinno wyciągnąć wnioski. Jak i z tego, że dekadę temu struktura płci migrantów z Gruzji rozkładała się prawie po równo, a dziś mężczyźni stanowią prawie 80 proc. W przypadku Ukraińców jest odwrotnie – mamy nadreprezentację kobiet i dzieci. To uchodźcy wojenni, przyjęci przez społeczeństwo, większość legalnie pracuje, więc nie stanowią takiego zagrożenia. 

A ściągani ostatnio masowo Kolumbijczycy? Mają opinię dobrych pracowników, ale – jak pisała „Rz” – w zaledwie rok liczba podejrzanych o przestępstwa z tego kraju wzrosła trzykrotnie. Są już na szóstym miejscu, a byli daleko w tyle. Jakie tu są prognozy?

TS: Jest ryzyko, że niektórzy Kolumbijczycy wejdą w obszar narkotyków, to domena ich kraju. Jeżeli ktoś się zakorzeni mocniej w Polsce, to będzie atrakcyjnym punktem ich dystrybucji. Nie chcę budować możliwych scenariuszy, ale jeszcze niedawno nikt by nie pomyślał, że Kolumbijczyk będzie podpalał jakieś składy budowlane na zlecenie Rosji. Możemy się spodziewać wielu rzeczy nieoczywistych. Jeżeli środowiska migranckie będą coraz liczniejsze, to mogą się skonfliktować z naszymi rodzimymi przestępcami, może też dojść do konfliktów pomiędzy różnymi grupami etnicznymi.

Reklama
Reklama

PP: Kolumbia to jeden z największych w świecie producentów narkotyków – to niemożliwe, żeby kolumbijskie kartele nie angażowały swoich obywateli do tego procederu w Europie, byłoby to marnotrawstwo z punktu widzenia grup przestępczych. We Włoszech kenijska mafia wyparła mafię włoską z rynku narkotykowego, świetnie to opisał Mateusz Mazzini w swojej książce. Zorganizowano tam perfekcyjny system – bossowie Kenijczycy siedzą w Afryce, a do dystrybucji narkotyków wykorzystują nielegalnych migrantów. Stało się więc coś niemożliwego. W Polsce jako kraju etnicznie jednorodnym nie mamy świadomości o przestępczości w państwach Ameryki Łacińskiej. Dotąd nas to nie dotyczyło. Teraz musimy patrzeć na Polskę z pozycji Europy, że jeśli tam się pojawiło jakieś zagrożenie, prędzej czy później do nas też dotrze. Rzecz w tym, że brakuje nam specjalistów, którzy by to analizowali i prognozowali.

Kilka dni temu CBŚP rozbiło laboratorium metamfetaminy, produkcję nadzorowali dwaj Meksykanie powiązani z jednym z największych karteli w Ameryce. To zwiastun nowego zagrożenia?

TS: Policja już powinna zatrudniać kadry z językiem hiszpańskim i innymi obcymi, specjalistów od cudzoziemskiej przestępczości, ponieważ nowe środowiska trzeba rozpoznawać, monitorować. Przy braku systemowej reakcji będą się rozwijać. To podobnie jak z pseudokibicami, którym w pewnym momencie odpuszczono – i ze zwykłej chuliganerii stadionowej weszli we wszelkie sfery przestępczości zorganizowanej. Wystarczyła dekada i wolumeny narkotyków, jakimi dziś obracają, są takie, że dawne gangi, jak Pruszków czy Wołomin to przy nich detaliści. Tak samo będzie z przestępczością cudzoziemską.

PP: Polska od 2015 r. jest krajem migracyjnym netto, czyli po raz pierwszy w historii więcej osób przyjeżdża do nas, niż wyjeżdża. W pierwszej dziesiątce mamy już przedstawicieli krajów Ameryki Południowej oraz Azji i z roku na rok ich przybywa. Kolumbijczycy są ściągani do pracy, ale – co ważne – mają też łatwy wjazd do Hiszpanii i stamtąd się „rozlewają” po krajach Unii. To jest też trochę casus Gruzinów. Na migracje musimy patrzeć z perspektywy całej Unii, że jeśli ktoś w jakimś kraju ma ułatwiony dostęp, to będzie on wpływał na bezpieczeństwo w innych państwach. Dane GUS o tym, kto do nas wjeżdża, ile osób, w jakim celu – powinny być obowiązkową lekturą dla policji, bo za chwilę mogą przełożyć się na statystyki przestępczości. Zwłaszcza jeśli osoby z jakiegoś kraju wchodzą do pierwszej dziesiątki migrantów w Polsce. Inaczej jest to proszenie się o problemy.

