Opublikowane w ostatnich dniach sondaże pokazują wyraźnie, że rząd Donalda Tuska „zużywa” się w oczach opinii publicznej w rekordowym tempie. Z sondażu Ogólnopolskiej Grupy Badawczej wynika, że rząd pozytywnie ocenia 23,5 proc. Polaków – w tym zaledwie co trzeci wyborca PSL i jeszcze mniej wyborców Nowej Lewicy oraz Polski 2050. Z kolei dwa sondaże preferencji partyjnych z tego tygodnia wskazują, iż kolejne wybory dla PSL i Polski 2050 oznaczałyby dołączenie do opozycji pozaparlamentarnej – i to nawet przy odtworzeniu koalicji Trzeciej Drogi (łączne poparcie dla tych partii nie zbliża się nawet do 8-procentowego progu dla koalicyjnych komitetów wyborczych), a balansująca na progu wyborczym Lewica raczej by w Sejmie pozostała, ale mogłaby zostać zredukowana do poziomu koła poselskiego i stracić jakiekolwiek znaczenie w przyszłych koalicyjnych układankach.
Czytaj więcej
Są wyniki najnowszego sondażu preferencji partyjnych przeprowadzonego przez United Surveys dla Wi...
Koalicja Obywatelska ma nawet lepszą pozycję niż w 2023 roku. Co innego jej koalicjanci
Na powierzchni utrzymuje się jedynie Koalicja Obywatelska – większość wyborców tej partii ocenia rząd Donalda Tuska dobrze, a poparcie dla KO utrzymuje się na poziomie zbliżonym do tego z 2023 roku. Taktyczna pozycja KO jest nawet lepsza niż wtedy, bo PiS – osłabiony wzrostem prawicowych konkurentów: Konfederacji i Konfederacji Korony Polskiej Grzegorza Brauna – osiąga gorszy wynik niż przed dwoma laty i prawdopodobnie miałby dziś mniejszą reprezentację w Sejmie niż po wyborach, po których został odsunięty od władzy. A jak pamiętamy z 2023 roku, zwycięzca w wyborach może zwyczajowo liczyć na to, że jako pierwszy otrzyma misję tworzenia rządu, co w kolejnych wyborach może być o tyle istotne, że dziś wszystko wskazuje na to, iż rządzić będzie ten, kto skusi Konfederację. Zwycięstwo w wyborach może zapewnić pole position w staraniach o względy partii Sławomira Mentzena i Krzysztofa Bosaka.
Otwarta pozostaje jednak kwestia tego, kiedy do wyborów dojdzie. I tu sytuacja robi się skomplikowana. Bo z jednej strony rzadko kiedy karpie są skłonne głosować za przyspieszeniem świąt Bożego Narodzenia, z drugiej – trwanie w obecnym układzie może oznaczać dalsze krwawienie mniejszych koalicjantów KO. Elektorat Koalicji Obywatelskiej – jak widać – jest dość karny i potrafi znieść wiele niedotrzymanych obietnic, byle uniemożliwić rządzenie PiS-owi, ale elektoraty Nowej Lewicy, PSL i Polski 2050 okazują się znacznie mniej wyrozumiałe. Co więcej – na horyzoncie widać więcej zagrożeń niż szans. Ostra kohabitacja rządu i prezydenta będzie zniechęcać do polityki wyborców, dla których wojna KO z PiS nie jest priorytetem. Dodatkowo już widać, że wobec pojawienia się dwóch ośrodków prowadzenia polityki zagranicznej rząd może zacząć rozczarowywać wyborców nawet na polu dyplomacji, na którym dotąd radził sobie całkiem nieźle. A w tle majaczy już ewentualna podwyżka cen prądu, do której dojdzie, jeśli przepychanka o przepisy zamrażające te ceny, powiązane przez rządzących z przepisami o wiatrakach, będzie się przeciągać.