Reklama

Bogusław Chrabota: Szczyt Wołodymyr Zełenski-Władimir Putin w Budapeszcie? Trzeba to zablokować

Przebija się projekt, by bezpośrednie negocjacje Władimira Putina z Wołodymyrem Zełenskim toczyły się w Budapeszcie. To zły pomysł, który trzeba z całą mocą zablokować.

Publikacja: 20.08.2025 15:02

Władimir Putin i Wołodymyr Zełenski

Władimir Putin i Wołodymyr Zełenski

Foto: AFP

Budapeszt jako miejsce negocjacji Wołodymyra Zełenskiego z Władimirem Putinem? Czemu nie Mińsk albo Moskwa? – Bo stamtąd Zełenski mógłby nigdy nie wrócić – odpowie ktoś przytomny. Owszem, jest dostępna długa lista tych, którzy wybierając się na negocjacje z Rosjanami trafiali na Łubiankę i dalej, albo, jak Bolesław Bierut, wracali w zalutowanej trumnie. Dlatego Zełenski ma wszelkie podstawy, by obawiać się negocjacji na niepewnym, a nawet więcej, niebezpiecznym gruncie.

Negocjacje pokojowe nie powinny odbywać się w kraju, który otwarcie wspiera Władimira Putina

Czy Budapeszt jest bezpieczny? Wiemy, że nie. Otwarcie proputinowskie Węgry są inwigilowane przez rosyjską agenturę i choćby z tego powodu nie powinna tam stanąć noga prezydenta Ukrainy, nawet jeśli akuszerem i gwarantem takiego spotkania jest Donald Trump. Innym z argumentów jest osobista postawa szefa węgierskiego rządu Viktora Orbána, który od lat gra rolę kremlowskiego konia trojańskiego w Unii Europejskiej. Orbán jest czytelnym, konsekwentnym i złośliwym kontestatorem europejskiej solidarności z zaatakowaną przez Rosję Ukrainą.

Czytaj więcej

Viktor Orbán: Rosja wygrała, Ukraina przegrała

Premier Węgier jawnie wspiera Putina i sypie, kiedy tylko może, nie piasek, a żwir w tryby europejskiego wsparcia dla Kijowa. Taka postawa powinna być z naszej strony piętnowana, a nie nagradzana politycznym awansem, jakim byłaby rola gospodarza negocjacji. Gdyby europejskie stolice na taką lokalizację się zgodziły, potwierdziłyby tylko słuszność i znaczenie kolizyjnego z Unią, prorosyjskiego kursu administracji Orbána.

Spotkanie Wołodymyra Zełenskiego z Władimirem Putinem? Trzeba zrobić wszystko, by spalić pomysł negocjacji w Budapeszcie

I argument ostateczny, odwołujący się do nieodległej historii oraz genius loci. Czy pamiętamy czym było Memorandum Budapesztańskie? Niczym innym, tylko podpisanym  w 1994 roku międzynarodowym porozumieniem o gwarancjach bezpieczeństwa dla młodego państwa ukraińskiego, które wyzbywając się strategicznie broni jądrowej zyskiwało w zamian od Rosji, Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych solidarne zapewnienie o respektowaniu jej suwerenności i integralności terytorialnej. Jak pokazała historia, Putin brutalnie złamał to memorandum dokładnie dwie dekady później, by po kolejnych ośmiu latach rozpętać najbardziej krwawy od końca drugiej wojny światowej konflikt w Europie. Czyż lokalizacja negocjacji w Budapeszcie i potencjalnego porozumienia nie byłaby obciążona symboliką tej zdrady? Dla Ukraińców byłoby to zarazem wymierzony im przez Putina policzkiem.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Sondaż: Czy Ukraina powinna ustępować Rosji? Wiemy, co uważają Polacy

Dlatego apeluję do europejskich partnerów Donalda Trumpa, w tym do polskiego MSZ: należy zrobić wszystko, by „spalić” pomysł negocjacji w Budapeszcie. Jest kilka innych miejsc. Stambuł, Genewa, Liechtenstein. Państwa niezaangażowane w konflikt. I bez ciężaru trudnej symboliki.

 

 

 

 

Budapeszt jako miejsce negocjacji Wołodymyra Zełenskiego z Władimirem Putinem? Czemu nie Mińsk albo Moskwa? – Bo stamtąd Zełenski mógłby nigdy nie wrócić – odpowie ktoś przytomny. Owszem, jest dostępna długa lista tych, którzy wybierając się na negocjacje z Rosjanami trafiali na Łubiankę i dalej, albo, jak Bolesław Bierut, wracali w zalutowanej trumnie. Dlatego Zełenski ma wszelkie podstawy, by obawiać się negocjacji na niepewnym, a nawet więcej, niebezpiecznym gruncie.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Gdy dzieje się historia, rząd i prezydent spierają się o to, kto ma krótsze spodenki
Komentarze
Jacek Czaputowicz: Karol Nawrocki pojedzie do Waszyngtonu jako petent, a nie podmiotowy lider
Komentarze
Estera Flieger: Konflikt Nawrockiego z Tuskiem to ściema. Żaden nie chciał lecieć do USA
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Solidarność jest dłużniczką powstania warszawskiego
Komentarze
Jędrzej Bielecki: O nas bez nas. W Białym Domu u Donalda Trumpa brakuje Polski
Reklama
Reklama