Pierwsza interpretacja skarbówki w sprawie pracy zdalnej

Nie ma PIT od rekompensat za internet i prąd zużyty w czasie pracy w domu. Nawet jak wszyscy dostają tyle samo i nie przynoszą pracodawcy faktur potwierdzających wydatki.

Publikacja: 01.06.2023 02:00

Pierwsza interpretacja skarbówki w sprawie pracy zdalnej

Foto: Praca zdalna. W czasie kwarantanny społecznej, aż 88 proc. osób zaczęło pracować poza biurem. Źródło: Adobe Stock

Pierwsza interpretacja fiskusa w sprawie nowych przepisów o pracy zdalnej niewątpliwie ucieszy pracodawców. Skarbówka potwierdziła, że przyznawane pracownikom ryczałty są nieopodatkowane. Mogą być uśrednione, a zatrudnieni nie muszą przedstawiać faktur za prąd oraz internet.

– To miła niespodzianka. Nowe przepisy budziły spore obawy wśród pracodawców właśnie ze względu na możliwość zakwestionowania ich przez skarbówkę – mówi Piotr Popek, starszy menedżer w zespole ds. PIT w KPMG.

Czytaj więcej

Praca zdalna bez PIT od rekompensat za prąd, internet, biurko - interpretacja podatkowa

Obowiązki pracodawcy

Zgodnie z obowiązującymi od 7 kwietnia br. regulacjami pracownikowi na home office trzeba zapewnić odpowiednie materiały i narzędzia. Pracodawca musi też pokryć koszty pracy w domu, przede wszystkim energii elektrycznej czy usług telekomunikacyjnych. Zatrudniony może wykorzystywać do pracy na odległość własny sprzęt (np. komputer czy telefon). Przysługuje mu za to pieniężny ekwiwalent. Pracodawca może także wypłacać załodze ryczałty, odpowiadające przewidywanym kosztom.

Z przepisów o pracy zdalnej wynika też, że to, co pracownicy dostaną od firmy (ryczałty, ekwiwalenty, narzędzia, zwrot kosztów), nie jest ich przychodem. Pracodawca (który odpowiada za rozliczenie świadczeń dla zatrudnionych) nie musi więc potrącać podatku.

Problem jednak w tym, że skarbówka może ten przychód naliczyć, jeśli uzna, iż rekompensaty są wyższe niż faktyczne koszty zdalnej pracy. Oznaczałoby to żmudne korekty rozliczeń i konieczność zapłaty PIT.

Jak wyliczyć kwoty dodatków, aby fiskus ich nie zakwestionował? Przepisy o zdalnej pracy stanowią, że „przy ustalaniu wysokości ekwiwalentu albo ryczałtu bierze się pod uwagę w szczególności normy zużycia materiałów i narzędzi pracy, w tym urządzeń technicznych, ich udokumentowane ceny rynkowe oraz ilość materiału wykorzystanego na potrzeby pracodawcy i ceny rynkowe tego materiału, a także normy zużycia energii elektrycznej oraz koszty usług telekomunikacyjnych”.

– Od paru miesięcy firmy głowią się, jak wdrożyć te regulacje. Najbezpieczniejsze wydają się ryczałty, przy ich obliczaniu pracodawcy z reguły przyjmują średnią cenę za 1 kWh energii i ustalają, ile jej zużywa wykorzystywany przez osiem godzin dziennie komputer. Uśredniają też koszty używanego do służbowych obowiązków domowego internetu – tłumaczy Piotr Popek.

Czy fiskus zaakceptuje ryczałty? Spójrzmy na interpretację, o którą wystąpił bank. Zezwolił na pracę zdalną i zobowiązał się do pokrycia kosztów prądu oraz usług telekomunikacyjnych. Tym, którzy będą pracować w domu przynajmniej trzy dni w miesiącu, przysługuje dzienny ryczałt. Jego wysokość jest uśredniona, jednakowa dla każdego pracownika. Bank zapewnia, że przy obliczeniach uwzględnia normy zużycia energii oraz usług telekomunikacyjnych. Nie wymaga, aby pracownicy dokumentowali wydatki.

Czy ryczałty są opodatkowane? Bank twierdzi, że nie. Jego zdaniem pracownicy nie mają dodatkowej korzyści, dostają tylko rekompensatę za większe koszty energii oraz internetu. Pracodawca nie musi więc naliczać im przychodu i potrącać podatku.

Co na to fiskus? Przyznał, że ryczałt nie jest przychodem, a na banku nie ciążą obowiązki płatnika (interpretacja nr 0114- KDIP3-2.4011.341.2023.2.MN).

Bez zbędnej biurokracji

– Dobrze, że fiskus racjonalnie podszedł do sprawy. Obliczanie osobnego ryczałtu dla każdego pracownika to olbrzymia biurokracja, podobnie jak zbieranie wszystkich faktur za internet i prąd – mówi Piotr Popek. – Korzystna interpretacja nie oznacza jednak, że pracodawcy mogą iść na łatwiznę. Muszą szczegółowo ustalić zasady przyznawania ryczałtów w regulaminie pracy zdalnej. I pamiętać, że nie mogą być oderwane od rzeczywistości. Fiskus nie powinien drobiazgowo sprawdzać ryczałtów w kwocie około 100 zł miesięcznie. Wyższe mogą go już zainteresować – podkreśla Piotr Popek. Dodaje, że ryczałty są też zwolnione ze składek. Ale ZUS ma tendencję do kontrolowania świadczeń pracowniczych, nawet jak nie są za wysokie.

Opinia dla „Rzeczpospolitej”
Rafał Sidorowicz, doradca podatkowy, starszy menedżer w kancelarii MDDP

Przepisy nie dają jasnych wskazówek, w jaki sposób ustalać wysokość ryczałtów za koszty zdalnej pracy. Dla pracodawców to nie lada wyzwanie. Jeśli ryczałty są niskie, protestują związki zawodowe. Jeśli wysokie, fiskus albo ZUS mogą uznać je za formę ukrytego wynagrodzenia. I nakazać firmie korekty rozliczeń. Oczywiście pojawia się pytanie, czy urzędnikom opłaca się prowadzić żmudną kontrolę po to, aby ustalić, że ryczałt powinien wynosić 150, a nie 200 zł. Wydaje się, że nie. Ale toczone w ostatnich latach spory z ZUS o ekwiwalenty za pranie roboczej odzieży pokazują, że kontrolerzy nie rezygnują także z niewielkich kwot.
Tym bardziej więc cieszy korzystne dla firm stanowisko fiskusa zaprezentowane w opisanej interpretacji. Miejmy nadzieję, że urzędnicy pójdą właśnie w tym kierunku – ograniczania firmowej biurokracji.


Nieruchomości
Trybunał: nabyli działkę bez zgody ministra, umowa nieważna
Praca, Emerytury i renty
Czy każdy górnik może mieć górniczą emeryturę? Ważny wyrok SN
Prawo karne
Kłopoty żony Macieja Wąsika. "To represje"
Sądy i trybunały
Czy frankowicze doczekają się uchwały Sądu Najwyższego?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona