Reklama
Rozwiń

Reportaż ze Słubic: Granice cierpliwości

Słowa „tu nic się nie dzieje” wracają tu do mnie refrenem. Ruch Obrony Granic nie zdobył sympatii mieszkańców Słubic. – Pierwszy tydzień pokaże – komentują decyzję Donalda Tuska o przywróceniu kontroli na granicy polsko-niemieckiej. „Rzeczpospolita” rozmawia też z władzami miasta.

Publikacja: 02.07.2025 16:53

Most na granicy polsko-niemieckiej w Słubicach

Most na granicy polsko-niemieckiej w Słubicach

Foto: PAP/Lech Muszyński

Korespondencja ze Słubic
1 lipca, wtorek. Gorący dzień. W jednym z miejscowych barów włączony jest telewizor: za godzinę Sąd Najwyższy zdecyduje o ważności wyborów prezydenckich.

– Będzie się pan ze mnie śmiał – zaczynam. – Proszę o bezalkoholowe, w pracy jestem.

– To jest teraz bardzo popularne.

Wracam z mostu na Odrze, który łączy Słubice z Frankfurtem. Pracującą w tym właśnie miejscu funkcjonariuszkę straży granicznej Robert Bąkiewicz oskarżył o to, że działa na szkodę Polski, wpuszczając migrantów na polecenie strony niemieckiej.

– Ja takich akcji nie popieram – tak działania Bąkiewicza, który stworzył Ruch Obrony Granic, skomentował w stacji Polsat News Mariusz Błaszczak z PiS. Z kolei Karol Nawrocki Bąkiewiczowi i Ruchowi Obrony Granic podziękował. W obronie strażniczki stanęli natomiast minister spraw wewnętrznych Tomasz Siemoniak i premier Donald Tusk.

Na moście Ruch Obrony Granic. Na rondzie Straż Graniczna i policja

Mało wody w Odrze, obrońców granicy relatywnie zresztą też (trzech, czterech, a około godziny 17 – sześciu), za to dziennikarzy, operatorów i fotografów – z Polski i Niemiec – przed południem dwa razy więcej. Z francuskim reportażystą minę się później na schodach w urzędzie miasta. Migrantów tu nie widzę, nie jestem świadkiem żadnej kontroli przeprowadzonej przez służby ani „zatrzymania obywatelskiego”.

Czytaj więcej

Granica w politycznym ogniu. To już start kampanii do Sejmu w 2027 roku

Na rondzie tuż obok stoi dwóch funkcjonariuszy Straży Granicznej (kilka godzin później zmienią ich policjanci, którzy przyjadą dwoma busami). Chcę porozmawiać z ubranymi w odblaskowe kamizelki mężczyznami, którzy należą do Ruchu Obrony Granic (zgłosić można się przez formularz na stronie organizacji). Jeden z nich obserwuje okolicę przez lornetkę oraz informuje mnie, że rozmawiał już z mediami i więcej wywiadów udzielać nie będzie, ale za godzinę lub dwie pojawi się tu „dowódca” grupy, więc może on się wypowie. Czekam.

Jednak nie. – W związku z wypowiedzią premiera na temat Ruchu Obrony Granic nie udzielamy żadnych wywiadów. Proponuję, żeby media zachęciły władze do zorganizowania referendum, w którym Polacy wypowiedzą się, czy są za, czy przeciw paktowi migracyjnemu – oświadcza Andrzej Piwnicki, „dowódca” grupy, który faktycznie wkrótce się pojawia.

– Nie nudzą się panowie? – pytam, kiedy przechodzę obok ich „stanowiska” kolejny raz. – Nie.

Siedzę przy barze. – No i co? Tu się nic nie dzieje – słyszę, kiedy mówię, że przed chwilą byłam na granicy. Jest około południa, na miejscu właściciel lokalu, kilku szczęśliwców na emeryturze. – Słubicka sjesta – żartują.

W Słubicach w drugiej turze wygrał Rafał Trzaskowski

Rozmawiamy o polityce. – Beata Szydło powinna tu przyjechać – rozmówcy komentują słowa byłej premier (rano w RMF FM mówiła: „Decyzja o zamknięciu granic jest trudna, ale być może trzeba ją podjąć”). Zajrzę do baru jeszcze raz, kiedy zakończy się posiedzenie Rady Ministrów i Donald Tusk jednak zdecyduje: na granicy Polski z Niemcami (oraz Litwą) będzie kontrola.