Dziś można odnieść wrażenie, że państwo nie do końca wie, kogo wpuszcza. Przy wyrywkowych kontrolach wpadają cudzoziemcy skazani za zabójstwa, z zakazem wjazdu do strefy Schengen, ścigani czerwoną notą. Jak to możliwe, że wjechali do kraju?

PP: Weryfikacja cudzoziemców jest dziurawa. Jak jest czerwona nota, to pół biedy, bo osoba jest w bazie Interpolu i można ją zidentyfikować i jej nie wpuścić. Gorzej, jeśli cudzoziemiec był karany za przestępstwo w odległej części świata, bo to jest notowane tylko w systemie jego kraju – wtedy śle się zapytanie do konkretnego kraju i miesiącami czeka. W unijnym pakcie migracyjnym były pieniądze na wzmocnienie systemu kontroli, na szybszą wymianę informacji między podmiotami i placówkami w różnych krajach. Był ogromny pakiet wzmocnienia systemów granicznych i lokalnych straży granicznych i stworzenia systemu podpiętego pod Frontex, który pozwalałby błyskawicznie identyfikować osoby karane czy poszukiwane za przestępstwa.

Ale, jak widać, nic z tego nie wyszło...

PP: W efekcie polegamy na systemie europejskim, który na naszych oczach się sypie, o czym świadczy chociażby powrót do kontroli granicznych na różnych granicach wewnętrznych Unii. Do tego sito na zewnętrznej granicy UE jest bardzo słabe, służby niektórych krajów unijnych, jak np. Grecji, odpuściły sobie kontrole i wpuszczają cudzoziemców na teren Unii, nie weryfikując ich. Przylatują oni z Aten np. do Katowic i dopiero tu nasza Straż Graniczna ich zatrzymuje.

Reklama
Reklama

TS: Jednak dzisiaj strażnik graniczny nie jest w stanie szybko sprawdzić danych cudzoziemca w bazie kraju spoza Europy. A tylko wtedy mógłby od razu ustalić, że próbuje wjechać ktoś karany wielokrotnie za kradzieże czy za działanie w grupie przestępczej. Zwiększenie możliwości identyfikacji jest kluczowe, musimy wiedzieć, kto do nas wjeżdża. Musimy mieć zaufanych tłumaczy, którzy będą współpracowali z nami, a nie z przestępcami, i którzy będą w sposób rzetelny tłumaczyć nam materiały z kontroli operacyjnej, jak i o charakterze procesowym. Kolejna rzecz to lepsza współpraca międzynarodowa policji, a dziś wciąż wielu policjantów nie zna języka angielskiego.

Z państwa badań wynika, że ułatwienie procedur wizowych było jedną z przyczyn masowego napływu przestępców. Czy to wymaga zmian?

PP: Tak, systemy pozwalające na szybką identyfikację cudzoziemca to jedno, ale konieczne jest też uzależnienie relacji z państwami w zakresie ruchu bezwizowego czy uproszczonego wjazdu od tego, na ile dany kraj udostępni dane ze swoich baz kryminalnych do unijnego systemu – to powinno kształtować naszą politykę wizową. Jeżeli jakiś kraj nam tego odmówi, to dla jego obywateli nie powinno się wprowadzać ruchu bezwizowego. Tych problemów nie zauważamy. Przedstawiciele administracji martwią się, co robić z Ukraińcami. Mówię: zastanówcie się lepiej, jak będziecie obsługiwać Kolumbijczyka, który nie rozumie słowa po polsku, kogoś z Indonezji, z Indii, Bangladeszu, bo migracja z tych krajów rośnie i w perspektywie kilku lat będzie wyzwaniem na wielu płaszczyznach, w tym w obszarze utrzymania bezpieczeństwa. Polska w tym zakresie powinna mieć strategię – a jesteśmy do tego kompletnie nieprzygotowani. 

Jest jeszcze nielegalna migracja, nieco wyhamowana dzięki zaporze na granicy z Białorusią, ale idzie nowym szlakiem, przez Litwę. Tu cudzoziemcy są bez żadnych dokumentów, czasem nie wiadomo, dokąd ich odesłać. Jak to się rozwinie?

