Zła wiadomość dla urzędników, którzy zajmują się wnioskami podatników o umorzenie zaległości, względnie rozłożenie płatności na raty czy jej odroczenie. Do tej pory pełnymi garściami czerpali z uznania administracyjnego. I nawet gdy zarzucano im, że go nadużywają, większość dłużników odsyłali z kwitkiem.
Nie będzie to już takie proste. Tak wynika z kolejnego wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego. W sprawie chodziło o umorzenie kilkumilionowego długu z tytułu odsetek i PIT za 2002 r. Zaległość miała związek ze sporem o opodatkowanie odsetek od dywidendy. Sprawa wymiarowa trafiła nawet do sądów administracyjnych, ale m.in. w wyniku związania orzeczeniami NSA zakończyła się niekorzystnie.
W interesie wszystkich
Podatnik wystąpił o umorzenie zaległości. Wniosek uzasadniał ważnym interesem indywidualnym oraz publicznym, które wynikają z nadzwyczajnych okoliczności powstania długu.
Fiskus odmówił. Przyznał nawet, że sytuacja finansowa podatnika jest trudna, ale nie zagraża ona jego egzystencji. Jest na utrzymaniu żony, a okoliczności powstania zaległości nie noszą cech wyjątkowości. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie oddalił jego skargę.
Ostatecznie racji fiskusowi i WSA nie przyznał jednak sąd kasacyjny. W obszernych ustnych motywach uzasadnienia sąd odniósł się do modeli uznania administracyjnego obowiązujących w innych krajach. Na tym tle polskie podejście do tej instytucji zadaniem NSA pozostawia wiele do życzenia. Przede wszystkim za niedopuszczalne uznał ograniczenie kontroli WSA tylko do strony formalnej decyzji. Uznając, że nie jest władny do merytorycznego badania sprawy, sąd naruszył art. 77 konstytucji, bo w sprawie można też mówić o zamknięciu drogi do sądu.