Z tego artykułu się dowiesz:
- Dlaczego wybór nowego prezesa Najwyższej Izby Kontroli budzi kontrowersje?
- Jakie są poglądy polityczne i doświadczenia zawodowe Mariusza Haładyja, jednego z kandydatów?
- Na czym polega konflikt wewnętrzny w koalicji rządowej dotyczący nowego szefa NIK?
- Jakie role odgrywają w procesie wyboru poszczególne partie polityczne?
- Dlaczego Marian Banaś może pozostać na stanowisku prezesa NIK mimo zakończonej kadencji?
- Jakie znaczenie mają aktualne kontrole NIK przeprowadzane przez Mariana Banasia?
– Zapytałem posła PiS, jak to zrobiliście, że jest dwóch kandydatów na prezesa NIK i obaj są wasi – mówi „Rzeczpospolitej” Marek Sawicki, poseł PSL, sceptycznie nastawiony do wyboru następcy Mariana Banasia.
Marian Banaś może pozostać długo na funkcji prezesa NIK
Kadencja Banasia jako prezesa Najwyższej Izby Kontroli skończyła się 30 sierpnia 2025 roku. Zgodnie z konstytucją, prezes NIK jest powoływany przez Sejm za zgodą Senatu, na 6 lat i może być ponownie powołany tylko raz. Banaś został wybrany 30 sierpnia 2019 r., jako kandydat PiS, ale szybko skonfliktował się z formacją Jarosława Kaczyńskiego. Mimo że jego kadencja minęła, nie zamierza ustępować ze stanowiska.
Na nowego prezesa NIK grupa posłów PiS zaproponowała Tadeusza Dziubę, byłego posła tej formacji i wiceprezesa NIK, natomiast marszałek Sejmu – Mariusza Haładyja, prezesa Prokuratorii Generalnej Skarbu Państwa. Pewne jest, że kandydatura Dziuby nie zyska aprobaty sejmowej większości. Haładyj jest kandydatem uzgodnionym przez koalicję 15 października, ale budzi w niej wątpliwości, gdyż duża część posłów nie znała wcześniej jego biografii. – Jest to kandydat uzgodniony w ramach całej koalicji 15 października – twierdzi Zbigniew Konwiński, rzecznik klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej pytany przez nas o nominację Haładyja.
Nie do końca tak jest. Nie tylko w koalicji, ale również w KO jest częściowy sprzeciw wobec tej kandydatury.