Reklama
Rozwiń

Łukasz Cora: Ruch Obrony Granic ośmiesza państwo i obniża jego autorytet

Problemem, z jakim mamy do czynienia na granicy polsko-niemieckiej, jest stwarzanie pozorów legalności działań tzw. straży obywatelskiej. Najgorsze, co mogło się pod tym kątem przytrafić to, obok zaniechania niezwłocznej reakcji rządu, afirmacja tych działań ze strony ustępującego prezydenta i prezydenta elekta.

Publikacja: 09.07.2025 16:20

Pikieta pod egidą Ruchu Obrony Granic przy polsko-niemieckim moście granicznym nad Nysą Łużycką w ok

Pikieta pod egidą Ruchu Obrony Granic przy polsko-niemieckim moście granicznym nad Nysą Łużycką w okolicach Porajowa

Foto: PAP/Krzysztof Ćwik

Oto w ramach Strefy Schengen, której jesteśmy członkiem od końca 2007 r., ma miejsce niespotykana dotąd histeria wokół rzekomo systemowego procederu przerzucania z terenów Niemiec do Polski (nadmiarowych?) migrantów. 7 lipca 2025 r. Polska tymczasowo przywróciła kontrolę na granicy z Niemcami oraz Litwą. Decyzja premiera Donalda Tuska motywowana była koniecznością ograniczenia nielegalnej migracji. Niemcy już kilka miesięcy wcześniej wprowadziły podobne środki w obawie przed przemytem ludzi i nadużyciami w ramach strefy Schengen, co doprowadziło do napięć dyplomatycznych.

Problem, jaki ujawnił się stosunkowo niedawno, związany jest z Ruchem Obrony Granic. To nieformalna inicjatywa społeczna, która deklaruje obronę granic przed nielegalną migracją. Chodzi nie tylko o działania, które w oczywisty sposób wzbudzają społeczne kontrowersje, ale też takie, których legalność jest wątpliwa. To bowiem wkraczanie w sferę wyłącznych uprawnień organów państwa.  

Czytaj więcej

Polska powstrzymuje Niemcy. Kulisy międzynarodowej wojny na granicy

Czy działania Ruchu Obrony Granic są zgodne z prawem?

Jak każda tego typu sytuacja kryzysowa, także i ta wymaga od organów państwa działania w granicach i na podstawie prawa. Być może mamy do czynienia jedynie z prowokacją medialną lub, jak chcą niektórzy, z celowymi działaniami będącymi konsekwencją nieskuteczności niemieckiej polityki migracyjnej zapoczątkowanej w 2015 r. przez kanclerz Angelę Merkel. Nie zmienia to faktu, że jesteśmy świadkami kolejnej eskalacji sytuacji granicznej.

Niezależnie od tego, czy chodzi o kryzys na granicy wschodniej, jak w przypadku działań białoruskiego reżimu Łukaszenki, czy o domniemane przerzucanie migrantów w ramach granic wewnętrznych państw członkowskich Unii Europejskiej, to jedynie odpowiednie służby mają wyłączną kompetencję ochrony granic wewnętrznych państwa przed nielegalną migracją oraz podejmowania czynności ukierunkowanych na ściganie przestępstw granicznych.

Czytaj więcej

Reportaż ze Słubic: Granice cierpliwości

Oznacza to, że Straż Graniczna, Żandarmeria Wojskowa i Policja jako jedyne uprawnione służby mogą podejmować czynności wobec osób nielegalnie przekraczających granice bądź znajdujących się w obszarze nadgranicznym. Do czynności tych zaliczyć przede wszystkim należy legitymowanie i kontrolę osobistą w celu ustalenia tego, czy osoba przekraczająca granice posiada np. ważny dokument, który uprawnia do przekroczenia granicy i przebywania w Strefie Schengen oraz czy nie wwozi na teren państwa przyjmującego niebezpiecznych przedmiotów.

Nie ma zatem żadnych racji i argumentów prawnych, aby działania te mogły być legalnie podejmowane przez Ruch Obrony Granic. Od organów stojących na straży ochrony porządku i bezpieczeństwa prawnego, w tym ochrony granic, wymaga się postępowania zgodnego nie tylko z przepisami ustaw i rozporządzeń, ale także konstytucji i wiążących Polskę źródeł prawa międzynarodowego, w tym tzw. Konwencji Schengen.   

Wszelkie czynności podejmowane przez organizacje i ruchy społeczne niemające takich uprawnień muszą w państwie praworządnym uznane być za przekroczenie uprawnień, groźby karalne lub nawet nielegalne pozbawienie wolności.

dr Łukasz Cora

Warto podkreślić, że wszelkie czynności podejmowane przez organizacje i ruchy społeczne niemające takich uprawnień, muszą w państwie praworządnym uznane być za przekroczenie uprawnień, groźby karalne lub nawet nielegalne pozbawienie wolności.

Ochrona granicy jest obowiązkiem państwa i nie stoi w jakimkolwiek konflikcie względem przestrzegania praw człowieka i minimalizowania ryzyka ich naruszenia. Problemem, z jakim mamy do czynienia na granicy polsko-niemieckiej, jest stwarzanie pozorów legalności podejmowanych działań przez zwykłych obywateli.

