– Gospodarczy potencjał Chin w regionie jest już większy od amerykańskiego i nie można powstrzymać tego procesu. Inni gracze będą musieli dostosować się do interesów Pekinu lub odejść – uważa kazachski ekspert Danijar Kosnazarow.
Instytut Gospodarki Światowej w Kolonii podliczył, że wszystkie kraje świata zadłużone są w Chinach na 5 bln dol. (około 6 proc. globalnego PKB). Znaczna część tych środków została skierowana przez Pekin do najbliższych sąsiadów z Azji Środkowej, ale też do poradzieckich państw Zakaukazia.
Związane to jest z chińskim projektem Jedwabny Szlak 2, który właśnie poprzez te kraje powinien połączyć Chiny z Europą. Masowy napływ chińskich inwestycji (Pekin jest największym zagranicznym inwestorem w regionie) wywołuje jednak rozdrażnienie. – Chińskie inwestycje są ochranianie przez władze centralne, znacznie ograniczając możliwości lokalnych urzędników sprzedawania Chińczykom swojego głównego towaru, tzw. zasobu administracyjnego. Prościej mówiąc – handlowania zezwoleniami, licencjami, wizami, kontrolami, czyli tym, co mogą zaoferować urzędnicy średniego i niższego szczebla. A na obszarze postsowieckim to jest ich chlebek powszedni, okraszony oliweczką i kawiorkiem, bez którego ich praca nie daje radości – wyjaśnia rosyjski ekspert Igor Pankratienko.
Niezadowolenie urzędniczych elit w regionach wspiera rosnący niepokój mieszkańców z powodu chińskich inwestycji. Zazwyczaj oznaczają one napływ chińskich robotników – inwestorzy z Pekinu ze skrywaną pogardą odnoszą się do miejscowych, uważając, że ich rodacy są inteligentniejsi. W ciągu ostatniego miesiąca antychińskie manifestacje przetoczyły się przez Kirgizję, a wcześniej – Kazachstan. W Kirgizji manifestanci żądali zakazu wydawania obywatelstwa.
Pomimo to oraz kontrakcji Rosji tamtejsze państwa coraz bardziej uzależniają się od Pekinu, wpadając w chińską „pułapkę kredytową". Eksperci uważają, że Kirgizja już się w niej znalazła (jej długi wobec Pekinu wynoszą 30 proc. PKB), a Tadżykistan szybko zmierza w jej stronę (dług w wysokości 15 proc. PKB). W dodatku w tym ostatnim kraju chińskie firmy opanowały 80 proc. wydobycia złota, najcenniejszego miejscowego kruszcu.