Rozmawiamy dosłownie kilka minut po tym, jak Donald Tusk ogłasza swoją decyzję. – Kontrole utrudniają życie mieszkańcom „dwumiasta”. Bo toczy się ono po obu stronach mostu. Niemcy robią w Polsce zakupy i korzystają z usług. A Polacy pracują w Niemczech i zawożą tam dzieci do przedszkoli. Zresztą samych Polaków we Frankfurcie jest około czterech tysięcy. Decyzja ta nie będzie więc bez znaczenia dla lokalnych interesów – tłumaczy samorządowiec.
Stefański przyjechał tu w 1996 roku. Pamięta, kiedy na granicy potrzebny był paszport. – Żałuję, że sytuacja poszła w tym kierunku. Wprowadzenie w 2023 roku tymczasowej – i od tego czasu przedłużanej – kontroli przez Niemców, odebrałem właściwie jako wypowiedzenie traktatu z Schengen. Bardzo długo czekaliśmy w regionie na ułatwienia, które przyniósł akces Polski do Unii Europejskiej – to m.in. możliwość swobodnego poruszania się – wskazuje.
Zdaniem Stefańskiego „ultraprawica” – bo tym słowem opisuje Ruch Obrony Granic – ma cel. – Chce szybko osiągnąć sukces polityczny – naszym kosztem. To zadanie dla profesjonalistów, czyli funkcjonariuszy służb mundurowych, a polskie i niemieckie ze sobą w tym zakresie współpracują. Na naszym terenie działa Polsko-Niemieckie Centrum Współpracy Służb Granicznych i Policyjnych, mamy wspólny patrol. Nie jest więc prawdą, że pomiędzy polskimi a niemieckimi służbami nie istnieje komunikacja. Wręcz przeciwnie, policja federalna jest w stałym kontakcie ze Strażą Graniczną. Apelowałbym o ostrożność wobec fake newsów i populistycznych haseł – mówi.
Władze miasta wiedzą, że łatwo można stworzyć wrażenie, że na miejscu jest inaczej niż w rzeczywistości. – W Słubicach i Frankfurcie są studenci z całego świata – działają tu wspólne uczelnie, czyli Europejski Uniwersytet Viadrina i Collegium Polonicum, przy którym działa European New School of Digital Studies – wyjaśnia wiceburmistrz. – Bardzo łatwo więc o manipulacje – wyobrażam sobie, że na platformach społecznościowych nagrany kamerą w telefonie komórkowym hinduski student lub pracownik Kostrzyńsko-słubickiej Strefy Ekonomicznej może być wzięty za nielegalnego imigranta, podczas gdy jest tu zgodnie z prawem. Obserwujemy podsycanie nastrojów ksenofobicznych – dodaje.
Dawne przejścia graniczne z Niemcami
Foto: PAP
Czy miejscowe władze współpracują z rządem? – W ciągu tygodnia spotkaliśmy się z przedstawicielem ministerstwa spraw zagranicznych, ambasadorem Polski w Berlinie i władzami Frankfurtu, bo to nasze wspólne sprawy. Współpracujemy z wojewodą, marszałkiem. Wszystko jest więc pod kontrolą. Ten problem, a właściwie jego brak, jest dobrze znany – odpowiada Stefański.
Wychodzę z urzędu. Znów zaglądam do baru. Właściciel deklaruje, że to „miejsce antypisowskie”. Słyszę, że Polacy jeżdżą do Frankfurtu do pracy, a ich dzieci są w dwujęzycznych przedszkolach. I nagle, jakby w tych całych emocjach pozostało już tylko wzruszyć ramionami. No bo jak będzie po przywróceniu kontroli przez stronę polską?
– Pierwszy tydzień pokaże – mówią mieszkańcy.