Reklama

Artur Bartkiewicz: Rządzenie zabójcze dla koalicjantów KO. Wybory będą wcześniej?

Tylko Koalicja Obywatelska nie traci na tym, że od końca 2023 roku sprawuje władzę. Poparcie spada Lewicy, PSL i Polsce 2050 Szymona Hołowni. To źle wróży trwałości obecnej większości.

Publikacja: 21.08.2025 11:39

Na tworzeniu koalicji rządzącej nie traci tylko KO

Na tworzeniu koalicji rządzącej nie traci tylko KO

Foto: PAP, Paweł Supernak

Opublikowane w ostatnich dniach sondaże pokazują wyraźnie, że rząd Donalda Tuska „zużywa” się w oczach opinii publicznej w rekordowym tempie. Z sondażu Ogólnopolskiej Grupy Badawczej wynika, że rząd pozytywnie ocenia 23,5 proc. Polaków – w tym zaledwie co trzeci wyborca PSL i jeszcze mniej wyborców Nowej Lewicy oraz Polski 2050. Z kolei dwa sondaże preferencji partyjnych z tego tygodnia wskazują, iż kolejne wybory dla PSL i Polski 2050 oznaczałyby dołączenie do opozycji pozaparlamentarnej – i to nawet przy odtworzeniu koalicji Trzeciej Drogi (łączne poparcie dla tych partii nie zbliża się nawet do 8-procentowego progu dla koalicyjnych komitetów wyborczych), a balansująca na progu wyborczym Lewica raczej by w Sejmie pozostała, ale mogłaby zostać zredukowana do poziomu koła poselskiego i stracić jakiekolwiek znaczenie w przyszłych koalicyjnych układankach. 

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Nowy sondaż: Rośnie poparcie dla KO, partia Grzegorza Brauna traci najwięcej

Koalicja Obywatelska ma nawet lepszą pozycję niż w 2023 roku. Co innego jej koalicjanci

Na powierzchni utrzymuje się jedynie Koalicja Obywatelska – większość wyborców tej partii ocenia rząd Donalda Tuska dobrze, a poparcie dla KO utrzymuje się na poziomie zbliżonym do tego z 2023 roku. Taktyczna pozycja KO jest nawet lepsza niż wtedy, bo PiS – osłabiony wzrostem prawicowych konkurentów: Konfederacji i Konfederacji Korony Polskiej Grzegorza Brauna – osiąga gorszy wynik niż przed dwoma laty i prawdopodobnie miałby dziś mniejszą reprezentację w Sejmie niż po wyborach, po których został odsunięty od władzy. A jak pamiętamy z 2023 roku, zwycięzca w wyborach może zwyczajowo liczyć na to, że jako pierwszy otrzyma misję tworzenia rządu, co w kolejnych wyborach może być o tyle istotne, że dziś wszystko wskazuje na to, iż rządzić będzie ten, kto skusi Konfederację. Zwycięstwo w wyborach może zapewnić pole position w staraniach o względy partii Sławomira Mentzena i Krzysztofa Bosaka. 

Foto: rp.pl/Weronika Porębska

Otwarta pozostaje jednak kwestia tego, kiedy do wyborów dojdzie. I tu sytuacja robi się skomplikowana. Bo z jednej strony rzadko kiedy karpie są skłonne głosować za przyspieszeniem świąt Bożego Narodzenia, z drugiej – trwanie w obecnym układzie może oznaczać dalsze krwawienie mniejszych koalicjantów KO. Elektorat Koalicji Obywatelskiej – jak widać – jest dość karny i potrafi znieść wiele niedotrzymanych obietnic, byle uniemożliwić rządzenie PiS-owi, ale elektoraty Nowej Lewicy, PSL i Polski 2050 okazują się znacznie mniej wyrozumiałe. Co więcej – na horyzoncie widać więcej zagrożeń niż szans. Ostra kohabitacja rządu i prezydenta będzie zniechęcać do polityki wyborców, dla których wojna KO z PiS nie jest priorytetem. Dodatkowo już widać, że wobec pojawienia się dwóch ośrodków prowadzenia polityki zagranicznej rząd może zacząć rozczarowywać wyborców nawet na polu dyplomacji, na którym dotąd radził sobie całkiem nieźle. A w tle majaczy już ewentualna podwyżka cen prądu, do której dojdzie, jeśli przepychanka o przepisy zamrażające te ceny, powiązane przez rządzących z przepisami o wiatrakach, będzie się przeciągać. 

Reklama
Reklama

Taktyczna pozycja KO jest nawet lepsza niż wtedy, bo PiS – osłabiony wzrostem prawicowych konkurentów: Konfederacji i Konfederacji Korony Polskiej Grzegorza Brauna – osiąga gorszy wynik niż przed dwoma laty

Koalicjanci Donalda Tuska wzajemnie blokują się w realizacji swoich programów

Wreszcie – last but not least – aby PSL, Polska 2050 lub Nowa Lewica mogły na rządzeniu zarobić jakieś punkty, musiałyby zacząć realizować swoje postulaty programowe. A te są tak często sprzeczne (liberalizacja aborcji, związki partnerskie, składka zdrowotna dla przedsiębiorców, etc.), że sukces jednego z mniejszych koalicjantów przez wyborców drugiego może być postrzegany jako porażka, przez co rząd często znajduje się w klinczu, a im gorzej w sondażach, tym bardziej uczestnicy tego klinczu mogą być nieprzejednani. 

To zaś prowadzi nas do sytuacji, gdy w pewnym momencie może się okazać, że lepiej zaryzykować, niż czekać na nieuchronną wyborczą klęskę. Dlatego do jesieni 2027 roku jako daty najbliższych wyborów lepiej się przesadnie nie przywiązywać. 

Opublikowane w ostatnich dniach sondaże pokazują wyraźnie, że rząd Donalda Tuska „zużywa” się w oczach opinii publicznej w rekordowym tempie. Z sondażu Ogólnopolskiej Grupy Badawczej wynika, że rząd pozytywnie ocenia 23,5 proc. Polaków – w tym zaledwie co trzeci wyborca PSL i jeszcze mniej wyborców Nowej Lewicy oraz Polski 2050. Z kolei dwa sondaże preferencji partyjnych z tego tygodnia wskazują, iż kolejne wybory dla PSL i Polski 2050 oznaczałyby dołączenie do opozycji pozaparlamentarnej – i to nawet przy odtworzeniu koalicji Trzeciej Drogi (łączne poparcie dla tych partii nie zbliża się nawet do 8-procentowego progu dla koalicyjnych komitetów wyborczych), a balansująca na progu wyborczym Lewica raczej by w Sejmie pozostała, ale mogłaby zostać zredukowana do poziomu koła poselskiego i stracić jakiekolwiek znaczenie w przyszłych koalicyjnych układankach. 

Pozostało jeszcze 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Komentarze
Bogusław Chrabota: Szczyt Wołodymyr Zełenski-Władimir Putin w Budapeszcie? Trzeba to zablokować
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Gdy dzieje się historia, rząd i prezydent spierają się o to, kto ma krótsze spodenki
Komentarze
Jacek Czaputowicz: Karol Nawrocki pojedzie do Waszyngtonu jako petent, a nie podmiotowy lider
Komentarze
Estera Flieger: Konflikt Nawrockiego z Tuskiem to ściema. Żaden nie chciał lecieć do USA
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Solidarność jest dłużniczką powstania warszawskiego
Reklama
Reklama