Karol Nawrocki wygrał, ponieważ osiągnął strategiczny cel swojej kampanii – zjednoczył wokół siebie szeroki obóz prawicy, który po pierwszej turze uzyskał blisko 54 proc. poparcia Polaków. Rafał Trzaskowski zrealizował swoje strategiczne cele tylko połowicznie. Udało mu się zmobilizować obóz liberalno-lewicowy, ale nie zdołał osłabić poparcia dla kandydata PiS na tyle, by wyborcy konserwatywni się od niego odwrócili. Negatywna kampania wizerunkowa wobec Nawrockiego nie przyniosła spodziewanych efektów. Mocne medialne uderzenie w końcówce wyścigu o Pałac Prezydencki zostało uznane przez jego wyborców za niewiarygodne i intencyjne, mające jedynie osłabić jego szanse wyborcze. To było kluczowe.
Czytaj więcej
Analizując przebieg kampanii wyborczej większe szanse na zwycięstwo w wyborach prezydenckich wyda...
Wybory prezydenckie. Czy Karol Nawrocki wpisał się w światowy trend?
Do sukcesu wyborczego przyczyniło się również trafne sprofilowanie kandydata na prezydenta przez PiS. Silny, konserwatywny wizerunek w czasach geopolitycznych napięć, zagrożeń ze strony Rosji i niekontrolowanej migracji odpowiadał oczekiwaniom sporej cześć Polaków i łagodził społeczne lęki. To kluczowy aspekt budujący fundamenty poparcia dla kandydata.
W tym zakresie Nawrocki miał wszystko, czego brakowało Rafałowi Trzaskowskiemu, którego profil od samego początku był dyskusyjny, farbowany marketingiem politycznym.
Lewicowo-liberalny kandydat w pierwszej części kampanii rozpaczliwie próbował przedstawiać się jako konserwatysta, co zostało uznane za niewiarygodne, w tym wśród jego własnych wyborców, i ostatecznie zaszkodziło prezydentowi Warszawy. Błąd strategiczny Donalda Tuska polegał na złym sprofilowaniu kandydata.