Na dłuższą metę nie ma już znaczenia motywacja, która stała za dwoma – a może było ich więcej – spotkaniami marszałka Sejmu z Jarosławem Kaczyńskim. Nie jest ważne, co chciał ugrać Szymon Hołownia: czy było to tylko prężenie muskułów wobec koalicyjnych partnerów, czy coś więcej.
Osobiście nie przekonuje mnie teza, że brał pod uwagę rozbicie koalicji, stanięcie na czele rządu „technicznego” lub inny scenariusz bezpośredniej współpracy z PiS. Raczej nieudolnie postawił się w roli pokerzysty, co umie z kamienną twarzą zagrać o wysoką stawkę. Możliwe nawet, że chciał rozegrać Kaczyńskiego. Tyle że to jego rozegrano jak dziecko. Nie docenił, z jak doświadczonymi graczami siada do stołu. Nie mam wątpliwości, że reżyserem całej tej sytuacji, wliczając w to wypuszczenie informacji o spotkaniu do mediów, był prezes PiS.
Co na kryzysie wizerunkowym Szymona Hołowni zyskał Jarosław Kaczyński?
Cele? Wiele możliwych. Od pozyskania Hołowni do swojej gry o przyspieszone wybory po skompromitowanie marszałka, rozhuśtanie nastrojów w Polsce 2050, koalicji i jej radykalne osłabienie. Co najważniejsze: większość swoich celów Jarosław Kaczyński osiągnął. Większość, ale nie wszystkie. W przypadku Hołowni – efektem są same straty.
Czytaj więcej
Marszałek Sejmu Szymon Hołownia zwołuje Zgromadzenie Narodowe i narzeka na hejt, jaki go spotkał...
Kryzys wizerunkowy tak w kręgu wyborców partii koalicyjnych, jak i własnego elektoratu oraz ryzyko rozpadu partii Polska 2050. Dalej: osłabienie pozycji negocjacyjnej przy rekonstrukcji rządu. I koniec marzeń o utrzymaniu pozycji marszałka. To tragiczny bilans naiwności i nieostrożności. Szymon Hołownia nie docenił przeciwnika, jakim jest prezes PiS.