Zawodnik Elverum Handball od mistrzostw świata w Egipcie żyje na wygnaniu. Abalo na początku lutego wylądował w Oslo, ale urzędnik imigracyjny zatrzymał go na lotnisku, bo Norwegowie - aby powstrzymać rozwój pandemii koronawirusa - zamknęli granice.

36-latek, mimo ważnego kontraktu z tamtejszym klubem, nie ma statusu rezydenta. Latem podpisał bowiem umowę z Elverum jako „artysta” - taka forma współpracy była dla niego korzystna ze względów podatkowych.

 

Abalo wrócił więc do ojczyzny i przez trzy tygodnie mieszkał w ośrodku treningowym francuskiej federacji. Teraz przeprowadził się do brata. Nie może grać w meczach ligi norweskiej, pomaga kolegom z zespołu tylko w wyjazdowych spotkaniach Ligi Mistrzów.

Problemu z nadmiarem wolnego czasu nie ma, bo już na wyprawę do Egiptu zabrał zapas książek i sztalugę. - Zawsze mam przy sobie pędzle i płótna - zapewnia w rozmowie z „L’Equipe”. - Dziś martwi mnie jedynie to, że przez koronawirusa wszyscy wokół są bardzo spięci.