Reklama

Rusłan Szoszyn: Czy zamknięta granica otrzeźwi Aleksandra Łukaszenkę? Niekoniecznie

Zamknięcie granicy było ostatnim z możliwych argumentów Polski w relacjach z dyktaturą na Białorusi. Czy to zadziała, zależy od dobrej woli Chin i wiąże się z pewnym ryzykiem.

Publikacja: 15.09.2025 14:16

Polsko-białoruskie przejście graniczne w Bobrownikach

Polsko-białoruskie przejście graniczne w Bobrownikach

Foto: PAP/Artur Reszko

Urzędujący od ponad trzech dekad Aleksander Łukaszenko rozumie jedynie język siły i pieniądza. W sposób siłowy nie jesteśmy w stanie skłonić białoruskiego dyktatora do zmiany swojego postępowania wobec Polski: zaprzestania agresywnych ćwiczeń wojskowych z Rosją, zatrzymania prowokacji na granicy czy uwolnienia więźniów politycznych, a przede wszystkim przebywającego od ponad czterech lat w kazamatach Andrzeja Poczobuta.

Poszliśmy więc drogą restrykcji finansowych, których skutki reżim w Mińsku odczuje z powodu zamkniętej granicy. Czy będą na tyle bolesne, by satrapa zrobił krok wstecz?

Polska zamknęła granicę z Białorusią. Co straci reżim Aleksandra Łukaszenki?

Sytuację najlepiej obrazują liczby. W 2024 r. wymiana handlowa Białorusi z państwami UE stanowiła nieco ponad 8 mld euro, z czego zaledwie 1,2 mld euro wyniósł eksport białoruskich towarów do Europy. To kropla w morzu dla eksportu białoruskiego, który w ubiegłym roku wyniósł niemal 50 mld dol. (kosztem dostaw do Rosji, niektórych państw WNP oraz krajów tzw. Globalnego Południa). Z powodu nałożonych na Białoruś sankcji (najpierw po wyborach w 2020 r., a następnie po wybuchu wojny w 2022 r.) eksport do UE skurczył się ponad sześciokrotnie. Dla porównania, w 2019 r. Białoruś sprzedała do UE towary i usługi o wartości 8,4 mld euro. Dzisiaj to już historia.

Czytaj więcej

Czy Rosja może zaatakować Polskę i państwa bałtyckie? Białoruski ekspert: nie podczas manewrów „Zapad”

Zamknięta polsko-białoruska granica nie oznacza jednak, że Białoruś całkowicie zostanie odcięta od swoich handlowych partnerów w Polsce, Niemczech, Holandii, Włoszech i innych państwach UE. W momencie publikacji tego tekstu na dwóch wciąż czynnych przejściach granicznych z Litwą (Bieniakonie i Kamienny Łoh) na wjazd do UE od strony białoruskiej oczekiwało w sumie ponad 800 ciężarówek. Z kolei na granicy białorusko-łotewskiej w kolejce stało ponad 130 TIR-ów. Z pewnością część towarów, które Białoruś sprowadzała i sprzedawała do UE poprzez Terespol, popłynie poprzez państwa bałtyckie. To utrudni logistykę i zwiększy koszty, ale nie oznacza całkowitej blokady.

Reklama
Reklama

Szef chińskiej dyplomacji w Polsce. Czy Chiny nacisną na Białoruś i Rosję?

Wiele będzie zależało od tego, jakie stanowisko zajmą Chiny (i czy zajmą w ogóle) po poniedziałkowej wizycie szefa chińskiej dyplomacji w Polsce Wanga Yi. Zamknięcie granicy polsko-białoruskiej uderza w 3,7 proc. chińskiego eksportu do UE, o wartości 30 mld dol. rocznie, bo lwia część chińskich towarów do Europy dociera drogą morską. Czy to wystarczający argument, by w konflikcie Polski z Białorusią (i stojącą za Łukaszenką Rosją) Pekin stanął po stronie Warszawy?

Czytaj więcej

Co usłyszy szef chińskiego MSZ? Xi ma przekonać Łukaszenkę, by przestał nękać Polskę

Wiele wskazuje na to, że Chiny będą oczekiwały czegoś znacznie większego. Z doniesień „Rzeczpospolitej” wynika, że niespełna pół roku temu wiceszef chińskiej dyplomacji Ma Zhaoxu podczas wizyty w Polsce (ale też w Paryżu) sondował, czy bylibyśmy skłonni zdystansować się do USA, a zbliżyć do Chin. A czy bylibyśmy gotowi zaprosić Chińczyków do ważnych projektów infrastrukturalnych czy energetycznych w Polsce w warunkach trwającej wojny i biorąc pod uwagę fakt, że Chiny są dzisiaj najważniejszym partnerem gospodarczym, politycznym i wojskowym Rosji? Oczekujemy zaś, że z powodu niewielkiej części zablokowanych na białorusko-polskiej granicy chińskich towarów (dla których Pekin zapewne już znalazł alternatywne szlaki) Xi Jinping zadzwoni do Łukaszenki czy Putina i poprosi o zaprzestanie nękania Polski. Oby tak było. Bo paleta argumentów w relacjach z dyktatorem w Mińsku wraz z zamknięciem ostatniego przejścia granicznego właśnie została wyczerpana.

Urzędujący od ponad trzech dekad Aleksander Łukaszenko rozumie jedynie język siły i pieniądza. W sposób siłowy nie jesteśmy w stanie skłonić białoruskiego dyktatora do zmiany swojego postępowania wobec Polski: zaprzestania agresywnych ćwiczeń wojskowych z Rosją, zatrzymania prowokacji na granicy czy uwolnienia więźniów politycznych, a przede wszystkim przebywającego od ponad czterech lat w kazamatach Andrzeja Poczobuta.

Poszliśmy więc drogą restrykcji finansowych, których skutki reżim w Mińsku odczuje z powodu zamkniętej granicy. Czy będą na tyle bolesne, by satrapa zrobił krok wstecz?

Pozostało jeszcze 86% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Komentarze
Jerzy Haszczyński: List do NATO. Donald Trump nie od dziś błądzi w sprawie Ukrainy
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Amerykańska niespodzianka w ONZ. Ale czy cały świat jest z nami?
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Donald Trump skomentował dronowy atak Rosji na Polskę. I nie jest to dobra wiadomość
Komentarze
Estera Flieger: To jest nasza wojna, a Polska nie może jej przegrać
Komentarze
Bogusław Chrabota: Rosjanie jednak wygrywają komunikacyjnie
Reklama
Reklama