PP: To, że przez zaporę na granicy jest coraz trudniej się przedostać, nie oznacza, że zorganizowane grupy przestępcze z przemytu migrantów rezygnują. One wciąż modyfikują szlaki. Koledzy badający migracje z Meksyku do USA pokazywali mi w San Diego, że jak postawiono tam płot, nie zmniejszyła się nielegalna migracja, ale zwiększyła się liczba grup przestępczych. Nawiasem mówiąc – to grupy mieszane, złożone z Meksykanów, Amerykanów, ludzi z Ameryki Południowej. Co więcej, w proceder weszli nielegalni migranci, którzy już dostali się do USA. Chodzi o cały obszar handlu ludźmi, porwania, wymuszenia. Np. migrant przerzucony przez granicę jest przetrzymywany, a od jego bliskich w Stanach żąda się kolejnego tysiąca dolarów. 

Foto: rp.pl/Weronika Porębska

TS: To może być również wykorzystywanie migrantów do przemytu narkotyków. Nie mówi się o ilości narkotyków, która jest obecnie w Ukrainie, czy o przemycie stamtąd broni. To prosta rzecz zmusić kogoś, kto chce się za wszelką cenę dostać do Europy, żeby wziął do plecaka narkotyki. W zwalczaniu nielegalnej migracji zapora, nawet najbardziej szczelna, i kontrola granicy są tylko połową sukcesu. Straż Graniczna i policja muszą prowadzić aktywne działania w głębi kraju, mające na celu rozpoznanie wszystkich osób z tych siatek, które pomagają organizatorom przemytu migrantów: kierowców, kurierów, ale również osób, które udzielają schronienia. Musi być jasny sygnał, że to się nie opłaca dla tego, kto przewiezie czy przenocuje u siebie w stodole migrantów.

Reklama
Reklama

Z tym nie jest najgorzej, w tym roku złapano blisko 400 kurierów i organizatorów przemytu, a prezydencki projekt zakłada podwyższeni im kar.

PP: Jest jeszcze inna rzecz, o której statystyki milczą: nie wiemy, ile osób przekroczyło polsko-ukraińską granicę, wykorzystując status ochrony, którą dostali po 2022 r. Ile osób z ukraińskim paszportem, z różnymi intencjami świadomie weszło tą właśnie drogą. Ktoś ucieka przed wojną, ale jeśli ucieka przestępca, to czy powinien być objęty ochroną w kraju przyjmującym?

Czego jeszcze państwo nie znaleźli w statystykach?

TS: Badaliśmy kategorie takich przestępstw, jak handel ludźmi i obrót bronią. I okazuje się, że tutaj dane są bardzo małe. Trochę mówiło się o wykorzystywaniu Ukrainek, ale w takim kontekście, że jakiś nieuczciwy Polak zaoferował mieszkanie, a potem oczekiwał korzyści. A nie mówimy o zorganizowanych rzeczach. Co to oznacza? Nie tyle, że tych zjawisk nie ma, ale że służby nie prowadzą właściwego rozpracowania i działań operacyjnych, dlatego tego nie wykrywają. Wojna w Ukrainie spowodowała migrację, a więc i handel ludźmi – kobietami, dziećmi, tymczasem liczba podejrzanych o to jest śladowa.

PP: Inna rzecz to dostęp do niekontrolowanego rynku broni. Spodziewaliśmy się, że tutaj nasze statystyki ujawnionej broni wystrzelą w górę, a okazuje się, że nie. Polskie służby nie wykrywają handlu bronią z Ukrainy, paradoksalnie bardziej skuteczne są w tym służby Mołdawii. A ze statystyk Europolu i Interpolu wynika, że broń z Ukrainy pojawia się w Niemczech czy dalej w Europie, więc magicznie nie ominęła Polski. Są to karabiny, pistolety, nawet granatniki, które trafiają na czarny rynek. To pozwala nam domniemywać, że przez Polskę broń z Ukrainy przechodzi zbyt łatwo. 

Czytaj więcej

Tysiące cudzoziemców do wydalenia

TS: Analizowałem policyjne komunikaty i wynika z nich, że CBŚP wykazuje wysokie liczby zabezpieczonych materiałów wybuchowych, ale duża część z nich to niewybuchy z czasu II wojny światowej. Zatrzymuje się też kolekcjonerów, którzy mają jakieś elementy broni kupione na Allegro, a nie kałasznikowy przemycane z Ukrainy, które trafiają do grup przestępczych. 

