Sąd Najwyższy zajął się sprawą krakowskiego nauczyciela wychowania fizycznego.
Był zatrudniony na podstawie rocznych kontraktów od września 2003 r. Co roku o wymiarze swojego pensum dowiadywał się już po rozpoczęciu roku szkolnego, po tym, jak dyrektor rozłożył obowiązki na pozostałych nauczycieli WF.
Po siedmiu latach takiej pracy nauczyciel nie dostał propozycji zatrudnienia na rok szkolny 2010/2011. Po wakacjach szkoła po prostu wystawiła mu świadectwo pracy i nie dopuściła go do zatrudnienia na dotychczasowym stanowisku.
Różne traktowanie
Wuefista wniósł wtedy sprawę do sądu, powołując się na art. 10 ust. 7 Karty nauczyciela, w myśl którego dyrektor szkoły może zatrudnić nauczyciela kontraktowego, mianowanego, a nawet dyplomowanego na umowie na czas określony, pod warunkiem jednak, że taka konieczność wynika z organizacji nauczania lub konieczności zapewnienia zastępstwa za nieobecnego nauczyciela. W pozwie zwrócił uwagę, że gdy w 2009 r. dyrektor zawarł z nim ostatnią umowę na czas określony, w tym samym czasie zatrudnił innego nauczyciela WF na czas nieokreślony. W szkole nie było więc uzasadnienia do stosowania kontraktów terminowych.
W jakim trybie
Sprawa nauczyciela przez trzy lata krążyła między sądem rejonowym i okręgowym. Po tym jak drugi raz trafiła do sądu rejonowego, ten stwierdził, że choć od 2007 r., można uznać, że nauczyciela i szkołę łączyła umowa na czas nieokreślony, to wydanie przez pracodawcę świadectwa pracy i niedopuszczenie nauczyciela do stanowiska od 1 września 2010 r., chociaż wadliwe, doprowadziło do rozwiązania jego umowy. Skoro powód nie złożył żądania przywrócenia do pracy czy wypłaty odszkodowania, jego umowa uległa rozwiązaniu.