Na razie słyszę obawy o przyszłość lokalnych biznesów. Najczarniejszy scenariusz, jaki zakładają moi rozmówcy? „Leżymy”. – Ale pytam młodych, na kogo głosują. Odpowiadają, że na Konfederację. A przecież pracują w Niemczech – zastanawia się jeden z mieszkańców miasta, który spędza w barze wolny czas. 

Nie wygląda na to, żeby prawica była tu szczególnie popularna. Nazwisko Roberta Bąkiewicza jest rozpoznawane – wybrzmiewa podczas rozmów tuż obok granicy, w barze, na rynku – i wywołuje negatywne emocje. Wchodzę na stronę PKW, wyniki drugiej tury wyborów prezydenckich dla gminy Słubice: Rafał Trzaskowski 64,77 proc., Karol Nawrocki 35,23 proc. Dalej w barze: – Nie trzeba przeliczać głosów w każdej komisji. Wyłącznie w tych, gdzie są wątpliwości. Jeśli Karol Nawrocki chce wejść do Pałacu Prezydenckiego z podniesioną głową, nie powinien mieć nic przeciw.

 Dopytuję: – No ale nie wydaje się panom, że Donald Tusk to niewiele robi?

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Dlaczego Roman Giertych ma rację ws. migrantów z Niemiec?

– Ma związane ręce przez koalicjantów.

Cukiernia: – Czego się bać?

Rynek, młoda mama: – Pracowałam w sklepie blisko granicy. Widząc o zmroku grupę idących mostem mężczyzn bałam się, jasne, ale przestępstwa popełniają tak Polacy, jak i Ukraińcy, Białorusini czy migranci z innych krajów.

Bazar, właścicielka jednego ze stoisk, wyraźnie poddenerwowana: – Prowadzę biznes od 28 lat. Co w tym czasie robi Robert Bąkiewicz? Splajtował, tak? Czy opłaca podatki?

Kobieta ma obawy w związku z decyzją podjętą we wtorek przez premiera: w jaki sposób kontrola wpłynie na jej interes. – No i co narobił Ruch Obrony Granic?

Toczy się leniwy letni dzień, w mieście spokój, w barach i restauracjach słychać język niemiecki. Szyldy „Zigaretten” są jak formalina: konserwują lata 90. „Żyliśmy razem”, „Nic się nie dzieje”. –  Wie pani? W weekend tu będzie świetna impreza.

Słubice szykują się do Miejskiego Święta Hanzy.

 „Niech Tusk przyjedzie”. „Niech Kaczyński przyjedzie”

– Tu się nic nie dzieje – mówi mi taksówkarz. Siedzimy na ławce nad Odrą. – Dosyć mamy tego wszystkiego. To walka między PO a PiS-em – dopowiada drugi, zaraz potem przypominając, że od wielu lat mówi się w mieście o drugim moście i obwodnicy, ale na słowach się kończy. Bo rozmowa szybko schodzi na utrudnienia, które może powodować kontrola na granicy. 

A ponieważ tam, gdzie czterech Polaków, jest pięć zdań, do rozmowy dołączają inni, tym razem opowiadający się za prawicą. Licytacja: 

– Niech Tusk tu przyjedzie.

– Niech Kaczyński tu przyjedzie.

Czytaj więcej

Donald Tusk: Od 7 lipca wracają kontrole graniczne na granicy z Niemcami i Litwą

Kobieta, około 50-60 lat: – Wydarzenia z Torunia (zmarła 24-latka napadnięta przez obywatela Wenezueli – red.) siedzą w głowie, boję się.  No i mamy już uchodźców – z Ukrainy.

Około godz. 17 aktywiści z Ruchu Obrony Granic mają gości – w wózku kobiety, która z nimi rozmawia, głaszczą pieska, podają mu wodę. Do mężczyzny, który wysiadł z samochodu i przeszedł przez stare pasy wołają: – To nie jest przejście.

„Ruch Obrony Granic liczy na szybki zysk polityczny”

Tomasz Stefański, zastępca burmistrza Słubic, przyjmuje mnie od ręki. – Nikt nie podrzuca tu nocą autokarami migrantów. Nie jest to prawda – zapewnia. – Rozumiem, że Polska wywiera w ten sposób presję na Niemcy, by zrezygnowały z kontroli, co leży w interesie mieszkańców pogranicza.

Rozmawiamy dosłownie kilka minut po tym, jak Donald Tusk ogłasza swoją decyzję. – Kontrole utrudniają życie mieszkańcom „dwumiasta”. Bo toczy się ono po obu stronach mostu. Niemcy robią w Polsce zakupy i korzystają z usług. A Polacy pracują w Niemczech i zawożą tam dzieci do przedszkoli. Zresztą samych Polaków we Frankfurcie jest około czterech tysięcy. Decyzja ta nie będzie więc bez znaczenia dla lokalnych interesów – tłumaczy samorządowiec.