„Wojna” na granicy. Pozorna legalność działań nieformalnych grup społecznych

W analizach i relacjach mediów, mieszkańców i władz samorządowych miejscowości przygranicznych ta pozorna legalność ujawnia się w dwóch zasadniczych płaszczyznach.

Pierwszej, związanej z zakresem podejmowanych działań przez członków Ruchu Obrony Granic, które polegają na obejściu przepisów ustaw o Straży Granicznej, Policji i Żandarmerii Wojskowej  w zakresie legitymowania, a nawet krótkotrwałego pozbawienia wolności, o uniemożliwieniu dziennikarzom relacjonowania wydarzeń nie wspominając.

Do tego dochodzą próby stosowania wtórnych push-backów i zawracania ludzi do linii granicy z Niemcami. Zdarzały się również przypadki naruszenia prawa w postaci blokowania dróg i przeszukiwania samochodów przez cywilów.

Druga płaszczyzna dotyczy autorytetu państwa i prawa. Nad granicą polsko-niemiecką, wskutek interwencji członków Ruchu Obrony Granic, dochodzi bowiem nie tylko do działania poza granicami dopuszczalnymi przez polskie prawo. Jest rzeczą absolutnie naganną, z perspektywy demokratycznego państwa prawnego, żeby administracja rządowa nie nakazywała niezwłocznej interwencji uprawnionym służbom wobec tego typu osób, osłabiając tym samym wizerunek i autorytet instytucji publicznych.

Czytaj więcej

Bogusław Chrabota: Donald Tusk brnie w granicę. To bardzo ryzykowne

Jest to nie tylko niepokojące, ale i niebezpieczne, że odpowiednie służby, co wynika z doniesień medialnych, zaniechały operacyjnego rozpracowania tego typu oddolnych inicjatyw, nierzadko motywowanych politycznie czy fałszywie pojmowaną troską o bezpieczeństwo państwa i nie zapobiegły tym działaniom o nierzadko przestępczym charakterze, powodującym obniżenie poziomu zaufania obywateli do państwa.

W ramach stosunków międzynarodowych to także obniżenie wiarygodności strony polskiej jako partnera w ramach strefy Schengen, gdzie uprawnione służby graniczne nie mogą być substytuowane przez działające w obronie granic nieformalne grupy społeczne.

 

Czytaj więcej

Estera Flieger: Jak łatwo w Polsce wykreować nieistniejące problemy. Realne pozostają bez rozwiązań

Takie działania nie tylko pozostają zatem w oczywistej sprzeczności ze wspomnianym zakresem działania w granicach i na podstawie obowiązującego prawa czy też wiążących Polskę umów i konwencji międzynarodowych, ale także, a może przede wszystkim, powodują wzrost dysfunkcji państwa w oczach obywateli. A to prowadzi do obniżenia autorytetu instytucji publicznych i skutkuje wzrostem postaw przyzwalających na nieprzestrzeganie obowiązującego prawa.

Sytuację tę należy ocenić jednoznacznie negatywnie – tak z punktu widzenia prawnego, jak i wizerunkowego dla autorytetu państwa. Najgorsze, co mogło się pod tym kątem przytrafić, to obok zaniechania niezwłocznej reakcji rządu, afirmacja działań tzw. straży obywatelskiej ze strony ustępującego prezydenta i prezydenta elekta.

Dr Łukasz Cora jest adiunktem w Katedrze Prawa Karnego Procesowego i Kryminalistyki na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego, autorem m.in. monografii: „Zatrzymanie osoby w polskim procesie karnym. Analiza dogmatyczno-prawna. Warszawa 2015” oraz „Weryfikacja czynności dowodowych postępowania przygotowawczego w polskim procesie karnym. Warszawa 2024”.

 

Oto w ramach Strefy Schengen, której jesteśmy członkiem od końca 2007 r., ma miejsce niespotykana dotąd histeria wokół rzekomo systemowego procederu przerzucania z terenów Niemiec do Polski (nadmiarowych?) migrantów. 7 lipca 2025 r. Polska tymczasowo przywróciła kontrolę na granicy z Niemcami oraz Litwą. Decyzja premiera Donalda Tuska motywowana była koniecznością ograniczenia nielegalnej migracji. Niemcy już kilka miesięcy wcześniej wprowadziły podobne środki w obawie przed przemytem ludzi i nadużyciami w ramach strefy Schengen, co doprowadziło do napięć dyplomatycznych.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Paulina Szewioła: Zmarnowana szansa na jawność wynagrodzeń
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Rejterada ekipy Bodnara
Opinie Prawne
Piątkowski, Trębicki: Znachorzy próbują „leczyć” szpitale z długów
Opinie Prawne
Andrzej Ladziński: Diabeł w ornacie, czyli przebierańcy w urzędach
Opinie Prawne
Mateusz Radajewski: Nie namawiajmy marszałka Sejmu do złamania konstytucji