Reklama
Reklama

Jak skala migracji przełoży się na poziom przestępczości? Czy jest prosta zależność: im więcej przybyszy, tym większa przestępczość?

TS: Nie ma prostego przełożenia. Co zaskakujące, wskaźnik kryminalizacji cudzoziemców, czyli relacja podejrzanych o przestępstwa do liczby legalnie przebywających w Polsce, był najwyższy dekadę temu, czyli wtedy, kiedy było ich najmniej. W 2013 r. legalnie przebywało u nas ok. 700 Gruzinów – wtedy co piąty popełnił przestępstwo. Dziś jest ich 25 tys., a przestępstwa dopuszcza się co dziesiąty. Podobnie jest z Ukraińcami. Na 100 tys. obecnych w Polsce dekadę temu co dziesiąty popełnił przestępstwo. Z kolei w 2022 r., kiedy po wybuchu wojny napływ Ukraińców był największy i było ich w Polsce ok. 3,5 mln – przestępstwa dopuścił się zaledwie co dwusetny.

Jaki więc z tego płynie wniosek?

TS: Że nie tyle liczba cudzoziemców powoduje zagrożenie dla bezpieczeństwa, ale to, kim są. Może być stosunkowo mała grupa, ale jeśli będą to osoby karane czy notowane za przestępstwa, to będą większym zagrożeniem niż wielka grupa cudzoziemców bez kryminalnej przeszłości. To jest najważniejszy wniosek z naszych badań. I to powinno determinować strategię działania państwa. Dlatego ważne jest nie to, ile osób się deportuje, ale kogo, żeby pozbywać się ludzi potencjalnie groźnych. Bo jeśli to będą głównie migranci bez dokumentów czy pracujący na czarno, to nie będzie to miało dużego odbicia w spadku przestępczości. 

PP: Generalnie problemem jest, że służby i rząd działają trochę akcyjnie. Nie ma strategii, jest zarządzanie kryzysami, jak tegoroczna akcja deportacji ogłoszona przez premiera.

TS: Paradoksalnie,  tak jak czas rozpoczęcia wojny w Ukrainie, tak i jej zakończenia będzie ciężkim momentem, jeśli chodzi o bezpieczeństwo. Będzie popyt na wszystko – od koparek po transporty cegieł, z kolei stamtąd szeroką falą ruszy przemyt broni. A weterani będą oferować swoje usługi grupom przestępczym. 

Paulina Polko

Paulina Polko

Foto: mat. prywatne

Reklama
Reklama
Rozmówczyni

dr hab. Paulina Polko

Profesor Akademii WSB w Dąbrowie Górniczej, kierownik Katedry Nauk o Bezpieczeństwie 

Tomasz Safjański

Tomasz Safjański

Foto: mat. prywatne

Rozmówca

dr hab. Tomasz Safjański

Profesor Akademii WSB w Dąbrowie Górniczej, zastępca dyrektora Centrum Badań nad Bezpieczeństwem Transgranicznym

Dlaczego zajęli się państwo analizą przestępczości cudzoziemskiej?

Dr hab. Paulina Polko: Powód był prosty: przestępczość imigrantów jest takim hasłem używanym w debatach migracyjnych, o którym wszyscy mówią, ale bez głębszej analizy danych statystycznych. Postanowiliśmy więc sprawdzić, jak jest naprawdę. Czy przestępczość cudzoziemska ma jakąś specyfikę, czy wielkość diaspory narodowościowej migrantów determinuje konkretne kategorie przestępstw. Czyli rzetelnie, bez emocji zbadać zjawisko, wskazać, gdzie państwo sobie nie radzi i jakich potrzeba z zmian.

Pozostało jeszcze 97% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Przestępczość
Oszustwo „na dekarza”. Seniorzy coraz częściej ofiarami przestępców
Przestępczość
Znęcanie na mistrzostwach. Wrze w środowisku tenisa
Przestępczość
Posłowie chcą zakazu noszenia noży. Powodem bulwersujące zbrodnie i głośne ataki
Przestępczość
Młodzi oszuści i zlecenie z Darknetu, czyli jak naciągały fikcyjne sklepy internetowe
Reklama
Reklama