Czytaj więcej

Nadzy Etiopczycy na ulicach Lubina - to ofiary brutalnego porwania

Stefański przyjechał tu w 1996 roku. Pamięta, kiedy na granicy potrzebny był paszport. – Żałuję, że sytuacja poszła w tym kierunku. Wprowadzenie w 2023 roku tymczasowej – i od tego czasu przedłużanej – kontroli przez Niemców, odebrałem właściwie jako wypowiedzenie traktatu z Schengen. Bardzo długo czekaliśmy w regionie na ułatwienia, które przyniósł akces Polski do Unii Europejskiej – to m.in. możliwość swobodnego poruszania się – wskazuje.

Zdaniem Stefańskiego „ultraprawica” – bo tym słowem opisuje Ruch Obrony Granic – ma cel. – Chce szybko osiągnąć sukces polityczny – naszym kosztem. To zadanie dla profesjonalistów, czyli funkcjonariuszy służb mundurowych, a polskie i niemieckie ze sobą w tym zakresie współpracują. Na naszym terenie działa Polsko-Niemieckie Centrum Współpracy Służb Granicznych i Policyjnych, mamy wspólny patrol. Nie jest więc prawdą, że pomiędzy polskimi a niemieckimi służbami nie istnieje komunikacja. Wręcz przeciwnie, policja federalna jest w stałym kontakcie ze Strażą Graniczną. Apelowałbym o ostrożność wobec fake newsów i populistycznych haseł – mówi.

Władze miasta wiedzą, że łatwo można stworzyć wrażenie, że na miejscu jest inaczej niż w rzeczywistości.  – W Słubicach i Frankfurcie są studenci z całego świata – działają tu wspólne uczelnie, czyli Europejski Uniwersytet Viadrina i Collegium Polonicum, przy którym działa European New School of Digital Studies – wyjaśnia wiceburmistrz. – Bardzo łatwo więc o manipulacje – wyobrażam sobie, że na platformach społecznościowych nagrany kamerą w telefonie komórkowym hinduski student lub pracownik Kostrzyńsko-słubickiej Strefy Ekonomicznej może być wzięty za nielegalnego imigranta, podczas gdy jest tu zgodnie z prawem. Obserwujemy podsycanie nastrojów ksenofobicznych – dodaje.

Dawne przejścia graniczne z Niemcami

Dawne przejścia graniczne z Niemcami

Foto: PAP

Czy miejscowe władze współpracują z rządem? – W ciągu tygodnia spotkaliśmy się z przedstawicielem ministerstwa spraw zagranicznych, ambasadorem Polski w Berlinie i władzami Frankfurtu, bo to nasze wspólne sprawy. Współpracujemy z wojewodą, marszałkiem. Wszystko jest więc pod kontrolą. Ten problem, a właściwie jego brak, jest dobrze znany – odpowiada Stefański.

Wychodzę z urzędu. Znów zaglądam do baru. Właściciel deklaruje, że to „miejsce antypisowskie”. Słyszę, że Polacy jeżdżą do Frankfurtu do pracy, a ich dzieci są w dwujęzycznych przedszkolach. I nagle, jakby w tych całych emocjach pozostało już tylko wzruszyć ramionami. No bo jak będzie po przywróceniu kontroli przez stronę polską?

– Pierwszy tydzień pokaże – mówią mieszkańcy.

Korespondencja ze Słubic
1 lipca, wtorek. Gorący dzień. W jednym z miejscowych barów włączony jest telewizor: za godzinę Sąd Najwyższy zdecyduje o ważności wyborów prezydenckich.

– Będzie się pan ze mnie śmiał – zaczynam. – Proszę o bezalkoholowe, w pracy jestem.

Pozostało jeszcze 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Społeczeństwo
Jacek Kastelaniec: Antysemityzm, a także niechęć do migrantów biorą się z obojętności
pogoda
Fala upałów wkroczyła do Polski. Wiadomo, kiedy zrobi się chłodniej
Społeczeństwo
Powszechna służba dla państwa. Czy będą obowiązkowe szkolenia dla młodych
Społeczeństwo
Najnowsze dane o Warszawie. Wynagrodzenia, popularność dzielnic, liczba mieszkańców
Społeczeństwo
Tajemnicza śmierć dyrektora z NCBR. Kontrolował miliardowe projekty